Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Zygmunt Wróblewski
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zygmunt Wróblewski |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1903 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom drugi |
Indeks stron |
Dzieje fizyki w Polsce przedstawiają się bardzo skromnie, skromniej niewątpliwie, aniżeli dzieje najbardziej pobratymczych jej nauk, astronomii lub chemii. Główna ubóstwa tego przyczyna stąd pochodzi, że fizyka silniej, aniżeli jakakolwiek inna gałąź wiedzy, związana jest ze szkołą, z uniwersytetem; rozwija się ona nie przy stole, nie na papierze, ale w pracowni, która kwitnąć może jedynie pod osłoną uniwersytetu albo odpowiedniej instytucyi naukowej. Książka fizyków wyrobić nie zdoła — niezbędny tu jest profesor, który nietylko wykład swój z katedry ogłasza, ale i w pracowni uczniów prowadzi.
Medycyna, chemia, historya naturalna, ściślej się wiążąc z wymaganiami życia praktycznego, łatwiej poza uniwersytetem istnieć mogą; co do fizyki wszakże, to krótkotrwałe błyski, oświetlające smutne koleje nauczania publicznego u nas, nie zdołały ożywić tej gałęzi wiedzy, która ciągłością jedynie uniwersytecką utrzymywać się i rozwijać może. W ostatnich dopiero czasach, w starej zwłaszcza wszechnicy jagielońskiej, której losy od niewielu dziesiątków lat pomyślniej się snują, zakwitła fizyka, dając tem świadectwo, że i dla tej naczelnej gałęzi wiedzy przyrodniczej grunt u nas nie jest jałowy. Pracownia fizyczna uniwersytetu krakowskiego zasłynęła w Europie, stała się ogniskiem doniosłej i ożywionej działalności w dziedzinie skraplania gazów i wiążących się z tą kwestyą zadań. Zwrót tak pomyślny dokonał się przedewszystkiem za sprawą Zygmunta Wróblewskiego.
Zygmunt Wróblewski urodził się w Grodnie d. 28 października 1845 r; należał do licznej rodziny, wzrastającej pod opieką matki, która umiała w synach swoich od młodości rozbudzić zamiłowanie nauki, a jeden z jego braci, Edward, zasłynął jako chemik, jakkolwiek już w trzydziestym trzecim roku życia wzrok utracił. Po ukończeniu gimnazyum w mieście rodzinnem r. 1862, udał się Zygmunt do uniwersytetu kijowskiego, dopiero 1869 r. przybył do Warszawy. Przedewszystkiem jednak myśleć musiał o ratowaniu wzroku, który zagrożony był zupełnym zanikiem i poddał się dwukrotnej operacyi w Berlinie, a przez rok cały usunięty był jeszcze od książki. W tem wielkiem wszakże ognisku oświaty korzystał z wykładów: Magnusa, Dorego, Quinckego, Poggendorffa, a snując pomysły wielkich odkryć fizycznych, owładnięty pragnieniem zdobycia ogólnych praw przyrody, starał się o zbliżenie do wielkich mistrzów nauki, by ich zdania zasięgnąć i ze wskazówek ich korzystać. W ten sposób zetknął się z Clausiusem i Helmholtzem. Za ich radą oddał się gorliwie pracy w laboratoryach fizycznych i zdobył znaczną biegłość w dokonywaniu doświadczeń; studya swe prowadził kolejno w Heidelbergu, Berlinie i Monachium, gdzie w r. 1874 uzyskał stopień doktora obroną rozprawy o wzbudzaniu elektryczności środkami mechanicznemi. Przez rok jeszcze pozostał w Monachium jako asystent profesora Jollego, który mu poparcia swego nie szczędził, a w roku następnym przeniósł się na takież samo stanowisko do Strasburga, gdzie w nowym uniwersytecie niemieckim katedrę fizyki zajmował Kundt. Tam badania jego przybrały już kierunek ściśle określony, zwrócił się mianowicie do poszukiwań nad dyfuzyą gazów, nad ich rozprzestrzenianiem się w ciałach stałych i ciekłych, nad ich pochłanianiem przez różne ciała, nad wpływem sił molekularnych na zjawiska dyfuzyi w cieczach, nad napięciem powierzchniowem cieczy i zależności jego od gazów w cieczy rozpuszczonych. Długi szereg rozpraw w przedmiotach tych ogłosił w «Rocznikach fizycznych Poggendorffa,» w «Kosmosie» lwowskim, w «Rozprawach» akademii umiejętności w Krakowie i w «Sprawozdaniach» akademii nauk w Paryżu.
W r. 1880 otrzymał od akademii krakowskiej stypendyum Seweryna Gałęzowskiego, co mu dozwoliło udać się do Paryża, przy czem zwiedził także pracownie fizyczne w Anglii. W naukowych wszakże instytucyach paryskich gościnności nie znalazł, czego główną przyczyną było zapewne jego stanowisko w uniwersytecie strasburskim, tak niedawno zniemczonym po oderwaniu Alzacyi od Francyi; po usilnych staraniach dopiero zyskał dostęp do pracowni fizycznej w wyższej szkole normalnej, gdzie przy dalszych doświadczeniach nad pochłanianiem gazów pod wysokiem ciśnieniem otrzymał nieznany dotąd związek, wodan dwutlenku węgla, występujący w stanie krystalicznym. W Paryżu też zapoznał się z metodami skraplania gazów, wprowadzonemi przez Cailletet’a, co spowodowało nowy zwrot w kierunku jego badań, które wszakże los dozwolił mu już dalej prowadzić w kraju.
W r. 1882 bowiem, po ustąpieniu Kuczyńskiego, Wróblewski powołany został na katedrę fizyki do uniwersytetu jagielońskiego. Na stanowisku tem przedewszystkiem zajął się uporządkowaniem i uzupełnieniem pracowni fizycznej, która w skutek jego zachodów i gorliwości stała się jednem z głównych ognisk, zwłaszcza, co się tyczy do skraplania gazów i ich badania w ogólności. Obowiązkowe zajęcia profesorskie nie pochłonęły wszakże całkowicie jego działalności; pomimo trudów nieuniknionych przy objęciu wykładów przedmiotu doświadczalnego, z niezmordowaną wytrwałością zajął się pracą nad skraplaniem gazów, przyczem dzielną pomoc zyskał we współudziale profesora Olszewskiego. Cailletet podał wprawdzie metody wiodące do pokonania gazów opornych, zbudował przyrządy do tego celu, ale nie zdołał ich jeszcze stanowczo w stan ciekły przeprowadzić, otrzymał tlen jedynie w stanie mgły przemijającej, która świadczyła, że gaz ten stracił już swój stan lotny, ale nie był jeszcze istotną i trwałą cieczą, Wróblewski dopiero pokonał ostatecznie nastręczające się trudności, udoskonalil metody i przyrządy i już w pierwszym roku pobytu swego w Krakowie otrzymał w stanie cieczy wyraźnych, tlen, azot i tlenek węgla, gazy zatem, o których niedawno jeszcze sądzono, że są bezwzględnie trwałe i żadną miarą skroplić się nie dadzą. Poznał też nadto możliwość skroplenia wodoru, najoporniejszego i najtrwalszego w pośród wszystkich gazów i był już bliskim osiągnięcia tego rezultatu. Zbadał własności gazów skroplonych, zastosował je do sprowadzania zimna coraz potężniejszego i obniżył temperaturę niemal do punktu zera bezwzględnego, rozpatrywał zachowanie się metali i innych ciał w temperaturach tak niskich, a doniosłe te badania zjednały mu w r. 1886 nagrodę Baumgartnera, udzieloną w trzy lata przez akademię umiejętności w Wiedniu za pracę, która w okresie tym najznaczniejszy postęp w fizyce sprowadziła.
Na podstawie tak rozległych prac doświadczalnych zamierzał Wróblewski rozwinąć pogląd teoretyczny na związek zachodzący pomiędzy ciekłym i lotnym stanem materyi, a w tym celu wprowadził do nauki pojęcie linij jednakich gęstości, które nazwał izopylinami. W dalszym ciągu rozpoczął w przedmiocie tym obszerniejszą rozprawę o ściśliwości wodoru i o stanowisku jego śród innych gazów, przeznaczoną dla akademii wiedeńskiej, gdy nagle nauce i krajowi wydarła go śmierć niespodziana i straszna. Późną nocą, mianowicie, zajęty w swej pracowni kreśleniem linii krzywej do wspomnianej rozprawy, umieścił lampę naftową na desce, do której przytwierdzony był papier, osłabiony bowiem wzrok jego wymagał silnego oświetlenia; oparłszy się wszakże przypadkowo o deskę, spowodował jej pochylenie i wywrócenie lampy, której nafta płonąca oblała jego odzież. Zdołał wprawdzie wybiedz z pracowni i wezwać pomocy, ale poparzenia były tak dotkliwe, że najusilniejsze starania lekarzy ocalić go nie mogły i zmarł 16 kwietnia 1888 r. w 43 roku życia zaledwie, w pełni, w początkach dopiero swej działalności, która tak wielkie budziła nadzieje.
Był to bowiem umysł wszechstronny i głęboki, a sama wytrwałość, z jaką dążył do raz wytkniętego celu, daje już o silnym jego charakterze świadectwo, co wyraźniej przebija się w listach pisanych do matki, która go przeżyła i stale przebywała w Grodnie aż do zgonu 1899 r.
Bezustanna praca naukowa nie wyziębiła też zamiłowania sztuki, która go od lat młodzieńczych czarowała. A przed samą śmiercią roił o podróży do Włoch i przygotowywał się do niej gorliwem rozczytywaniem w dziełach, traktujących o sztuce starożytności i epoki odrodzenia.
Badania i odkrycia Zygmunta Wróblewskiego przeszły do podręczników fizyki. Pełny wszakże obraz jego działalności mogłoby dać dopiero zbiorowe wydanie rozpraw, dotąd rozrzuconych po różnych pismach. Jestto hołd, jaki społeczeństwa wszędzie wybitnym badaczom składają.