[83]ŹRÓDŁO Ś. GANGOLFA.
Z KOSEGARTENA.
Pobożny pielgrzym, w skwarne południe,
Gangolf do Rzymu się kwapił;
A bliską drogi ujrzawszy studnię,
Szedł ku niej, aby się napił.
Postrzegł to dziedzic — nadbiegł, i rzecze:
„Nie wolno! to moja woda.“ —
— „Więc mi ją przedaj, dobry człowiecze!“ —
— „Dobrze! daj cekin!“ — „Masz!“ — „Zgoda! “ —
Łakomiec w duchu śmiał się z pielgrzyma.
Że go tak złupił i podszedł.
Ten, z wzniesionemi w niebo oczyma,
Przeżegnał studnię, i odszedł.
I ślub spełniwszy, do swéj zagrody,
Wracał w Burgundzkiéj krainie:
Gdzie obok wszystkich darów przyrody,
Wody brak było jedynie.
[84]
Więc ledwie tkliwa żona u progu
Z rodzeństwem wita go miłém,
Rzekł: „Ciesz się, żono! podziękuj Bogu,
„We Włoszech źródło kupiłem!“ —
— „Na cóż się przyda? co nam pomoże
„Zdrój w tak dalekiej krainie? —
„O! nierozważny! sądziłeś może,
„Że on za tobą popłynie?“... —
— „Niewiasto!“ — Gangolf przerwał surowo:
„Niech się gniew płochy uśmierzy!
„Toż ci nieznane Chrystusa słowo?
„Czy mu twe serce nie wierzy? —
„On rzekł: „Zaprawdę mówię wam, który,
„„Ze szczerém we Mnie ufaniem,
„„Rozkaże górom „pójdźcie!“ wnet góry
„„Powstaną i pójdą za nim.“
„Jam obietnicy Boskiéj zawierzył,
„Bóg szczeréj wiary nie myli.“ —
To rzekł, i laską w ziemię uderzył —
I oto, w téjże wnet chwili,
Z ziemi obfite wytrysły zdroje,
Na podziw zlękłéj małżonce;
I wkrąg ożywcze niosąc napoje,
Z szelestem biegą po łące. —
[85]
Wieki minęły, a dotąd płynie
Krynica czysta i chłodna.
Ale we Włoskiéj za to krainie
Zdrój nagle wysechł aż do dna. —
1824.