[19]ŻE UMRZEĆ MAM...
[21]ODA
Że umrzeć mam — przenigdy światom nie uwierzę.
Jam wieczna młodość — wieczny sen w girlandy gwiazd i róż spowity;
wbijam wzrok w słońce! — W sercu mem przepych i szczytów szczyty:
ja sam!
Wtem... drogę mi zagradza cierniowych głogów zasiek.
Koronę bólu dźwigam — pomny cierpienia słodyczy!
Już tonę bez pamięci w złowrogiej topieli goryczy
nieubłaganie!
Świszczą dokoła strzały — ból zwija w kłąb centaury,
zewsząd mnie jad zatruwa, jak szata Dejaniry.
Już gorze we mnie duch! — O, nie ugaszą go przewały, wiry
oceanicznych wód!
Tak żegnam się z nadzieją — marzeń mnie zżera zmora,
powiodła mnie na stos — dziś w krwawych mrę płomieniach...
Czyliż z popiołów wstanę — czyż wzlecę w jutrznianych przestrzeniach
jak Feniks?
Pierzchajcie lęki! — Mamidłom próżnym kres!
Nie wszystek spłonę — nie! — Przybywaj serc otucho
bym mężnie idąc w śmierć — powrócił z wielką skruchą
do siebie — sam!