Abecadlnik w wierszykach dla starszej dziatwy polskiej/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Bełza
Tytuł Abecadlnik w wierszykach dla starszej dziatwy polskiej
Wydawca Jan Siedlecki
Data wyd. 1869
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na commons
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron

ABECADLNIK

W WIERSZYKACH

dla

starszej dziatwy polskiej

napisał
Wł. B — a.



Nakładem Jana Siedleckiego.




KRAKÓW.

W DRUKARNI UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO
pod zarządem K. Mańkowskiego.
1869.





KORDJANKOWI UJEJSKIEMU

NA PAMIĄTKĘ.



DO DZIECI.



Hej! wy małe swywolniki!
Do książeczki! do książeczki!
Znowu niosę wam wierszyki,
I obrazki, i bajeczki!
 
Tu literka po literce,
Umysł w główce wam rozświeci,
Miłość bratnią wszczepi w serce,
I cel zacny wskaże dzieci!
 
Lecz niech każde z Was pamięta,
Że nie próżno główkę trudzi:
Że ta ojców ziemia święta,
Pożytecznych czeka ludzi!


Że nie tylko wciąż bojowo,
Nie przy szabli, nie przy zbroi;
Ale sercem, ale głową,
Przyjdzie służyć ziemi swojéj!

A więc ucz się Polska młodzi!
W pracy siły hartuj młode!
Może w tobie Bóg odrodzi,
Dawną wielkość i swobodę!






NIOŁ.



Kiedy się modlisz kochane dziecię,
To biały Anioł cieszy się z ciebie!
I dobrze tobie będzie na świecie,
Bo błogosławi cię Pan Bóg w niebie!
Ale gdyś krnąbrne, to łzy mu płyną,
Anioł się smuci i Bozia smuci.
A już źle temu droga dziecino!
Kogo Aniołek Boży porzuci!
Więc bądź posłuszne przez dzionek cały,
By się nie smucił Aniołek biały!






RACIA.



Spojrzcie, jak zgodnie dwaj braciszkowie,
Bawią się z sobą, do mety biegą!
Żaden przykrego słówka nie powie,
By nie obrazić braciszka swego!
Jeden drugiemu ustąpi ładnie,
Radby mu nawet przychylić nieba!
Dziateczki moje! o! tak przykładnie,
Pomiędzy sobą zawsze żyć trzeba!
Bo miłość bratnia i zgoda złota,
To najpiękniejsza w dziecięciu cnota!






ACKA.



Piłki, pajace, kółka, latawce!
Ileż tu cacek kochane dzieci!
Igrajcie niemi! w miłéj zabawce,
Szybko wam wiosna życia przeleci!
Ale pomnijcie: nie tylko fraszki,
Lecz droga pracy leży przed wami!
A często jeden dzionek igraszki,
Krwawemi przyjdzie okupić łzami!
Więc po zabawie gwarna młodzieży!
Również się chętnie uczyć należy!






ZIADEK.



Na dworze mroźno, szumi ulewa,
Jakiś staruszek dąży do wioski;
Srebrzyste włosy wiatr mu rozwiewa,
W ustach brzmi piosnka do Matki Boskiéj.
Może on głodny, spragniony może?
Wynieś mu chleba, daj kubek wody!
Błogosławieństwo za to ci Boże
Starzec uprosi — druhu mój młody!
Bo najszczytniejszą cnotą na ziemi,
Jest zlitowanie się nad biednemi!






LEMENTARZ.



Ucz się dziecino! masz książkę cudną!
Nauka starczy za wszystkie skarby!
Chociaż to niby trochę przytrudno,
Odrazu ująć figielki w karby!
Lecz jak się wdrożysz kochane dziecię!
To z książką daléj pójdzie ci łatwo.
Zawsze początek trudny na świecie,
A bez mozołu nic nie ma dziatwo!
Lecz się tak pracą nie trwoż dalece,
Nauka pójdzie łatwo: A, B, C...






ABRYKA.



Spojrzcie dziateczki! ilu to ludzi,
Z ciężką się pracą zwycięzko składa!
Świt ich poranny do pracy budzi,
Noc późna ledwo do snu układa.
I kipi gwarem Boża czeladka,
I dyszą miechy, i młoty jęczą...
A każdy snuje daléj jak z płatka,
Cichej swej pracy nitkę pajęczą!
Pomnijcie dzieci! że od wiek wieka,
W pracy cel życia leży człowieka!






NIAZDKO.



Jak matka tobie ściele łóżeczko,
Byś mógł wygodnie usnąć chłopczyno:
Tak ptaszek dziatwie swojej gniazdeczko
Pomiędzy gęstą wije krzewiną.
Dziateczki moje! niech was Bóg strzeże,
Wykręcać gniazdka biednej ptaszynie!
Bo kto ptaszkowi gniazdko zabierze,
Tego z pewnością kara nie minie!
I jak ty ptaszka, niedobre dziecię!
Bóg na tułactwo skaże cię w świecie!






USARZ.



Oto mi rycerz! kopia u toku,
Z ramion mu skrzydła płyną sokole!
Odwaga w piersiach — męztwo gra w oku,
Szyszak jak gwiazda błyszczy na czole!
Oh! archanielski zastęp tych wojów,
Do dawnych synów podobny Sparty!
Wśród tylu potrzeb i krwawych bojów,
Wciąż stał zwycięzki i nieprzeparty!
A kiedy gnuśność nami owładła:
Husarja padła i Polska padła!






GŁA.



Dzieweczki polskie! niech was Bóg strzeże!
Na próżnowaniu pędzić czas marnie!
Niech każda do rąk igiełkę bierze,
Niech się do pracy z ochotą garnie!
Przy igle szybko godziny biegą!
A potem z waszej starczy roboty,
Czy to na odzież dla ubogiego,
Czy na koszulki dla wdów, sieroty.
Cel życia — palec wam skreślił Boski:
Miłować bliźnich i koić troski!






AGIELLONI.



Piastów już kryje mogiła ciemna,
Więc w niebo korne płyną modlitwy;
Aż Bóg rozkazał z za Wilji, Niemna,
Lechitom władców szukać wśród Litwy.
Oh! na ich pamięć aż pierś uderza; —
W kraju cześć była a nie rozpusta!
Czy na świętego wspomnim Kaźmierza,
Czy na Zygmunta, czy na Augusta.
Choć nieraz serce żałość przenika,
Gdy wspomnim srogi skon Warneńczyka!






RAKÓW.



Kraków nasz stary, to gród pamiątek!
Gród dawnej sławy, dawnéj wielkości!
Ztąd dziejów naszych snuje się wątek,
Tu królów naszych spoczęły kości.
Tu dzwon Zygmuntów sercem spiżowem
Pieśń ci minionéj wyśpiewa chwały;
Tu każdy kamień żywem ci słowem,
Opowie przeszłość, synku mój mały!
Tu lud — gdy „hura!“ zagrzmi w niebiosy,
Na karki wrogów wyostrza kosy!






ATAWIEC.



Raz się w ogrodzie dzieci zebrały;
A że Henryczek był wielki znawca,
Więc mu kierunek zabaw oddały:
I wkrótce Henryś puścił latawca.
Latawiec szybko wzbił się pod chmury,
Jak orzeł koła zakreślał duże;
A w tém silniejszy wiatr wionął z góry,
I masz go! wolant upadł w kałużę!
Strzeż się bez celu gonić po świecie,
Bo wpadniesz w błoto i zginiesz dziecię!






OKIETEK.



Trzykroć wygnaniec z tronu pradziada,
Pomiędzy wierne kmiotki się chowa;
Trzykroć powraca i dzielnie włada,
Nasz król Łokietek w murach Krakowa.
W trudach i znoju dożył wiek chwały,
Jak orzeł mężny, jak sokół szparki!
Oh! szablę jego dobrze poznały,
Pod wsią Płowcami krzyżackie karki!
A choć na łokieć ledwo wysoki,
Łokietek duchem wzrósł pod obłoki!






ATKA.



Dziecię! jest mnóstwo Aniołów w niebie,
Co każdy krok twój strzegą z obłoku!
Lecz tu na ziemi tak blisko ciebie,
Czuwa twój Anioł z łezką na oku!
On cię ochrania skrzydły swojemi,
A więc go kochać i czcić potrzeba!
Bo kto zasmuci Anioła ziemi,
To jakby smucił Aniołów z nieba!
Czcij więc i kochaj matkę jedyną,
Bo to twój Anioł droga dziecino!






IEWOLNIK.



W wilgotnéj celi, po za kratami,
Siedzi niewolnik skuty w kajdany,
Twarz jego blada zrasza się łzami,
Wzrok próżno szuka ziemi kochanéj.
Zamknięto przed nim serca i wrota, —
Na ścianach wilgoć i pleśń zielona...
Ale on jednak przekleństw nie miota,
Ni jęku rzuci z hardego łona!
Lecz błogosławi Pana nad Pany,
Że mu dał cierpieć za kraj kochany!






JCZYZNA.



Ojczczyzną[1] dziecię, to bracia twoi,
Twoi ojcowie i twoje matki!
Dawni rycerze w skrzydlatej zbroi,
Dumne pałace i kmiece chatki!
Ojczyzną dziecię — to łany twoje,
To groby przodków skryte żałobą!
Rodzinne gaje, łąki i zdroje,
I te niebiosa co lśnią nad tobą!
Ojczyzną twoją chłopię sarmackie:
To pieść[2] wolności i łzy tułackie!






ACIOREK.



Klęknij dziecino, zmów pacierz ranny,
Złóż kornie rączki i módl się szczerze!
Więc modlitewkę do Marji Panny,
Ojczenasz święty — i w Boga wierzę!
Ale uważnie módl się Boziuni,
Proś ją o wolność, moc i wytrwanie!
Błagaj, niech zbożem kraj się zaruni,
Niech pieśń oracza zabrzmi na łanie!
Na łezkach twoich — w niebo, do Boga,
Dojdzie ten pacierz dziecino droga!






OLNIK.



Ze mgły porannéj zabłysnął dzionek,
Już ze snu cała wioska się budzi,
Wdzięczną piosenkę dzwoni skowronek,
Wierny towarzysz wieśniaczych ludzi.
Poobciążane pługiem i broną,
Poważne wółki ciągną już w pole,
A rolnik ręką swą uznojoną,
Złociste ziarna rzuca na rolę.
O! cześć ci siewco! bo z twego trudu,
Na chleb powszedni starczy dla ludu!






ZABLA.



Co się tak chciwie rwiesz do szabelki?
I czemu rączki drżą ci tak do niéj?
Przyjdzie czas, mój ty rycerzu wielki,
Że szabla w rękach twoich zadzwoni!
Oh! czas nadejdzie i niezadługo,
Prawnuki orłów wyciągną w pole!
I ty ojczyźnie swojéj z posługą,
Z tą szablą staniesz małe pacholę!
Ale dziś jeszcze — drogie dziateczki,
Dziś — po komendzie: marsz do książeczki!






ATARZY.



Spojrzyj chłopczyno na pól obszary,
Na te piętrzące się Dniepru fale!
O! niegdyś mord tu sieli Tatary,
I krew, i skargi, i łzy, i żale.
Ale niedługo stało Tatara!
Bo w pogoń za nim szedł młodzian dziarski;
Jezus Maryja! naprzód! marsz wiara!
I hejże daléj w taniec tatarski!
A chociaż klęska biegła za klęską,
Myśmy wciąż granic strzegli zwycięzko!






L.



Gwarno i rojno; od blasków słońca,
Pszczółki jak gwiazdki migają złote!
Tam i napowrót lecą bez końca,
I dalej swoją wiodą robotę.
Ta na kwiateczki i zioła siada,
Zbierając słodycz z każdej jagody,
Ta żółte plastry miodu układa,
A inna wonne wysącza miody.
Dzieci! trza pilniej trudzić wam czoła,
By nie prześcigła was w pracy — pszczoła!






ISŁA.



Królowo polskich rzek — sina Wisło!
Jakby rusałka powiewna, hoża...
Z podnóża Karpat źródło twe trysło,
I płynie, płynie het! aż do morza.
Oh! ukochanaś ty od flisaków,
Gdańsku wiozących haracz zbożowy!
Źródeł twych strzeże królewski Kraków,
Ujścia — Bałtyku brzeg bursztynowy!
Ileż to razy sine twe fale,
Krwią naszą chrzcili: Szwedzi, Moskale?






AWEREK.



Xawcio rączkami twarz sobie słoni,
Oczy spłakane, za pasem ścierka!
Ogromny rondel z pieczystem w dłoni,
Że aż się kuchcik śmieje z Xawerka!
Rzewnie Xawerek płacze ze wstydu,
Do kuchni chodzić już się zarzeka;
Na domiar jeszcze większego szydu,
I kot nań miauczy i piesek szczeka.
Nie trzeba nigdy dziateczki moje!
Wtrącać się dzieciom w rzeczy nieswoje!






AKOŃCZENIE.



Już znacie wiersze, znacie obrazki,
Jużeście książkę poznały całą.
Lecz mi dziateczki powiedzcie z łaski,
Co się też z tego w główkach zostało?
Nie dosyć bowiem kochane dzieci!
Książeczkę tylko przebiedz oczyma:
Bo co z łatwością do ucha wleci,
To drugie ucho pewno nie wstrzyma!
Ale trza pokarm nauki zdrowy,
Z książki — do serca przenieść i głowy!



KONIEC.




  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Ojczyzną.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – pieśń.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Bełza.