Życie i miłostki imperatorowej Katarzyny II/Rozdział II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Życie i miłostki imperatorowej Katarzyny II |
Wydawca | Wydawnictwo „Świt” |
Data wyd. | 1927 |
Druk | Drukarnia „Siła“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
W tym to czasie przybył do Petersburga, w orszaku posła angielskiego Williamsa Hanbury’ego, młody magnat polski, Stanisław Poniatowski. Poprzedzała go sława jednego z najwykwintniejszych i najprzystoniejszych kawalerów Europy, człowieka wielce gładkiego o artystycznej kulturze, który dzięki talentom towarzyskim cieszył się ogromnym sukcesem na różnych dworach Europy. Gdy Poniatowski, w nadnewskich salonach, oparłszy się niedbale o kominek, gwarzył o wrażeniach z Paryża a osobistych przeżyciach, nie było ani jednej z pośród pięknych dam, by z uwielbieniem się weń nie wpatrywała a słów jego, niby najsłodszej małmazji, nie piła. Lecz wykwintny a zdawałoby się nieco powierzchowny salonowiec, w głębi duszy tłumił ambicje olbrzymie....
Szybko zorjentował się w sytuacji i od razu ocenił jaką potęgą stać by się dla niego mógł stosunek z Wielką Księżną. Wszak Poniatowscy, mimo majątku i pięknych koligacji, nie byli rodem ani starym, ani możnym. Daleko im było do szeregu królewiąt Rzeczypospolitej, a późniejszemu Stanisławowi Augustowi już wówczas się śniła korona...
Wielką Księżnę, żądną zdobycia, nie długo trzeba było zdobywać. Wykwintny, o wersalskiej ogładzie, Poniatowski, na tle nieco z niemiecka przyciężkiego a trącącego Azją dworu, był meteorem pierwszorzędnej wielkości i zjawiskiem nie lada... Dzięki usłużnemu a zaufanemu przyjacielowi Naryszkinowi, bliższy kontakt zostaje nawiązany i wkrótce Katarzyna często poczyna odwiedzać kochanka, w jego mieszkaniu, w męskim stroju. Lecz miłość jej, może szczera i prawdziwa w pierwszej chwili, zamienia się w szkołę polityki wyższej. Razem snują plany i obliczenia na przyszłość. Wszak za te to chwile później — uczyniła go królem — prawdziwy dar danaid, nie pozbawiony ironji... bo zbyt wielką egoistką była, by mogła być szczerze komu oddaną, a wszelki dar jej, raczej wybrykiem fantazji, niż dowodem prawdziwej przyjaźni... Poniatowskiego stanowisko, jako członka orszaku angielskiego posła, jest dość nieokreślone. Wyjeżdża też on z Petersburga, by szybko tam powrócić, ale już... w charakterze posła polskiego przy carskim dworze. Stosunek z Wielką Księżną trwa nadal, Poniatowski jest z nią niemal nierozłączny, wszyscy o tem wiedzą i traktują jako publiczną tajemnicę. Mimo rozgłosu cesarzowa Elżbieta przymykała na to oczy, nie chcąc widocznie ingerować, dopóki nie wybuchł skandal. Mianowicie Piotr III przyłapał Poniatowskiego w cesarskim ogrodzie w Oranienbaumie, gdy ten do Wielkiej Księżnej się przekradał i wtedy volens nolens, choćby dla zachowania pozorów, musiał poseł polski swe stanowisko w Petersburgu opuścić.
Raz jeszcze jeden potem, gdy był królem, spotkał się Stanisław August z Katarzyną, wówczas potężną carycą, osobiście, lecz w jak odmiennych warunkach!
Imperatorowa zwiedzała prowincje Rosji. Prosił ją Poniatowski, by zezwoliła się odwiedzić, gdy znajdować się będzie z flotyllą na Dnieprze. Zamiary carycy zaczynały być wobec Polski coraz wyraźniejsze a groźne. Może łudził się, biedny, że przy osobistem widzeniu wzruszy, że ze względu na stare wspomnienia, od wielu rzeczy odwiedzie, przekona...
Króla Najjaśniejszej a bezsilnej Rzeczypospolitej Polskiej spotkała flotylla rosyjska z należytemi honorami. Sama groźna imperatorowa wypłynęła na spotkanie i jakie było Stanisława Augusta zdumienie, może radość, gdy po jego ucałowaniu ręki, serdecznie przycisnęła do piersi i parokrotnie ucałowała. Może odżyły wspomnienia? Może i on tak już myślał? Niestety na tem sentyment „Semiramidy północy” się skończył. Fetując swego królewskiego gościa iście po królewsku i wyprawiając dlań szereg uroczystych festynów, jakby umyślnie unikała pozostania sam na sam z byłym kochankiem, by snać pod wpływem przeszłości nie poczynić politycznych ustępstw...
Gdy w 1758 r. ze stosunku z Poniatowskim urodziła się córeczka, Piotr III oświadczył: „Różne cuda chodzą po świecie, ale tym razem nie wiem czy dziecko uznać, i czy jest moje!”
Lecz Katarzyna nie była już nieśmiałą księżniczką. Odparła najspokojniej: „Proszę to udowodnić, a jeśli udowodnionem nie zostanie składam skargę o oszczerstwo!” Piotr III machnął ręką, życząc najdroższej żonie wszystkich djabłów, lecz ona wiedziała doskonale, co ją czeka, o ile zostanie samowładnym panem Rosji. A chwila ta nie była daleka!
Cesarzowa coraz bardziej była źle ze zdrowiem, o tem głośno szeptano przy dworze. Wszak z ciągłego pijaństwa i orgji wyprawianych po różnych pułkach gwardji, ta rosła i dość otyła kobieta uległa atakowi apoplektycznemu, że ledwie ją odratowano i z trudem bełkotała wyrazy.
Gdy umrze, co z Katarzyną się stanie? Walka na śmierć i życie z mężem? Może szereg poniżeń, obelg i banicja z Rosji? Bo kroki nawiązania choćby poprawnych stosunków, Piotr III odsuwał z niechęcią.