Śpiewy historyczne (Niemcewicz)/Jan III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jan III |
Pochodzenie | Śpiewy historyczne |
Data wyd. | 1816 |
Druk | Drukarnia nro 646 przy Nowolipiu |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii | |
Galeria grafik w Wikimedia Commons |
Przed kim Osmana uległa potęga,
Kto świeżym laurem czoło swe ozdobił,
Ten po naywyższą godność śmiele sięga,
Wart berła, kto się mieczem berła dobił.
Trapił bezbronną Polskę Turczyn dziki,
Płonęły miasta pożarem i dymem,
Kiedy Sobieski z nielicznemi szyki,
Zniósł bisurmańskie hufce pod Chocimem.
Jeszcze nie otarł szabli krwią oblanéy,
A i iuż nieszczęsny Michał żyć przestaie,
Sobieski chlubny z tak świetnéy wygranéy,
Z zwycięzkiem woyskiem wpolu obrad staie.
Wielu się Xiążąt o tron ubiegało,
Swietnych potęgą i licznym orszakiem,
Ci rodem, Jan nasz iaśniał tylko chwałą,
Umiał zwyciężać, był naszym rodakiem.
Już z wodza królem, rządząc dwa narody,
Szkodliwe błędy zamyśla poprawie,
Lecz gdy w tym znalazł niezłomne przeszkody,
Zostało tylko orężem się wsławić.
Kara Mustafa, tłum Turków zawzięty,
Groźnie przybliżał ku Wiedeńskim szańcom,
Uciekł Leopold boiaźnią przeięty,
Stolicę na łup wydaiąc pogańcom.
Tu poseł iego, widząc króla Jana,
Ratuy, zawołał i Wiedeń i Państwo,
To mówiąc z płaczem, upadł na kolana,
A Legat przydał, ratuy Chrześciaństwo.
Bohatyr tknięty głosem potrwożonych,
Sam śpiesznie wiedzie swe hufce dobrane,
Już na Kahlbergu w oczach oblężonych,
Widać proporców lasy nieprzeyrzane.
Jak orzeł kiedy w dole zoczy zwierza,
Lotnym się szybem z pod obłoków ciska,
Z tym pędem woysko Polaków uderza,
I szablą w pośród nieprzyiaciół błyska.
Rozprasza tłumy rycerstwo skrzydlate,
I Mahometa chorągiew wydziera,
Zdobywa oboz i łupy bogate,
A Wiedeń bramy zwycięzcom otwiera.
Wjeżdża Jan trzeci z swoiemi hetmany,
Wpośród radosnych pospolstwa okrzyków,
Gdzie się pokazał, wszędy głos słyszany:
Oto nasz zbawca, pierwszy z woiowników.
Niechętnie Cesarz dobroczyńcę wita,
W licznym orszaku iadą z nim dworacy,
Szata ich złotem i perłami szyta,
Przy królu zbroyno na koniach Polacy.
Odmienne były monarchow postacie,
Chciał Cesarz mowie, lecz gdy słów niestało,
Rzekł mu król Polski, rad iestem móy bracie,
Żem ci uczynił to przysługę małą.
Krol co tak dzielnie postąpił w téy sprawie,
Nie znalazł poźniéy wdzięczności zapłaty,
W każdym przymierzu i w każdéy wyprawie,
Nie widział tylko zawody i straty.
Wśród trosków wolnéy chcąc używać doby,
Gdzie Wisła raz się okaże, znow chowa,
Zgromadza głazy i świetne ozdoby,
I wznosi pyszne gmachy Willanowa.
To było iego najmilsze ustronie,
Tam słodząc troski, zbyt przykréy niedoli,
Z swym Jabłonowskim, lub w uczonych gronie,
Chodził pod cieniem odwiecznych topoli.
Tam umarł, a iak słońce u zachodu
Jaśnieyszym ziemię oświéca promieniem,
Tak i on dzielniéy wzniósł sławę narodu,
Nim Polska śmierci okryła się cieniem.