Żądza malowania
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Żądza malowania |
Pochodzenie | Drobne poezye prozą |
Wydawca | Księgarnia D. E. Friedleina, E. Wende |
Data wyd. | 1901 |
Miejsce wyd. | Kraków, Warszawa |
Tłumacz | Helena Żuławska |
Tytuł orygin. | Le Désir de peindre |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Nieszczęśliwy być może człowiek, ale szczęśliwy artysta, którego żądza pożera!
Spala mnie chęć malowania tej, która zjawiała mi się tak rzadko, a uciekała tak szybko, jak rzecz piękna i nieodżałowana mimo podróżnika pędzącego wśród nocy. Jakże to już dawno, odkąd mi znikła!
Jest ona piękna i więcej niż piękna; ona jest zadziwiająca. Pełno w niej czarności; a wszystko czem natchnie, jest nocą i głębią. Jej oczy to dwie jaskinie, w których migoce niewyraźnie tajemnica; spojrzenie jej oświeca jak błyskawica — jest to wybuch w ciemnościach.
Przyrównałbym ją do czarnego słońca, jeśliby sobie można wyobrazić czarną gwiazdę rozsiewającą światło i szczęście. Ale ona raczej każe myśleć o księżycu, który ją niewątpliwie napiętnował swym straszliwym wpływem; nie o białym księżycu zgubnym i upajającym, zawieszonym wśród nocy burzliwej i potrącanym przez chmury co biegną; nie o księżycu spokojnym i dyskretnym nawiedzającym sen ludzi czystych, ale o księżycu wyrwanym z nieba, zwyciężonym i zbuntowanym, który nieubłaganie zmuszają czarownice tessalskie tańczyć po przestraszonej trawie!
W jej małem czole mieszka uparta wola i miłość łupu. Jednak u dołu tej niepokojącej twarzy, której ruchliwe nozdrza wietrzą rzeczy nieznane i niemożliwe, jaśnieje niewypowiedzianym wdziękiem uśmiech wielkich ust czerwonych i białych i rozkosznych, które każą marzyć o cudzie rozwiniętego kwiatu na ziemi wulkanicznej.
Są kobiety, co wzbudzają chęć zwyciężenia ich i bawienia się niemi; ale ta budzi pragnienie powolnej śmierci w jej spojrzeniu.