Świat kobiety/Przedmowa tłumaczki

<<< Dane tekstu >>>
Autor Waleria Marrené
Tytuł Przedmowa tłumaczki
Pochodzenie Świat kobiety
Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego
Data wyd. 1890
Druk Emil Skiwski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PRZEDMOWA TŁUMACZKI.



ŚŚwiat kobiety, to książka napisana w Anglii, nosi téż ona cechy pojęć angielskich, a pojęciom tym trzeba pod wielu względami przyznać wielką racyonalność.
Autor nie należy wprawdzie do zwolenników nowych prądów niewieścich, śmieje się nawet w duchu z kobiet uczonych, z kobiet, chcących współzawodniczyć z mężczyznami na polach, dotąd dla nich niedostępnych, ostatecznie jednak powtarza, ile razy zdarzy się ku temu sposobność, iż nie ma nic przeciwko dopuszczeniu kobiet do praw politycznych oraz do tych wszystkich zawodów, do których okażą chęć i zdolność; przecież, według jego zdania, będą zawsze pożyteczniejsze i szczęśliwsze na swém dotychczasowém stanowisku.
Jest to zdanie osobiste, które do niczego nie obowiązuje, skoro każdéj zostawioną jest wolna wola i wolny wybór. Choćbyśmy jednak stanęli z autorem w zupełnéj sprzeczności i choćby najśmiel­sze marzenia niewieście ziszczone zostały, kobiety pozostaną zawsze żonami i matkami, a ogromna ich większość nie wychyli się poza domowe ogni­sko, — książka więc bezimiennego autora ma donio­słość, którą uznają i przyjmą te nawet, co szukają sobie, wbrew radom jego, szerszego zakresu, tém droższą zaś i pożyteczniejszą będzie dla tych, co nie podzielają podobnych pożądań. W pracy ko­biecéj, którą społeczeństwo zajmuje się dziś powszechnie, chodzi przecież nie o ścieśnienie, ale o rozszerzenie zakresu, i bardzo myliłybyśmy się w drogach naszych, gdybyśmy, zajmując nowe stanowiska, opuszczały dawne. Zgadzamy się więc zupełnie ze “Światem kobiety” w tych rozdzia­łach, w których przedstawia pracę matki, żony, gospodyni domu, ukazuje ogrom tych obowiąz­ków i odpowiedzialności, jakie wkładają, oraz kła­dzie nacisk na wpływ niezmierny, jaki na losy narodu swego wywiera kobieta. Słusznie téż bardzo są potępione przez niego te z pomiędzy nas, które, marząc o wielkich celach, lekceważą swe najbliż­sze obowiązki, nie chcą lub nie umieją spełnić tego, co do nich należy, a tym sposobem nie dają na­wet żadnéj rękojmi, że podołają trudniejszym za­daniom. Autor oddaje sprawiedliwość niedość po­wszechnie cenionym i rozumianym, przynajmniéj u nas, trudom gospodyni. W ubogim domu musi ona do wszystkiego rękę przyłożyć, w wielkim utrzymać w porządku liczny zastęp służących, musi o wszystkiém myśléć, wszystko przewidziéć, wszy­stkiemu zapobiedz i wszystko obrachować. Potrzeba na to administracyjnych zdolności i praktycznego rozumu, które nie każdéj są udziałem.
Najbardziéj jednak trafiają nam do serca te rozdziały „Świata kobiety,” które rozbierają wa­żność zadania matki — są to frazesa powtarzane po­wszechnie, ale znaczenie ich jest tak obszerne, tak różnorodne, iż nigdy dość zastanawiać się nad niemi nie można. Autor książki czyni to z głębo­ką znajomością przedmiotu oraz ludzkiéj natury i ostrzega matki, iż potrzeba nietylko serca, nietylko dobrych chęci i zaparcia się siebie, ale obok tego wielkiego rozumu, taktu, a nawet wiedzy i znajomości praw fizyologicznych, ażeby praca wychowawcza nie poszła na marne, a dzieci wyrosły na pociechę i chlubę matki.
Szkoły kształcą umysł, ale dom kształci cha­rakter, — zadanie więc drugiego jest o wiele ważniej­sze, na charakterze bowiem opiera się wszystko: wiedza, talent, rozum, — bez tego węgielnego kamie­nia społeczeństw i rodzin wszystkie inne uzdolnienia okazują się bezużyteczne lub nawet szkodliwe.
Dom zaś głównie polega na matce: ona jest jego ładem, wdziękiem, uśmiechem, ona czyni go mi­łym dla rodziny, zarówno jak dla obcych, gromadzi około siebie męża, dzieci, przyjaciół, zawiązuje pomiędzy nimi trwałe ogniwa wspólnych myśli, wspól­nych celów, wspólnych przyjemności, które łączą nieraz ludzi silniéj, niż węzły krwi, a wsparte nie­mi, stanowią rodzinę w całém dopiero tego słowa znaczeniu.
Żadne zabawy i rozrywki nie są tak miłe, jak wieczory po pracy dnia całego spędzane razem, gromadzące przy wesołém świetle lampy członków rodziny, począwszy od ojca, a skończywszy na uczących się dzieciach, które czekają z upragnie­niem téj godziny, ażeby przedstawić ojcu i matce wszystkie swe spostrzeżenia, wątpliwości, uwagi, zasięgnąć ich rady, lub usłyszéć łagodne uwagi, uśmiechem i pocałunkiem osłodzone.
Ludzie, którym braknie w życiu uobyczajenia, szorstcy, nieumiejący cenić miłéj domowéj gawędki, mogą mieć polor światowy, ale nie będą nigdy dobrze wychowanymi we właściwém tego słowa znaczeniu. Zapewne nie mieli oni kochającéj, miłéj, rozumnéj matki, od której przyjęliby bezwiednie to wszystko, co stanowi właściwy grunt cywiliza­cyjny. Te zaś delikatne odcienia i poczucia łączą się z najważniejszemi czynnikami życia. W poufnych gawędkach rodzinnych wyrabiają się trwałe podsta­wy uczciwości, sprawiedliwości, obowiązku — w ca­łém tych słów znaczeniu. Dzieci dowiadują się zawczasu, iż są drobne nawet ustępstwa, których bez poniżenia swego charakteru czynić nie wolno, iż trzeba miéć odwagę swoich przekonań i nawet z ofiarą spełnić to, co spełnić należy; że zapał do wszystkiego, co zacne, nie powinien wykluczać roz­wagi, — przeciwnie, im silniejsze są zasady, tém mniéj okazują się w wybuchach, ale za to rządzić powinny najdrobniejszemi z pozoru czynami i stają się treścią całéj istoty. Jedném słowem, matka to urabia człowieka, przyszłego męża, głowę rodzi­ny, obywatela; słusznie więc twierdzić można, iż przyszłość leży w jéj ręku i że zadanie matki jest tak ważne, iż żadne inne wyrównać mu nie może.
Któżby mógł temu zaprzeczyć, zwłaszcza téż w naszem społeczeństwie, którego węgielnym ka­mieniem była i jest rodzina, ale właśnie dlatego, by matka spełniała w całéj rozciągłości swoje zadanie, potrzeba, ażeby stanęła nie na poziomie odrębnym, jakiego żąda dla niéj autor „Świata kobiety,” ale na najwyższym, jakiego dosięgnąć jest w stanie, by nic nie tamowało jéj rozwoju i nie krępowało działalności, — bo wówczas tylko rodzina i ta, co stanowi jéj duszę, osięgnąć może właściwe sobie stanowisko i wywierać wszystkie dodatnie wpływy, jakie tylko rozumna, samodziel­na i tkliwie kochająca matka wywrzéć może, wów­czas tylko jéj wielka misya cywilizacyi i uzacnienia spełnioną zostanie.
Jeśli zaś dziś, we wszystkich krajach, widzimy tak wielki upadek charakterów, tak wielkie poni­żenie moralnego poziomu, takie zdziczenie obycza­jów, kto wie, czy głównych powodów tych uje­mnych stron naszego wieku nie należy szukać w tém, iż położenie kobiety obecnie nie odpowia­da potrzebom dzisiejszego społecznego ustroju i jest z nim w dysharmonii. A kto sam téj harmonii nie znalazł, ten téż nie może dostroić do niéj otacza­jącego świata, jak niemniéj nie zdoła wzbudzić należnego szacunku w dzieciach matka, jeśli przez męża jest lekceważoną.
Prócz najważniejszéj kwestyi domowego ogni­ska, „Świat kobiety” dotyka jeszcze kilku innych z wielką trafnością. Zaleca np. usilnie rozwój fizy­czny, a zdrowie stawia nietylko jako warunek nie­zbędny osobistego szczęścia, ale także pożyteczno­ści jednostki. Kobieta słabowita, delikatna, nie­ tylko nie wyda na świat zdrowego potomstwa, ale, nie mogąc spełnić żadnego obowiązku, stanie się klęską dla rodziny i społeczeństwa, choćby posia­dała zresztą wszelkie możliwe przymioty.
W Anglii, jak pisze autor, przeszła już moda wątłych, eterycznych kobiet, panny szczycą się do­brym apetytem, zręcznością, siłą muskularną, ale o nas powiedziéć jeszcze tego nie można, a stan zdrowotny płci żeńskiéj w warstwach średnich bez ogródki nazwać trzeba opłakanym; wszystko więc, co „Świat kobiety” pisze w tym przedmiocie, należa­łoby pilnie rozpowszechniać pomiędzy ogółem, któ­ry pod względem hygieny jest jeszcze bardzo cie­mny i chociaż nawet przestał admirować choro­wite kobiety, nic nie robi, ażeby stan zdrowia dziewcząt poprawiać. Racyonalne postulaty wzglę­dem zdrowia kobiet posuwa autor tak daleko, iż powtarza z pewném zadowoleniem zdanie pesymi­sty o gorsecie: „Ma on tę dobrą stronę, iż zabija niemądre dziewczęta, a tém samém przeszkadza ich rozradzaniu się.” Ileż to jednak nie umiera odrazu, ale wiecznie cherla i wady organiczne, nabyte wsku­tek ściskania się, przekazuje dzieciom!
Pochwalić téż należy i przyjąć w zupełności to wszystko, co autor pisze o pracy, o różnych jéj rodzajach, twierdząc z największą słusznością, iż nie wiedziéć z jakiego powodu niektóre uważane są jako poniżające, gdy tymczasem każda ma swą pożyteczność, każda cenioną być powinna, nie we­dług jakiejś wymarzonéj hierarchii, ale według tego, jak wykonaną została.
Są to rozdziały, które należałoby wyryć głę­boko w pamięci naszego społeczeństwa, tak skłon­nego do lekceważenia niektórych prac, a nawet niektórych gałęzi przemysłu, iż wyraz szewc mau nas obelżywe znaczenie.
Dla tych-to racyonalnych pojęć, pojęć, zna­mionujących zdrowe społeczeństwo, „Świat kobiety” zasługuje na rozpowszechnienie; pomimo więc pe­wnéj różnicy w zapatrywaniach, pragnęłabym go­rąco, ażeby nietylko ta książka znalazła się w ręku każdéj kobiety, ale żeby każda przejęła się sumą pożytecznych zdań, jaką zawiera.
Sądzę nawet, iż gdyby tak było, „Świat ko­biety” wpłynąłby dzielniéj na rozszerzenie zakresu działalności kobiecéj, niż najgorętsze rozprawy w tym kierunku, — czynią nam bowiem zewsząd za­rzuty: „Żądacie nowych praw i nowych obowiąz­ków, a tych, które wam są wydzielone, spełniać nie umiecie.” Na ten praktyczny zarzut faktami tylko odpowiedzieć można, a kobiety, które zadość uczy­nią wszystkim swoim obowiązkom, najwymowniéj dowiodą, iż dorosły do najtrudniejszych zadań społecznych, — bo te, które dobrze spełniają, ani drobnemi, ani łatwemi nie są.
W końcu dodać muszę, iż przekładu części poe­tycznéj „Świata kobiety“ dokonała uprzejmie pani Teresa Prażmowska.

Walerya Marrené.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Waleria Marrené.