Płynęły lata; próżno Litwin patrzał,
Nic na gościńcu nie widać mu było;
Napróżno czekał i zemsty i boju,
Karmił się wieścią, nadzieją fałszywą —
Dziś przyszła, jutro wiater ją odnosił,
A zawsze Krzyżak Mindowsa był panem,
A zawsze Mindows Krzyżaka był sługą,
A zawsze stękał lud w jarzmie na karku.
W Trojnata zamku smutek, cisza głucha;
Trojnat się więcéj z Żmudzi nie wychylił,
Rozpuścił sługi i pochylił głowę.
Siedział u ognia martwy, nieruchomy,
Czekał, wyglądał, rychło stos położą,
Poślą do ojców, do Wschodniego kraju.
Więcéj on nie był na Mindowsa dworze,
Więcéj się z swego nie wychylił grodu.
Dokoła Żmudzią Krzyżacy owładli,
I on dań płacił i cierpiał, że z okna
Krzyż widział, wbity na staréj mogile,
Czerwony zamek na świątyni zgliszczu,
I miecz zardzewiał i łuk się rozciągnął,
I procę myszy pogryzły w kawałki.
On nie wziął więcéj ni miecza, ni łuku,
Nawet na łowy nie wyszedł z zamczyska —
I nikt go więcéj nie widział na Litwie.
Stary Burtynik, towarzysz od młodu,
Z nim razem tylko pozostał na zamku;
On mu pieśniami wskrzeszał świetne czasy,
On życie jeszcze nadzieją w nim trzymał,
On ciężkie dzisiaj, przeszłości wspomnieniem
Goił, zmazywał; i Trojnat w milczeniu
Słuchał Nergesa, a gdy głośniéj kiedy
Zaśpiéwał pieśni boju i zwycięztwa,
Zaśpiéwał śpiéwem jaśniejszéj przyszłości,
Naówczas Trojnat przez okna otwarte
Wskazywał nowy Niemców gród czerwony,
Wskazywał miecz swój, rdzą czarną okryty,
Na łuk rozpięty, rozsypane strzały,
I choć nic nie rzekł, Nerges go rozumiał.
— Umrzéć nam tylko, Trojnat mawiał smutnie;
Więzy za twarde, nic ich nie pokruszy.
Niemcy nam w środek wpili się do duszy,
Oni panami i Litwy i Żmudzi —
Kto wié, dziś może lub jutro starego
Pana téj ziemi, z pod dachu na słotę
Krzyżak wygoni z kijem za jałmużną.
Kto wié, czy przy tém ognisku ja długo
Śmierci wyglądać i konać tak będę!
O, biada Litwie, Żemajtys, Kuronóm!
Obcy pan nasze dziedzictwo najechał.
Cóż jemu Litwa? czém on jest dla Litwy?
Ona mu polem boju i gonitwy —
On dla niéj wilkiem — z struchlałego stada,
Głodną paszczęką po jedném wyjada,
A resztę chowa na ucztę jutrzejszą.
Biada nam, biada! Bodajby, Nergesie,
Prędzéj powieki zamknąć i nie widziéć
Hańby dzisiejszéj, jutrzejszéj niewoli! —
— Posłuchaj, Nerges stary odpowiedział,
Bogi są wielkie; człek dziś tylko widzi,
A jutra nie zna, jutro w Bogów dłoni.
Biada, kto z strachu kona bez nadziei —
Słuchaj, Kunigas, piosnkę ci zaśpiéwam. —
Nerges łuczynę do ognia dorzucił,
Rogiem się miodu pokrzepił do śpiéwu,
Starym u nóg swych leżącym ogaróm
Pogłaskał drżącą ręką łby wzniesione.
Wziął swoją gęślę, i Jaćwieżów mową
Taki śpiew Kniaziu Trojnatowi nócił.