Światło Boże (Kasprowicz, 1912)
I.
ŚWIATŁO BOŻE.
Światło boże padło na ulicę,
Z całej gęby roześmiał się dzionek
Onem słońcem, co pośród koronek
Chmur porannych wytrzeszcza źrenice:
Dymy rosną i z czarnych obsłonek
Wielką tkają dla miasta kapicę,
Ale blaski, jak ostre nożyce,
Rwą ją w szmaty, w sieć powiewnych błonek.
I przedemną gród, jak olbrzym nagi,
Z snu zbudzony, snem na wpół opiły,
Wraca zwolna do olbrzymiej siły...
Wraca zwolna, nabiera odwagi,
Pierś wypręża, chwyta za trzon młota,
By kuć znowu straszną stal żywota.
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.