III. b.
A to już będzie

ROZPRAWA TRZECIA,
jako Józef będąc w więzieniu sny wykładał,
jako ji podczaszy, co z nim siedział,
opowiedział królowi, i jako był przywiedzion przed
króla i potym ku jakiej zacności przyszedł.

ROZMÓWCE:
JÓZEF — PODCZASZY — WIEŻNY — PIEKARZ
CEKLARZE — KRÓL.

JÓZEF narzeka w więzieniu:
I cóż się wżdy już dalej
ze mną ma dziać nędznikiem?

3600 
I długoż tak na świecie

mam być tym męczennikiem?
I cóżeś wżdy tak we mnie
miły Panie baczył,
Żeś tak dziwnie me sprawy

3605 
z łaski swej przejrzeć raczył?

Abowiem bez twej wolej
i włos z głowy nie spadnie
Żadnemu, kiedy raczysz;
trefisz w to barzo snadnie...

3610 
Ja jeszcze doma będąc

niewinnym w swej młodości,
Użyłem na wszem dziwnie
aż i od swych srogości:
Właśni mię byli bracia

3615 
nieboraczka przedali...

Z onej słodkiej wolności
w wieczną niewolą wdali!...
Przedsiem jednak nad sobą
znał, panie, rękę twoję,

3620 
I w niewoliś okazał

nademną łaskę swoją...
Teraz zasię, co mi się
tu nowo przytrefiło,
O czym nigdy me serce

3625 
snadź było nie myśliło...

Co dziś za swą wiernością
ucirpieć muszę srodze!...
Lecz, iż spełna nadzieje
mam w Tobie, swoim Bodze,

3630 
Bo mi to wszytko smaczno

cirpieć i w tej niewoli,
Gdy co na mię przypada
według twej świętej woli...
A szkoda, iż by mię też

3635 
snadz tym Józefem zwano,

Gdyby we mnię tej cnoty
i z stałością nie znano.
A tak, gdyż to twa wola,
nic ja w tym niecknę sobie,

3640 
A wszytko w twa opiekę

już tam poruczam tobie...

HANO, podczaszy króla Faraonów, który też tam
siedział w wieży, mówi ku Józefowi,
usłyszawszy go narzekając:

3645 
Nie wiem, ktoś jest, lecz słyszę

Józefem cię zową:
I czemuż wżdy tak bardzo
trwożysz tak swą głową?
Zwłaszcza, iż się niewinnym,

3650 
jako mówisz, czujesz...

A czemuż się tak barzo
w przygodzie frasujesz?
Wszytkoć z czasem przypada
każdemu człowieku;

3655 
I któż tak zawżdy w szczęściu

pływa aż do wieku?
Nie byłby świat, ani żywot,
ale jakieś gody,
Gdyby na nas nie miały

3660 
przyść nigdy przygody.

A snadź bychmy ni Boga,
ani wstydu znali,
Jedno jako zwierzęta
po świecie bujali...

3665 
JÓZEF ku podczaszemu:

Słyszałem też to o tobie,
a snacieś podczaszy...
Prawda wżdy, jakoś teszno,
kogo szczęście straszy.

3670 
Chociaj będzie w niewinności,

lecz to dawno słynie,
I niejeden i niewinny
czasem marnie zginie.
A zwłaszcza jakie dziś marne

3675 
w ludzioch sprawy znamy,

Co pirwej przed nas przyniosą,
to za prawdę mamy.
Ano to wielki uczynek
sprawiedliwie sędzić,

3680 
Trzeba na to polnych szpiegów

kto w tym niechce zbłędzić.
Ale gdyż nie w naszej mocy
szczęście położono,
Musim przyjąć z dobrą wolą,

3685 
co przyniesie ono...


PODCZASZY cieszy Józefa:
A cóż czynić? bądźmy przedsię
wżdy dobrej nadzieje,
Gdy się szczęście z naszej nędze

3690 
do wolej naśmieje.

Przydzie ten czas, iż nam kiedy
wżdy stanie za szkodę,
A z tych przygód gdy wywiedzie
na miłą swobodę.

3695 
A tak to, co czas przyniesie,

już przymujmy wdzięcznie,
Wżdyć nas tak trapić nie będzie
już ta nędza wiecznie.
A już też w noc nie blizu,

3700 
więc się kęs przespiemy,

A co który przez sen ujrzy,
to sobie powiemy.

HANO podczaszy, rano wstawszy, mówi ku
Józefowi, a powiada mu swój sen:

3705 
Dobry dzień, panie Józef,

podobnoś czujno spał,
Bom słyszał, żeś się wczora był
barzo zafrasował...
Powiedz-że mi, coć się wżdy

3710 
w tej przygodzie śniło?

Aby nas i to jednak
po części cieszyło...
Jam widział gniazdo wina
śród pięknej winnice

3715 
Z którego wnet wyrosły

piękne trzy macice:
A z nich potyni nadobne
grona wyrastały,
A jam zrącz dzierżał kuflik

3720 
królewski nie mały,

W który-em z onych gronek
wino wyciskawał —
A potem swemu panu.
piciem z niego dawał.

3725 
JÓZEF sen wykłada podczaszemu:

Ty możesz mieć dobrą myśl,
a już bądź ist tego,
Że dasz iście królowi
picie dnia trzeciego;

3730 
Bo to ty trzy macice

pewnie znamionują.
A iścieć prędkie szczęście
na wszem obiecują.
A to już miej odemnię

3735 
iście pewne znamię,

A kiedy k temu przydziesz.
proszę, pomni na mię!...

ZOFAR piekarz, co też z nimi siedział, swój sen
powiada:

3740 
Mnie się zdało, żem nosił

trzy kosze na głowie:
We dwu mąkę, a w trzecim
wszytko, com piekł sobie,
Do którego rozliczni

3745 
ptacy się zlecieli,

A z onego koszyka
zobali, co chcieli.

JÓZEF piekarzowi sen wykłada:
To zły znak, że nad tobą

3750 
ptaszkowie latają...

A iście wiedz, iż ci ten
pewny znak dawają:
Niźli przydzie trzeci dzień
na gałęzi będziesz,

3755 
A tam już z tymi ptaszki

snadź na wieki siędziesz.

PODCZASZY dziękuje Józefowi za dobry wykład snu:
Ja dziękuję, Józefie,
za twe winszowanie.

3760 
Któreś mnie ty uczynił

o mym miłym panie.
Aż bych mu trzeciego dnia
miał picie podawać,
Wierz mi, jestli to dojdzie.

3765 
będęć to oddawać.


PIEKARZ za zły wykład snu łaje i niewierzy:
Ja nie mam zacz dziękować,
po djable mi tuszy:
Acz jednak ma dobra myśl

3770 
nic się tym nie ruszy,

Bo któż to właśnie może
zrozumieć na świecie,
Co się więc dziwnie komu
przez sen we łbie plecie!...

3775 
Sen mara, dobra wiara

rozdzieli nas równo:
Mnię przedsię ten kosz z chlebem
a sędziemu — gówno...

WIEŻNY podczaszego puszcza, a piekarza każe

3780 
wiesić, a zwoływa ceklarzów:

Hej, słyszcie towarzysze,
Król sam ku mnię srodze pisze,
Abych puścił podczaszego;
Dziś ma służyć k stołu jego.

3785 
Ale tego nieboraka

Kazał obiesić prostaka
Piekarza, co tam z nim siedzi,
Już przyjaciół nie nawiedzi!...
A tak obu wyciągnicie,

3790 
Tego już na dół wezmicie,

Już tam swą zapłatę weźmie...
Nie równo idą ci więźnie.

JÓZEF piekarzowi przypomina sen usłyszawszy to:
Panie miły, piekarzu,

3795 
cóż sędziemu przydzie?

Zda mi się, iż już ta rzecz
snadź ci z kunstu wydzie;
Podobnoć się na jaśnią
sen mara wyjawi,

3800 
A barzo to krótki czas

wszytko tobie sprawi.
Acz ci tego nieżyczę,
to mi możesz wierzyć;
Ale któż gdy nieszczęściu

3805 
może krys zamierzyć?..


PIEKARZ lęknąwszy się mówi:
Już widzę, że to szczęście
ma na wielkiej pieczy,
Aż żadnego nie miną

3810 
obiecane rzeczy.

Już ja iście o sobie
mam nadzieje mało,
Bo mi się serce lękło,
a prawie zadrżało...

3815 
CEKLARZE puścili podczaszego, a piekarza wiodą wiesić:

Panie miły, podczaszy,
racz sam do nas wynidź,
Bo już nam rozkazano,
co mamy uczynić.

3820 
Jużeś jest na wszem próżen

więzienia twojego,
A idź już a bądź pilen
urzędu swojego,
Boć się już łaska pańska,

3825 
na wszem odnowiła,

I wszylkę spełną znajdziesz,
jako pirwej była.
Temuć nieborakowi
już nie masz lekarza,

3830 
Bo kazano obiesić,

nędznego piekarza.
A my czynić musiemy,
co nam rozkazano,
Bo to nam poruczono,

3835 
by ji na dół zdano.

A tak już pódź niebożę,
a sprawuj się Bogu
Boć być iście na gruszce,
jestli nie na głogu.

3840 
PIEKARZ narzeka nieborak:

Ach, niestotyż! toć piękną
to nowinkę słyszę,
A od wielkiej radości
prawie ledwie dyszę.

3845 
Bodaj że mnie był Józef

mych snów nie wykładał,
Aczem się i sam o nich
czemuś pilnie badał.
Bom słyszał, iż drugiemu

3850 
nadobnie wyłożył,

By się mnie tak trefiło
wiecznie bych mu służył.
Aleć już widzę próżno
dobrze tuszyć sobie,

3855 
Poruczam, Panie Boże,

duszę swoję tobie.
Widzę naznaczony czas
nikogo nie minie,
A kiedy komu przyjdzie,

3860 
bez pochybnie zginie.