Adolf/Słówko od wydawcy
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Adolf |
Wydawca | Biblioteka Boya |
Data wyd. | 1930 |
Druk | Drukarnia Współczesna |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Tytuł orygin. | Adolphe |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Wiele już lat temu, podróżowałem po Włoszech. Wskutek wylewu rzeczki Neto, musiałem się zatrzymać w gospodzie w Cerenza, małej wiosce w Kalabrji; zastałem tam cudzoziemca, który przerwał podróż dla tej samej przyczyny. Był bardzo milczący i zdawał się smutny; nie zdradzał żadnego zniecierpliwienia. Wyrzekałem niekiedy przed nim, jako przed jedynym człowiekiem, z którym mogłem się porozumieć, na opóźnienie, którego staliśmy się ofiarą. „Obojętne mi, odpowiadał, czy jestem tu, czy gdzieindziej“. Gospodarz, pociągnąwszy za język młodego neapolitańczyka, który służył u cudzoziemca, powiedział mi, iż ów przybysz nie podróżuje snadź przez ciekawość, nie odwiedza bowiem ani ruin, ani widoków, ani pomników, ani ludzi. Czytał wiele, ale nigdy długo jednym ciągiem; przechadzał się wieczór, zawsze sam; często spędzał całe dnie, siedząc nieruchomo, z głową opartą na dłoniach.
W chwili gdy przywrócona komunikacja pozwoliła puścić się w drogę, nieznajomy ciężko zachorował. Uczucie ludzkości kazało mi przedłużyć pobyt, celem pielęgnowania chorego. W Cerenzy był tylko cyrulik; chciałem posłać do Cosency po skuteczniejszą pomoc. „Nie warto, rzekł nieznajomy; ten wystarczy najzupełniej“. Miał słuszność, więcej może niż myślał, gdyż cyrulik wyleczył go. „Nie spodziewałem się po panu tyle sztuki”, rzekł dość zgryźliwie, regulując należność; następnie podziękował mi za moje starania i pojechał.
W wiele miesięcy później otrzymałem w Neapolu list od gospodarza Cerenzy, wraz ze szkatułką, znalezioną na drodze do Strongoli, którą to drogę i ja i ów obcy przebyliśmy obaj, ale każdy oddzielnie. Oberżysta, posyłając szkatułkę, był pewny, że należy do jednego z nas. Zawierała wiele listów, bardzo dawnych, bez adresu lub z zamazanym adresem i podpisem, portret kobiety, oraz zeszyt, mieszczący powiastkę lub opowiadanie, które czytelnik znajdzie poniżej. Cudzoziemiec, istotny właściciel tych rzeczy, rozstając się ze mną, nie zostawił żadnych informacyj o swych dalszych planach; przechowywałem tedy wszystko przez dziesięć lat, niepewny co począć z tym fantem. Przypadkowo, bawiąc w pewnem mieście w Niemczech, zwierzyłem się paru osobom z kłopotu; jedna z nich prosiła mnie usilnie o rękopis którego byłem depozytarjuszem. Po tygodniu odesłano mi rękopis wraz z listem, który umieściłem na końcu, ponieważ byłby niezrozumiały, gdyby go przeczytać przed poznaniem samej historji.
List ten skłonił mnie do ogłoszenia rękopisu, dając pewność, iż nie może to obrazić ani narazić nikogo. Nie zmieniłem w oryginale ani słowa; nawet usunięcie nazwisk nie jest mojem dziełem: były zaznaczone jedynie, jak i tutaj, początkowemi literami.