Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Cypryan Godebski

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Galle
Tytuł Cypryan Godebski
Pochodzenie Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX
Wydawca Marya Chełmońska
Data wyd. 1901
Druk P. Laskauer i W. Babicki
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom pierwszy
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Cypryan Godebski.
* 1765 † 1809.
separator poziomy
K

Któż nie był żołnierzem w owe czasy burzliwe, na przełomie dwóch wieków, kiedy cała Europa stała pod bronią, a wielki zdobywca świata jednem uderzeniem miecza przemazywał dawne i kreślił nowe kraje?

Znaleźli się pośród legionistów i poeci, których utwory niczem nie sa podobne do wyperfumowanej muzy Naruszewiczów i Trembeckich, a którzy odegrali pewną znamienną rolę w dziejach przełomu w naszej literaturze od klasycyzmu do romantyzmu. Antoni Gorecki, Tomasz Kantorbery Tymowski, Jakób Jasiński, Józef Wybicki, Wincenty Reklewski, obaj Brodzińscy mogą być zaliczeni do owych poetów-wojaków, co swojemi bezpretensyonalnemi piosenkami przyczynili się do zachwiania wiary w ideały klasyczne.


Do nich należał Cypryan Godebski, który po ukończeniu nauk u Pijarów, w Dąbrowicy, był zrazu urzędnikiem sądowym, w 1795 zaś roku udał się do Włoch, gdzie wtedy właśnie tworzył się zaczątek legionów. Walczył pod wodzą generała Rymkiewicza, jako jego adjutant, na zlecenie zaś Dąbrowskiego, wraz ze swym zwierzchnikiem prowadził korespondencyę legionową. Brał również udział w wydawnictwie peryodycznem p. t. «Dekada legionowa,» którą czytano wojsku przy dziennych rozkazach; pomieszczał tam prze-
W tem ogólnem wrzeniu nasi rodacy brali także udział niemały, walcząc w legionach na usługach Francyi. kłady wyjątków z dzieł treści wojskowej, wiadomości polityczne i utwory literackie, służące ku pobudzeniu ducha żołnierskiego.
W 1798 r., ciężko ranny w bitwie pod Weroną, wystąpić musiał z szeregów i w randze porucznika odbył, jako inwalida, ciężką podróż z Mantui do Paryża.
Wyleczywszy się, znowu stanął do apelu, służąc, jako kapitan, w legii Naddunajskiej pod Kniaziewiczem. Offenbach, Hochstädt, Philipsberg, Hohenlinden, Wasserburg, Jun, Lajbach — oto widownie jego męstwa i sławy. Wreszcie okryty ranami w tylu bitwach, powraca do kraju i oddaje się pracom literackim; 17 listopada 1805 r. Towarzystwo Przyjaciół Nauk mianuje go swoim członkiem.
Rok 1806 powołał go znowu pod broń, jako komendanta twierdzy Modlina, gdzie znowu złożył dowody żelaznej wytrwałości i talentu wojskowego. Z chwilą zaś wydania wojny Austryi, ku wielkiej swojej radości wyruszył w pole — po raz ostatni. 19 kwietnia 1809 roku nastąpiło słynne spotkanie pod Raszynem, gdzie polacy opierali się pięćkroć liczniejszemu nieprzyjacielowi. Godebski w randze pułkownika walczy na czele dwóch batalionów 8-go pułku piechoty, wsławionego mestwem w licznych bitwach. Koń pod nim pada. Przesiada się spokojnie na drugiego i rzuca się w ogień. Wtem otrzymuje postrzał w nogę, co nie zniewala go jednak do opuszczenia pola boju. Druga kula ugadza go w piersi i powala o ziemię. Wierni żołnierze unoszą go na płaszczu w miejsce bezpieczne, zasłaniając własnemi piersiami. Trzecia kula trafia go w lewe udo, wywołując bolesny okrzyk umierającego: «»Więc i ty mnie także nie mijasz!»
To były ostatnie jego wyrazy. W godzinę potem już nie żył...
Spuścizna literacka Cypryana Godebskiego zamyka się w dwóch tomach, wydanych przez syna jego, Ksawerego, w 1821 roku, w Warszawie, a poprzedzonych «pochwałą» pióra Józefa Kalasantego Szaniawskiego.
Prócz kilku pomniejszych utworów, drobnych wierszy, bajek i przekładów, między innemi urywków z «Wyprawy Igora na Połowców,» przekładu wierszem i prozą, dokonanego z tłómaczenia francuskiego, a pierwszego w naszej literaturze, zbiorek powyższy zawiera i kilka dłuższych, oryginalnych utworów, pomiędzy którymi znajduje się «Wiesz do legionów».
Opowiadanie prozą p. t. «Grenadyer-filozof» jest to opis własnej podróży poety z Mantui do Paryża w roku 1799, kiedy ciężko ranny uchodzić musiał z terenu walki. Trudną tę i niebezpieczną podróż odbywał Godebski wraz z jednym jeszcze towarzyszem niedoli, polskim inwalidą. Opis prawdziwych zdarzeń przeplata opowieść, o pewnym grenadyerze francuskim, który zrazu wydawał się nieczułym i nieludzkim egoistą, nie chcąc ustąpić miejsca na wozie choremu oficerowi, potem zaś daje dowody najszlachetniejszej wspaniałomyślności, okazując naszym podróżnym skuteczną pomoc przy trudniejszych przeprawach, wspomagając ich w krytycznych chwilach pieniędzmi, gdy żołdu nie mogli się doczekać i t. d. Tak wzruszyła go i odmieniła z gruntu szlachetność polskich oficerów. Opowiadanie dość żywe i zajmujące.
Nie można powiedzieć, by Godebski zupełnie zerwał z klasycyzmem. Owszem, «złoty wóz Feba,» Tytus, Trajan, Kserkses, Minerwa, Mars, Kocyt i «Trójzęby,» przypominają najlepsze czasy wszechwładnego panowania Apolina Muz, ale pomimo to jest w tym utworze coś świeżego, coś, czegobyśmy daremno szukali u Koźmianów, Osińskich i innych prawodawców estetyki klasycznej — to pełnia uczucia, gorejącego wielkim płomieniem i nieprzysłonionego dymem górnych frazesów.
Inne wiersze Godebskiego mniejszej są wagi. «Listy o wsi» np. nie przedstawiają nic osobliwego. Wzorem «Bukolik» Wergiliusza, wychwala w nich poeta pracę rolnika, która jedna tylko może dać pociechę i zadowolenie, daje przepisy uprawy pola, ogrodu, hodowli owoców i kwiatów, a wkońcu rzuca szkicowo kilka ładnych krajobrazów, oraz kilka sylwetek ludzi, którzy zżyć się z wsią nie potrafili. Poemacik — krótszy od «Ziemiaństwa polskiego» Kajetana Koźmiana, ale nie mniej jałowy.
Poezya Godebskiego, jak i wszystkich wogóle legionistów, prosta jest i niekunsztowna: nie miał czasu wygładzać wierszy ten, którego trąby do boju wzywały. Są to wiersze dość chropawe i kulawe, ale w dziejach naszej literatury zajmują miejsce poczestne, gdyż one przekazały jej te hasła, które rozbrzmiewały później w poezyi romantyków. Formą więc poezya ta zbliżona jest do klasycyzmu, ale duch z niej wieje młody.

Herryk Galle.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Galle.