Świat kobiety/I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Świat kobiety |
Rozdział | Pięć talentów niewieścich |
Wydawca | Księgarnia Teodora Paprockiego |
Data wyd. | 1890 |
Druk | Emil Skiwski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Waleria Marrené Teresa Prażmowska |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
„Obowiązki wzniosłe, szlachetne, tak ważne pomimo swego cichego zakresu, jakie tylko mogą przypaść ludziom w udziale, jeśli są należycie spełniane, czynią z kobiety słodką, śliczną, niemal świętą królowę świata, gdy trzyma się tych dróg, które jéj wskazują wrodzone uzdolnienia, wdzięk, siła i słabość, płci jéj właściwe.”
Gdyby kobietom przeznaczoną była specyalna praca na świecie, możemy być pewni, iż miałyby ku temu odpowiednie uzdolnienia. Wyjątkowe kobiety mogą miéć różne talenta, gdy tymczasem każda niemal posiada wszystkie potrzebne właściwości do spełnienia pięciu obowiązków, które, jak Ruskin powiada, stanowią wydział kobiecy:
1. Podobać się ludziom.
2. Karmić ich w sposób wytworny.
3. Ubierać.
4. Trzymać ich w porządku.
5. Nauczać.
Słyszymy, zdaje się, zgorszenie młodéj, wykształconéj panny, zajętéj wysokiemi myślami, zajętéj sztuką, a zmuszonéj z całą swą filozofią zstąpić do kuchni, jak woła, że to jest stara zwrotka, zacofany pogląd, że kobiety uzdolnione są do wyższych zajęć. Odpowiadam im, iż niéma dla kobiety wyższych zajęć nad te, o których mówi Ruskin. Jeśli zaś zajęcia te spełniane są w ciszy domowéj, to wcale nie powód, ażeby je lekceważyć, albo miéć za mniej ważne od bardziej rozgłośnych zajęć męzkich, które jednakże nie mogłyby być spełniane bez współudziału kobiet. Shakespeare, Bacon, Goethe, Wellington, czémże byliby bez swych matek? Gdyby nawet mogli zrodzić się bez nich, jakżeby się wychowali i czémby byli, gdyby matki nie pielęgnowały ich i nie nauczały od niemowlęctwa? Matka Shakespeare’a nie napisałaby niezawodnie Hamleta, ale zapewne ona jedna mogła wydać na świat Shekespeare’a. To samo powiedzieć można o matce Goethe’go. Los człowieka zależnym jest daleko więcéj od matki, niż od ojca. Generał wygrywa bitwy, ale nie mógłby tego uczynić, gdyby nie był od dzieciństwa wykarmiony, ubierany, pielęgnowany, nauczany, co wszystko działo się głównie za sprawą kobiet. Mąż stanu wnosi w izbach projekt jakiego ważnego, nowego prawa, ale zachętę czerpie w uśmiechu żony, wzmacnia go dobry obiad przez nią obmyślany; bieliznę, jaką nosi, uprały kobiece ręce; umysł jego został rozwinięty przez matkę. Czyż więc kraj ma zawdzięczać nowe prawo więcej męzkiej czy żeńskiej połowie rodu ludzkiego?
Na meetingu względem praw kobiety, odbytym w ostatnich czasach w Ameryce, jedna z koryfejekzgromadzenia w ten sposób dzwoniła na alarm:
„Panno prezydencie, współtowarzyszki i ty obmierzły rodzaju męzki, jestem tu dziś, ażeby mówić o prawach kobiety, skarżyć się na jej krzywdy i potępić mężczyzn. Sądzę, iż obie płcie są sobie równe, ale z różnicą na korzyść kobiety. Sądzę, iż świat byłby dziś daleko szczęśliwszy, gdyby nigdy mężczyzn nie było. Uważam, iż mężczyzna jest stworzeniem nieudaném, i błogosławię niebo za to, że moja matka była kobietą. (Oklaski). Nietylko głoszę te zasady, ale w dodatku utrzymuję męża nędzarza. Mówią, że mężczyzna był wprzódy stworzonym. Być może, ale czyż pierwsze próby nie są zawsze nieudatne? Najlepszą cząstką jego było żebro i z tego żebra powstał twór doskonalszy. (Oklaski). Ciągle nam wymawiają, że Ewa zerwała jabłko. Założę się o pięć dolarów, że Adam dał jéj tylko ogryzek. I cóż on zresztą uczynił, gdy się rzecz wydała? Wierny swym męzkim instynktom, schował się za Ewę i mówił: „To nie ja, to ona.” Czyż kobiety wszystko mają zawdzięczać ojcom, a nic matkom? My żądamy prawa głosowania i miéć je musimy, choćby nam przyszło morze błota przepłynąć!” (Wrażenie).
Co do mnie, sądzę, iż kobiety straciłyby na władzy i wpływie, gdyby otrzymały prawo głosowania, chociaż osobiście nic przeciw temu nie mam. Nie mogę przecież pojąć, z jakiego powodu miałyby przepłynąć morze błota, ażeby otrzymać rzecz, którą mężczyźni lekceważą i z któréj często nie użytkują? Zdaje mi się, iż kobiety powinny mieć równe z mężczyznami prawo uczęszczania do uniwersytetu i być dopuszczonemi do wszystkich zajęć. Czemużby nie? Te, które okazałyby się niezdolne, — albo nie znalazłyby zajęcia, albo téż zmuszone byłyby je opuścić z powodu téj wielkiéj regulatorki stosunków — konkurencyi. Ale bądźmy pewni, że najlepsze z pomiędzy kobiet będą dalej uprawiały te pięć talentów, którym książka jest poświęcona.
Wielu téż z pomiędzy nas powie z Ruskinem, iż dzieciństwem jest mówić o „wyższości jednéj płci nad drugą,” jak gdyby można je było porównywać. Każda z nich posiada to, czego drugiéj brakuje, każda dopełnia drugą i jest przez nią dopełnioną. W niczém równem i nie są, a szczęście, i doskonałość obydwóch zależy na tém, ażeby wzajem poprzestawały na swoich właściwościach. Mężczyzna posiada siłę postępową i obronną, on tworzy, odkrywa, zdobywa. Niewiasta nie jest przeznaczoną do odkryć i twórczości, — zadaniem jéj jest zaprowadzać ład i harmonię. Największą jej potęgą jest pochwała. Nie wchodzi ona w żadne kontrowersye, ale je ostatecznie rozstrzyga.
„Mężczyzna powinien zapewnić swemu domowi utrzymanie i bezpieczeństwo, kobieta znów wprowadza doń ład, wygodę i wdzięk.” Oboje przecież mają nietylko domowe, ale i społeczne obowiązki, i nie powinni zamykać się samolubnie we własném ognisku. „Obowiązkiem mężczyzny — mówi dalej Ruskin — jest pomagać do utrzymania potęgi i obrony kraju, kobiety — dopomagać do jego ładu i wdzięku. Tém, czém ma ona być w swoim własnym domu — pierwiastkiem porządku, balsamem pociechy, zwierciadłem piękności, powinna być także poza domem, gdzie ład jest trudniejszym do utrzymania, więcéj nieszczęść domaga się pomocy, a wdzięku jest większa potrzeba.“
Prawa kobiety! cóż przez nie pozyska?
Ma je dziś: praca i modlitwa łzawa;
Tam błogosławić, gdzie świat klątwą ciska,
Smutnych pocieszać — to kobiety prawa.
Te wiersze przypominają śliczne strofy Ehel Lynns’a pod tytułem „Królestwo niewieście“ —
.....Sięga pod obłoki,
Niby warownéj wieży szczyt wysoki;
Strwożeni, słabi od niéj siłę biorą —
A kiedy ujrzy duszę grzechem chorą,
Wnet do wrót zbiega i drogę jéj prości,
I drobne dłonie wyciąga w miłości.
Jej tronową stolicą — jest komnata,
Gdzie do pacierza dziecię dłonie splata;
Jéj koroną jest wierna miłość męża,
Co ogniowe próby pokus zwycięża;
A jéj strażą gorące są modlitwy,
Co ją strzegą od pocisków wśród bitwy.
Cześć serc prawych jest hołdem jéj potęgi;
Błękit wiary — orderu to jéj wstęgi;
Z krzyża — płaszcz, jasną gwiazdę monarchini
Z kotwicy — nadziei godła — uczyni…
Niéma miejsca na ziemi, ani w niebie,
Jakie ma ludzkość zadania dla siebie,
Niéma żadnej radości, ani smutku,
„Tak“ lub „Nie“ szepniętego pocichutku.
Bez kobiety — śmierć; życie, narodziny
Przez nią wagi nabierają jedynéj;
Bez niéj niéma nic na świecie.
Niedawno pewien młody kaznodzieja w Londynie, mający więcéj dobrych chęci niż znajomości życia, wyrzekł, zwracając się do żeńskiéj części zgromadzenia: „Nawet wy, moje siostry, choć tylko kobietami jesteście, możecie sobie wynaleźć jakieś obowiązki do spełnienia.” Widocznie matka jego nie spełniła swoich należycie — mówiła jedna ze słuchaczek, powtarzając ten niewłaściwy frazes. „Tylko kobietami!“ jak gdyby na świecie była wyższa istota, „jakieś obowiązki,” jakby praca kobieca w czémkolwiek była mniej ważną od męzkiéj. W obrębie swego domu kobieta jest królową — od niéj zależy jego ton i nastrój. Jeśli będzie kobietą w najczystszém tego słowa znaczeniu, jeśli będzie tchnęła prawdą i miłością, cierpliwością i poświęceniem, to świadomie lub bezwiednie wytworzy wkoło siebie atmosferę, która wpłynie na cały naród. Kobieta potrzebną była w raju — o ileż więcéj na tym ciernistym padole! Fizycznie jest ona słaba, ale w téj słabości leży jéj siła. Świadomość jest potęgą męża, wdzięk — potęgą niewiasty.