„Zielna“
Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | „Zielna“ | |
Podtytuł | Z podań ludowych | |
Pochodzenie | „Kalendarz Lubelski Na Rok Zwyczajny 1903“ | |
Wydawca | M. Kossakowska | |
Data wyd. | 1903 | |
Druk | M. Kossakowska | |
Miejsce wyd. | Lublin | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
Kiedy Pan Jezus był dzieciątkiem sześcioletniem, szli raz Oboje z Panną Najświętszą przez wielkie miasto. Nie brakowało tam pałaców i wspaniałych domów, ulice szerokie, a tak długie, że aż zmęczyli się idąc.
Koło jednego domu ciągnął się ogród — woń ze środka szła na ulicę, przez płot mieniły się kwiaty. Mały Jezusek lubił kwiaty, ujrzawszy ich tyle, stanął i zaczął się przyglądać — obok Niego stanęła też Matuchna.
Gdy tak patrzą, a patrzą, idzie ogrodnik. Choć mu nie przeszkadzali, jak fuknie:
— Czego chcecie? precz! ruszajcie swoją drogą!
Najświętsza Panna wzięła Pana Jezusa za rączkę i poszli.
W drodze powiada: Synku, alboż jest słusznie, żeby bogaci mieli taką moc kwiatów gdy biednym ich brakuje?
Potem jęła prosić:
— Synaczku najmilszy, rozrzuć je wszędzie pełną garsteczką! Niech rosną przy drogach, w polu i w lesie i między trawami na łące, w wodzie i w górach, w szczelinach skał niechaj się mnożą, aby radowały serce pielgrzyma i najnędzniejszym biedakom niosły uciechę.
Jezusek het na cztery strony świata rączkami powiódł, uśmiechnął się mile i rzekł:
— Kiedy sobie życzysz, mateczko, niech tak będzie.
Ledwie to wyrzekł, na wzgórku, kielichem błękitnym pokłoniło się jakieś ziele, dalej różowe kwiecie schyliło główkę — to goryczka i centurya... Na drodze błysnęły złote rumianki, wystrzeliły kiście babek... Najświętsza Panna przeżegnała te kwiatki i od owego przeżegnania na choroby rozmaite skutecznem są lekarstwem.
Weszli do lasu — woń aż dusi — to konwalijka ją rozlewa, fijołek ciemnemi płatkami, marzanna białemi zapach sieją; pośród sasanek i barwinku płoni się miodunka, kraśnieją ostromlecze — biały zawojek płateczki niby skrzydełka rozwinął... Las się cieszy, drzewami szumi radośnie — w jednej chwili sto czarów mu przybyło. Pod drzewem legł człowiek w łachmanach pełną piersią wciąga w siebie wonność — Najświętsza Panna uśmiechnęła się do niego.
Idą — idą — las się skończył, wyszli na pole: czarnuszka modrem oczkiem z łanów wyziera, bławatki się kołyszą i ostróżki... Gromadka dzieci spogląda ciekawie, zkąd tyle kwiatów wzięło się odrazu.
— To wasze, mówi Najświętsza — dla was dał synek mój.
Dzieci do bławatków biegną, zrywają, wiją wianki — biedne i bose, o głodzie zapomniawszy, kwiatkami się cieszą.
Marya i Syneczek wyszli na łąkę — tu znów koniczyna w słońcu się pali, płoną żórawienoski, goździki i stokrocie; białe powoje otwarły kielichy, bluszczyk drży leciutko...
Jakaś niewiasta z dzieckiem schorzałem stanęła na łące — zdziwiona, kwiatki maleństwu pokazuje. Dziecko podniosło główkę, do kwiatków rączyny wyciąga, uśmiech ma na bladej twarzy.
— Rwijcie, mówi Najświętsza Panna — dużo pomiędzy niemi jest ziół leczących.
Kobieta do nóg Królowej Niebios padła, dziecko jak gdyby ozdrowiałe, wesoło patrzy — wonieje macierzanka, mięta, rozchodnik...
Poszli dalej — na ziemi przesiąkniętej wilgocią, do nóżek Jezusiczka ścielą się kępkami niezabudki, z wód kłaniają się grzybienie żółte i białe, lilije, jaskry... Cały świat wygląda odmieniony, ucieszony niby dziecko. Pan Jezus się raduje, Najświętsza Panna błogosławi kwiecie polne, leśne, wodne i łąkowe, a stworzenie wszelkie wielbi Maryę „Zielną.“