<<< Dane tekstu >>>
Autor Leo Belmont
Tytuł Albumowy wiersz
Pochodzenie Rymy i Rytmy. Tom I
cykl Idee i fantazyje
Wydawca Jan Fiszer
Data wyd. 1900
Druk Warszawska Drukarnia i Litografja
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Albumowy wiersz.

Jadzia przedemną nowe album kładzie,
Prosząc, bym wpisał jej wierszy kilkoro,
Trzeba młodziutką zadowolnić Jadzię
I wdzięcznych rymów nasypać tu sporo… —
Przecie się wzdrygam przed tą próżną pracą,
Bo myślę, Jadziu: po co to i na co?!

Widziałem nieraz sztambuchy dziewczęce,
W nich uroczyste czytałem zaklęcia,
Że się na wieki czyjeś sprzęgną ręce,
Że dłużej trwają przyjaźni objęcia,
Niż sława Rzymian, niźli Greków chwała!
Bo oni znikli, a przyjaźń została!

W owych sztambuchach z przejęciem czytałem
Wiecznej pamięci przyrzeczenia szumne, —

Rady, w pisane z ogromnym zapałem, —
Skradzione z książek sentencyje rozumne,
Milutkiem piórem skreślone prześlicznie,
To gramatycznie, to niegramatycznie.

A przecie, Jadziu, zanim pierwsza jesień
Zdążyła zerwać z drzew pożółkłe liście, —
Ze wszystkich owych pisanych uniesień
Tylko atrament został oczywiście:
Zanim pożółkły albumowe kartki,
Uniósł je strumień niepamięci wartki.

Serca, zamknięte na zamek jedyny,
Klucz od którego był rzucony w morze,
Najlichszy wytrych, z najgłupszej przyczyny,
Szybko odemknąć umiał w każdej porze!
A trwałość owej wieczystej pamięci
Była, jak bicz ów, co się z piasku kręci.

I żółkły, żółkły album ów stronice,
Spadały z grzbietów wytworne okładki,
I ta, co dała świętą obietnicę
Wspomnienia cenić, jak o brylant rzadki,
Ach, właścicielka tych albumów słodka
Już nie raczyła choć zajrzeć do środka.


Więc pojmij, Jadziu, że z wielką niechęcią
Piszę ten wierszyk w twym nowym albumie, —
Bo papier nigdy nie będzie pamięcią,
Album nie czuje, ani nie rozumie; —
I najpiękniejsze album owe rady
Gnić będą z czasem gdzieś — w kącie szuflady!

Niech twoja dusza, moja Jadziu mała,
Będzie wrażliwym na wszystko albumem!
Otwórz jej karty — niech świat na nie działa
Potężnych zjawisk swoich wielkim tłumem:
Z młodej swej duszy uczyń czułą kliszę:
Świat na niej wiersze najlepsze zapisze.

Patrz w księgę życia i w księgę przyrody,
W sztuki i w nauk olbrzymie skarbnice,
Czerp z nich poezyję do swej duszy młodej,
Przelewaj na jej otwarte stronice,
I tylko wówczas zamykaj je z grozą,
Gdy coś cię dotknie nikczemności prozą.

Śledź pilnie prawa i piękno natury,
I stań się dla niej, jak posłuszne dziecię,
I kiedy słońce obleka się w chmury,
Nie drżyj, że ciemno i zimno na świecie.
I wierz uparcie, że świat cały w końcu
Rozbłyśnie w prawdy i miłości słońcu.


Wpatruj się chętnie w gwiazd złociste szlaki,
Wsłuchuj się czule w tęskne drzew rozmowy,
Polotem marzeń ścigaj górne ptaki
I bądź na ziemi, jako kwiat liliowy;
Niechaj pracuje żywo myśl twa bystra
Tam, gdzie powszedniość widzi wzrok filistra.

Niech twoje serce będzie harfą złotą,
Na której życie wygra pieśń miłosną,
Niech się w nią dźwięki najpiękniejsze wplotą,
Niech z każdą chwilą potężnieją, rosną,
Aż ponad błotem ziemi czarnem, zimnem,
Uderzą w niebo czarodziejskim hymnem.

Niech owa harfa każdy dźwięk odtwarza;
Na śmiech wesela srebrne znajdzie echo:
A gdy w jej struny zadrga jęk nędzarza,
Niech mu odpowie współczucia pociechą.
I niechaj będzie swą złożoną gamą
Na ból i radość wrażliwą tak samo!

Bo wszystko odczuć i zrozumieć trzeba,
I trzeba wszędzie być pomocnym duchem;
Kiedy z rozpaczą głodny wola: „chleba,“
Z ogłuchłem obok przejść nie wolno uchem;
I grzesznikowi, co uczuwa skruchę,
Litości słowem trzeba dać otuchę. —


I gdy dóbr ziemskich zażywasz dowoli,
Dziś nie stykając się z żadnym kłopotem,
Pomyśl, jak wielu pracuje w niedoli,
Grosz zdobywając krwawym czoła potem,
I ile idzie wysiłków na marne,
Aby przebielić losów przędze czarne…

Życie przedstawia materyjał bogaty
I nie wart życia ten, co żyć nie umie —
Lękaj się, Jadziu, wszelkiej czasu straty,
Daj życiu pisać w duszy swej albumie;
Niech ciągle kładą na jej białe karty
Myśl i uczucie swój ślad niezatarty!

............
Ot, napisałem! i chwyta mnie troska,
Że zamiast w duszy piszę to w albumie,
Bo pytam siebie, czy choć jedna głoska
Z kart tych do duszy przedostać się umie,
I czy te szczerze odczute wyrazy
Los będą miały albumowej frazy?

Ach, powiedz Jadziu, czy me piękne rady
Spać będą także gdzieś w kącie szuflady?!



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Leopold Blumental.