Życia Zacnych Mężów z Plutarcha/Demostenes
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Demostenes | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
W siódmym roku wieku swego stracił ojca Demostenes, odziedziczył znaczny majątek, ale chciwość nieprawych opiekunów bardzo go zmniejszyła. Że zaś był wielce z młodości słabym, bojąc się matka, iżby nauki bardziej go jeszcze nie osłabiły, sprzeciwiała się temu, aby na wzór Ateńskiej młodzieży przyzwoite stanowi swojemu brał ćwiczenia. Niewiadomość zatem, w której zostawał, sprawiła, iż był wzgardzonym od swoich rówienników, nadali mu przydomek oznaczający tę, którą się w nim zwierzchnie wydawała, zniewieściałość i niezgrabność.
Sławny był w owym czasie krasomowca Kalistrates : ten gdy razu jednego stawał u sądu, i z wielkiemi okrzykami zgromadzonych słuchaczów odprowadzonym do domu swojego został; przytomny takowemu widokowi Demostenes, uczuł w sobie niejaką zazdrość, i powziął gorące pragnienie ćwiczyć się w kunszcie, który tak pochlebne nagrody odbierał. Porzuciwszy więc inne nauki, tej się jedynie chwycił : a że Isokrates pierwszy z mistrzów zbyt drogiej zapłaty wyciągał od uczniów swoich, udał się do Izeasza, i pilnie do szkoły jego uczęszczał.
Pierwszy dowód postępów dał w własnej sprawie; zapozwawszy albowiem uciążliwych opiekunów mówił u sądu, i tym sposobem wdrożył się w mówienie i nabrał śmiałości. Wdał się zatem w sprawy publiczne, ale gdy pierwszy raz głos zabrał w przytomności zgromadzonego ludu, zagłuszył go śmiech i obelżywe urągania słuchaczów. Przyzwyczajonym Ateńczykom do wytworności krasomowskich wyrazów, ciężko było dogodzić, zwłaszcza pierwszy raz mówić ośmielającemu się w przytomności zgromadzonego ludu. Że mu się więc na wstępie nie powiodło, tak tą przygodą zmartwił się i zraził, iż zaprzestał uczęszczać do zgromadzenia, i obrał sobie mieszkanie nad morzem, chcąc w spokojności dalszy wiek przepędzić.
W tym był stanie, gdy go razu jednego spotkał Eunomus Trazyjczyk, a widząc go zamyślonym i smutnym, strofował o to, iż dał się w pierwiastkach uwieść bojaźni, mając podobną Peryklesowi do krasomowstwa sposobność. Wzmógł się zatem i stanął przed ludem, ale tak jak pierwej wzgardzony, gdy pełen żalu i rozpaczy do domu wracał, szedł za nim Satyrus aktor widoków teatralnych. W przytomności jego narzekał Demostenes, iż więcej nad innych zadając sobie pracy, zdrowie tracąc, przecież się ludowi podobać nie mógł, wtenczas gdy lada majtki zyskują względy. « Ja temu zaradzę, rzekł Satyrus, gdy przyczynę złego w tobie wykorzenię; ale w przód żądam, iżbyś w przytomności mojej niektóre wiersze scen Eurypida wyraźnym, i jak możesz, wzniosłym głosem opowiedział. » Uczynił tak Demostenes, a gdy toż samo Satyrus powtórzył, poznał słuchający wielką różnicę, i uczuł, jak też same, które wprzód był obwieścił wyrazy, lepiej wydawały się i brzmiały w uściech aktora. Poznał żalem, jak wiele na głosie i udaniu zależy. Żeby się więc w tej mierze wydoskonalił, umyślnie sobie na to loch sporządził, iżby tam zamknięty ćwiczył się ustawnie w udaniu i głosie. W czem iżby przerwania nie miał, twierdzą, iż połowę sobie głowy ogolił, i tak nim włosy odrosły, przez trzy miesiące w owym lochu zamknięty siedział. Cokolwiek bądź, oznacza ta powieść, jak pilnie starał się nabyć potrzebnych do krasomowstwa przymiotów. Zdawała się zrazu zbyteczna usilność takowa, mniemali nawet niektórzy, iż oznaczała umysł niesposobny i tępe pojecie, naigrawano się więc z niego, i pospolicie mówiono, iż czuć było olej kagankowy, tojest przymus pracy w mowach Demostenesowych : ale on niewzruszony w przedsięwzięciu odpowiadał, iż nigdy tam pracy oszczędzać nie należy, gdzie o ważne rzeczy idzie : lud zaś tym czulej słuchaniem odwdzięcza pracę, im bardziej przekonanym jest, że się ona dla niego ponosi. Wstrzymywał się, ile możności od nieprzygotowanego mówienia, i lubo w dalszych czasach zapewnion o pierwszeństwie, nie ważył się jednak podnosić głosu porywczo, chyba iż tego okoliczność wymagała.
Powiadają o nim, iż mając ciężką z przyrodzenia wymowę, aby się od zająkania odzwyczaił, kładł w usta kamyczki, a trzymając je mówił wciąż, ile dech mógł wystarczyć. Mając pilne baczenie na powierzchowne oznaczenia, przed zwierciadłem wprzód powtarzał u siebie to, co miał mówić przed ludem, stosując wcześnie ułożenie twarzy do rzeczy, które obwieszczał.
Pierwsza pora wsławienia się jego była, gdy powstał przeciw królowi Macedonów Filipowi. Monarcha ten chciwy sławy rozpoczynał szkodliwe zamysły swoje, i wzbijał się już w moc która w ręku następcy zbliżyła swobodne Grecyi narody po upadku. Przewidywał co miało nastąpić Demostenes, i chcąc ile możności zabiegać złemu, wcześnie ostrzegał spółziomków i sprzymierzeńców o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Przezorność i męztwo nieustraszone, które w tej mierze okazał, wzniosło sławę jego tak dalece, iż sam Filip, lubo obrażony, poważał go; równe król Persów okazywał mu względy; sami nieprzyjaciele jego przyznać musieli, iż dzielnego w nim mieli przeciwnika. Utrzymywała i pomnażała szacunek powszechny statecznosć umysłu jego : gdy albowiem inni dla płochych, a czasem i upadlających przyczyn odmieniali zdanie, on przeświadczony o sprawiedliwości tego, co utrzymywać przedsięwziął, trwał statecznym, i wolał jak się dalej pokaże, narażać się na oczywiste niebezpieczeństwo, niż czynić to, co prawemu obywatelowi czynić nie należało.
Ile razy przeciw spółobywatelom głos zabierał, nie uwodził się wówczas ani zemstą ani zyskiem. Dobro publiczne było jego celem, nagroda cnoty, lub kara występku. Widzieć to można w mowie przeciw Tymoteuszowi wodzowi wojsk rzeczypospolitej, którego o skrzywdzenie skarbu oskarżył i do nagrodzenia szkód przymusił. Wieszczbiarka Teorys za jego nastawaniem śmiercią ukarana została, przez to, iż nieprawie urząd swój sprawowała, i wzbudzała niewolniki przeciw panom własnym.
Nim się jeszcze zaczęła była wojna z Filipem, wysłany był razem z Eschinem i innemi w poselstwie do niego. Nadzwyczaj mile i z oznaczeniem wielkiego szacunku przyjął go Filip; ale widząc, iż ku myśli swojej skłonić nie mógł, odmienił względy i ochotniej z towarzyszami jego przestawał. Ci ułudzeni takową uprzejmością wielbili Filipa, i gdy go ztąd chwalili, iż był wymownym, pięknym, i w trunku się nie oszczędzał; rzekł na to Demostenes : « Pierwszy z tych przymiotów właściwy mędrkom, drugi niewiastom, a trzeci lada gębie. »
Okazało się wkrótce, jak nieszczere były Filipa oświadczenia; wszczął wojnę z Eubejczykami, ci iż byli z Atenami w przymierzu, przywiódł spółziomków Demostenes do dania im pomocy; szło więc tam wojsko, wypędziwszy z wyspy Macedonów, równie posiłkowało Bizantyny i Peryntyanów, z któremi Filip wojował.
Mianowany zatem został posłem do rozmaitych osad greckich, te gdy odwiedzał wzbudzał do dania odporu Macedonom, przekładając każdemu narodowi honor Grecyi i spólną potrzebę. Dzielne były słowa jego; wkrótce zebrało się wojsko pieszych żołnierzy piętnaście tysięcy, znaleziono sposób utrzymywania, zapłaty, i wystarczyło jeszcze na zaciąg cudzoziemców.
Mając gotowych ku obronie żołnierzy Grecy, żądali mieć w swojem społeczeństwie Tebanów, którzy wówczas niejakie pierwszeństwo między nimi mieli, a zatem liczniejsze i bitniejsze od nich wojsko. Ale rzecz była trudna do wykonania : zniewolił ich albowiem był sobie Filip użyczając posiłków w ostatniej wojnie, którą mieli z sąsiadami. Otrzymawszy monarcha ten znaczne zwycięztwo pod Amfissą, opanował Elateą i Focydę, czem tak zastraszeni byli Ateńczycy, iż żaden z krasomowców ust otworzyć nie śmiał. Nie dał się uwieść powszechnem przestraszeniem Demostenes : powziąwszy głos radził, iżby wszystkich sposobów użyć, aby w powszechne przymierze wciągnąć Tebanów : krzepił nadzieją upadłe myśli, a zwykłych wymowy swojej używając sposobów wzmógł współobywatelów, i jego wybrali na poselstwo do Tebanów. Dowiedziawszy się o takowym wyborze Filip, słał tam posły swoje Amynta i Klearcha przydając im biegłych mówców, którzyby ateńskim odpór w potrzebie dać mogli. Świeża była w Tebanach pamięć klęsk poniesionych w wojnie niedawno skończonej, mieli więc wstręt od przymierza, któreby ich w nową wojnę wprowadziło. Ale gdy Demostenes mówić począł, moc dzielnych wyrazów jego rozżarzyła w umysłach wojenny zapał tak dalece, iż mimo rozmaite, a przeciwne takowym zamiarom względy, poświęcili obronie Grecyi szczególne swoje bezpieczeństwo, i przestając na żądaniu Ateńczyków, weszli do spólnictwa powszechnej obrony.
Działanie takowe okryło Demostenesa sławą, tak zaś obeszło Filipa, iż natychmiast słał posły do Aten żądając pokoju : ale zbyt uwiedziony nabytą chwałą Demostenes, widząc się na czele potężnego wojska, odrzucił prośby nieprzyjacielskie, i przyszło do bitwy : w tej porażeni Grecy, a ów żarliwy dowódca sam najpierwszy rzuciwszy broń z pola uciekł.
Gdy powrócił do Aten, powstali przeciw niemu krasomowcy, lud lubo złudzony w nadziei nie dał się unieść namowom przeciwników jego : oskarżonego niewinnym uznał, i tak jak pierwej w nim, jako prawym miłośniku ojczyzny, ufność swoję położył. Wdzięczen takowych względów nie ustawał w żarliwości swojej; ażeby zaś w wspaniałych zamysłach utwierdził spółziomki, zabrał głos i wielbił ległych na placu kraju obrońców. Nie dowierzając jednak zwrotnej płochego ludu przychylności, nie kładł na czele wyroków, które podawał, własnego imienia, ale używał w tej mierze przyjaciół, i niby tylko wspierał to, co oni podawali do ustanowienia.
Śmierć Filipa orzeźwiła Greków : nieprzyzwoita jednak radość, którą wówczas oznaczali, dawała poznać, jak ich niedołężność przymnażała sławy umarłemu. Upodlili się więcej jeszcze wielbiąc Pauzaniasza, który mu życie odebrał.
Lubo córki śmiercią zmartwiony był wielce Demostenes, zrzucił naówczas żałobną odzież, i włożywszy na głowę kwiecisty wieniec, stawił się w przytomności zgromadzonego ludu, a zabrawszy głos wzbudzał do nowego z sąsiady przymierza. Chcąc zaś jeszcze więcej ubezpieczyć od Macedonów Greki, namawiał Satrapów Perskiego króla przeciw Alexandrowi, który był po ojcu tron odziedziczył. Wkrótce ten uspokoiwszy wewnętrzne królestwa zamięszania, wkroczył z licznem wojskiem w Beocyą : wieść nagłego przyjścia ztrwożyła Ateńczyki i Demostenesa, nie dano więc, gdy się zbliżał nieprzyjaciel, pomocy Tebanom; a gdy zdobył Teby Alexander, wysłali do niego Demostenesa. Ale w tym kroku znaczny uszczerbek sława jego poniosła; w pół drogi, porzucił towarzyszów, i nazad do Aten powrócił, dokąd wkrótce przybyli wyprawieni do Alexandra posłowie, wymagając, aby natychmiast wydany był Demostenes z dziesięcią innemi mianowanemi krasomowcami. Naówczas wzniósłszy głos rzekł : « Pamiętajcie, co się stało, gdy owcom jednego razu wilcy przyrzekli zgodę, byleby im psy, które ich strzegły, wydały. Ciągnąc dalej rzecz tak mówił : Widzicie, iż kto ma zboże na przedaż, próbkę na rynek wynosi, i tym sposobem targ stanowi; toż samo się tu dzieje. My których macie wydać, staniemy się okazem, a wy za nami pójdziecie. » Trwały długo namowy. Gdy nic nieustanowiono, Demades, inny sławny mowca, ofiarował się iść do Alexandra, i wziąwszy od każdego z towarzyszów po pięć talentów na drogę, przyrzekł wstawić się za niemi, i ukoić jego zawziętość. Nad spodziewanie pomyślna była wyprawa, wyzwolił wszystkich, i względy młodego zwycięzcy dla Aten zyskał.
Nie zawsze wielkim umysłu przymiotom obyczajność towarzyszy : przykład samegoż Demostenesa jest dowodem. Harpalus wódz wojsk Alexandra, popadłszy w niełaskę, z niezmiernemi skarbami schronił się do Grecyi. Gdy przybył do Aten, znamienitsi obywatele, a między innemi Demostenes sprzeciwiali się temu, aby mu dać schronienie z przyczyny, iż krok takowy obraziłby Alexandra, a przeto mógł się stać szkodliwym rzeczypospolitej. Żywo powstawał przeciw tym, którzy darami Harpala przekupieni, utrzymywali jego stronę; ale gdy tejże nocy posłał mu Harpalus złotą czarę i
dwadzieścia talentów, widok przedziwnej roboty, ważność naczynia i znaczne pieniądze zamknęły usta. Pokazał się zatem nazajutrz w zgromadzeniu z zawiniętą szyją, udając, iż dla bolu gardła głosu zabrać nie może. Dorozumieli się przyczyny nagłej choroby Ateńczycy, zapozwano przekupionych, i za jawnem przekonaniem Demostenes na wygnanie skazany został. Jeszcze w niem zostawał, gdy doszła wiadomość o śmierci Alexandrowej, a zatem powzięli nadzieję Grecy wydobycia się z jarzma Macedonów. Przywołano więc Demostenesa do Aten, i gdy się zbliżał do portu, zastał wszystkich spółobywatelów czekających u brzegu : z niewymowną więc radością wśród powszechnych okrzyków do ojczyzny powrócił.
Nadzieja przyszłej swobody, którą byli powzięli Grecy, niedługo trwała. Zgromadzili wkrótce siły swoje namiestnicy Alexandra, a mając na czele Antypatra i Kratera, zbliżali się ku Atenom. Wieść o przegranej bitwie pod Kranonem skoro przyszła, uszedł z miasta Demostenes, a lud niewdzięczny chcąc się przymilić zwycięzcom, wskazał go na śmierć i wraz z nim wszystkich jego przyjaciół. Rozesłał za niemi w pogoń Antypater oprawców, jeden znich Archias dowiedziawszy się, iż Demostenes na wyspie Kalauryi w przybytku Neptunowym szukał schronienia, przeprawił się tam, i znalazłszy go namawiał, aby szedł z nim do Antypatra, przyrzekając, iż mu się nic złego nie stanie. Ale gdy się opierał i ruszyć z miejsca nie chciał, odmienił Archias sposób mówienia, a przegróżkami i złorzeczeniem chcąc go straszyć, przyniewalał do wyjścia ze świątnicy. Naówczas niby przestając na woli jego Demostenes, prosił, iżby mu dozwolił nim wyjdzie, wnijść wewnątrz gmachu : tam wziąwszy tablicę, na której pisał, pióro trucizną zaprawne w usta włożył, i gdy już moc jadu wewnątrz uczuł, płaszczem głowę przykrył. Widząc żołnierze, iż się z miejsca nie rusza, naigrawali się z niego. Archias niecierpliwy zwłoki naglił wyjście, upewniając, iż z wielką czcią przyjętym i podejmowanym będzie.
Zwłaczał Demostenes póty, aż już uczuł coraz bardziej wzmagającą się słabość, i naówczas powstał z miejsca i tak mówił : « Możesz teraz czynić nie ze mną, lecz ze zwłokami memi, co ci się podobać będzie. » A obracając oczy ku świątnicy, rzekł : « Neptunie! żyw z twojego przybytku wychodzę. Antypater i Macedonowie zgwałcili go śmiercią moją, » to mówiąc padł i życia dokonał.