Życie Mahometa/Rozdział XV

<<< Dane tekstu >>>
Autor Washington Irving
Tytuł Życie Mahometa
Pochodzenie Koran (wyd. Nowolecki)
Wydawca Aleksander Nowolecki
Data wyd. 1858
Druk J. Jaworski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ XV.
 Miecz, ogłoszony narzędziem wiary. Pierwsze starcie z Korejszytami. Napad na karawanę.


Następują teraz pamiętne wypadki w życiu Mahometa. Dotychczas jednał zwolenników perswazją, wymową. Słodycz jego w obejściu z nieprzyjaciółmi była wielka, a trzymając się zasad Jezusa Chrystusa, mówił: „jeśli dostaniesz policzek nadstaw drugi.“ Lecz przyszła pora w któréj uczyniwszy rozbrat z zasadami chrześćjanizmu, puszcza się przeciwną drogą.
Najnieubłagańszemi nieprzyjaciołmi jego byli Korejszyci z Abu-Safianem na czele. Oni poniżyli jego rodzinę, zagrabili jéj mienie, skazali na tułactwo.
Ciosy te zniósłby może Mahomet z pokorą, gdyby mu się nie nasunęły sposoby odwetu. Przybył do Medyny jako tułacz szukający przytułku. W krótkim przeciągu czasu, ujrzał się na czele potężnej armji; prozelici z każdym dniem pomnażający się, byli ludzie zahartowani w boju i mężni.
„Różni prorocy mawiał Mahomet, zsyłani byli od Boga, i tak:
Mojżesz miał łaskawość i opatrzność, Salomon mądrość i chwałę; Jezus Chrystus prawość, wszechwiedzę i potęgę; prawość czystością postępków, wiedzę znajomością serc ludzkich, potęgę cudami.
I na cóż to się zdało? nieuwierzono w cuda Mojżesza i Jezusa. Przeto ja ostatni z proroków Boga, zesłany jestem z jego mieczem! Wyznawcy moi niech nie wdają się w spory z niewiernymi, mieczem niech upór ich łamią. Ktokolwiek walczy za wiarę, pada czy zwycięża, odbierze świetną nagrodę? „Miecz“ dodawał jest kluczem do nieba i piekła; ktokolwiek walczy nim za wiarę, wynagrodzonym będzie, każda kropla krwi wylanéj, każdy znój zapisanym mu będzie w niebie. Jeśli padnie w boju, grzechy jego zgonem tym zmazanemi będą. Czeka go raj, roskoszować się będzie w towarzystwie czarnookich hurysek.
W pomoc téj wojowniczéj nauce przyszła doktryna przeznaczenia. Każde zdarzenie wedle Koranu obmyślone i zapisane naprzód zostało.
Takie to doktryny, zwróciły Islamizm z drogi pokory i filantropji na drogę gwałtu i miecza. Zgadzało się to z wojowniczym duchem Arabów. Rozbójnicze plemie po ogłoszeniu religji miecza tłumnie garnęło się pod sztandar Mahometa.
W pierwszych wojennych wyprawach proroka, przebija się jego osobista nienawiść. Były to napady na karawany Korejszytów. Trzem pierwszym przewodniczył Mahomet, nie poszły jednak pomyślnie. Czwartym dowodził Abdallah Ibn-Jasz, który wybrał się z óśmioma czy z dziesięcioma wojownikami, w drogę do południowéj Arabji. Ponieważ to był miesiąc święty Ramadan, Abdallah miał z sobą zapieczętowane rozkazy, które trzeciego dnia dopiero miał otworzyć. Nic w nich stanowczego nie było. Abdallah miał udać się do doliny Naklah, między Tayef i Mekką, gdzie miał czychać na karawanę, tędy przebywać mającą. „Może, napisane było w rozkazie, będziesz mógł nam jakie o niéj przynieść wieści!“
Abdallah zrozumiał ukrytą myśl rozkazu, i był jéj posłuszny. Przybywszy do doliny, ujrzał karawanę, z kilku wielbłądów złożoną, prowadzoną przez siedmiu ludzi, wysłał do nich jednego ze swoich, przebranego za pielgrzyma. Ledwie karawana stanęła na spoczynek, gdy Abdallah wpadł na nią; zabił jednego, pojmał w niewolę dwóch, a czterech uciekło. Zwycięzcy powrócili z jeńcami i zdobyczą do Medyny. W Medynie przyjęto z oburzeniem to złamanie świętego miesiąca. Mahomet widząc, iż za daleko zaszedł, udawał gniew na Abdallę i niechciał uczestniczyć w podziale łupów.
Wieść o tém gdy doszła do uszu Korejszytów w Mekce, zapaliła ich gniewem; i wywołała następny ustęp Koranu:
„Będą cię pytać o święty miesiąc, czy wolno weń walki toczyć? Odpowiedz: walczyć weń jest występkiem; ale zaprzeć się Boga, wygnać dzieci jego ze świątyni i czcić bałwany, stokroć występniéj.“
Oczyściwszy się w ten sposób z zarzutu, Mahomet nie wahał się dłużéj przyjąć należną mu zdobycz. Jednego jeńca wydał za okupem; drugi przeszedł na Islamizm.
Wyprawa Abdalli-Ibn-Jasza, była smutnym wynikiem religji miecza; widoki i namiętność światowe, kalały jéj pierwotną czystość.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Washington Irving i tłumacza: Anonimowy.