Anielka w szkole/W kąpieli
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Anielka w szkole |
Podtytuł | Powieść dla panienek |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Drukarnia „Rekord” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała powieść |
Indeks stron |
— Anielciu, Anielciu, — wołała Cesia z ulicy, — chodź prędko, idziemy się kąpać.
Anielka jednak rozdarła swoją jedyną sukienkę na codzień i w żaden sposób nie mogła jej włożyć. Co począć? Wykąpałaby się chętnie! Bezradnie poczęła rozglądać się po izbie.
— Ach! tam przecież leżą spodnie Stefka. Decydując się pośpiesznie, naciągnęła Anielka spodnie, przypięła do nich szelki i wybiegła z domu. Na jej widok Cesia wybuchnęła śmiechem.
Rozpalona i pełna kurzu była szeroka wiejska droga. Na polach zboża i trawy żółkły, na drzewach nie poruszał się ani jeden listek. Wszystko trwało uśpione w szalonym upale. Nawet ptaki zamilkły i rzeka przestała szumieć.
— Tam, przy tamtym krzaku rozbierzemy się! — zawołała Anielka wesoło.
Zaledwie to wypowiedziała, zrzuciła spodnie, a potem koszulkę zdjęła przez głowę. Najprzód duże palce obydwu nóg zanurzyła w wodzie.
— Cesiu, tu nie jest głęboko, chodź prędko!
— A woda zimna?
— Nie, nie. Nawet ciepła, patrz, ja już jestem w wodzie! — i Anielka poczęła pluskać wodą na wszystkie strony.
— Chodź, pomóż mi, — zawołała Cesia, — nogi grzęzną mi w piasku! Patrz, woda sięga mi już do kolan!
— Ja jeszcze dalej idę!
— Ja także!
— Ach, jakaż kąpiel jest przyjemna!
— Zanurzę się raz aż po szyję! Raz, dwa, trzy!
Anielka szeroko otworzyła oczy.
— Teraz jestem zupełnie mokra! — oznajmiła piskliwie, — jeszcze raz zrobię to samo! Raz, dwa, trzy! Jeszcze raz, jeszcze raz! Chodź, zanurzymy się razem. Raz, dwa, trzy! Nadół, wgórę, nadół, wgórę!
Dziewczynki tak długo skakały, aż wreszcie poczuły zmęczenie.
— Spróbuję czołgać się na brzuchu, — wpadła na pomysł Anielka i położyła się natychmiast w płytkiej wodzie.
— Patrz, jakoś idzie, już przesunęłam się daleko, pójdę jeszcze dalej, ale spójrz, Cesiu!
— Słuchaj, jakieś dzieciaki biegną w naszą stronę, — przerwała jej Cesia.
— Zawołamy je, to będzie weselej!
— Hop, hop, hop, hop! Tutaj! Tu jest ślicznie! Chodźcie do nas!
— Dawno już tu jesteście?
— Nie, bardzo niedawno, ale rozbierajcie się, woda jest cudowna!
— Dwa dni temu schowałyśmy za tym krzakiem kładkę, — opowiadały Weronka i Maniusia. — Przyniesiemy ją i zrobimy sobie okręcik.
— O tak, tak!
Po kilku chwilach wszystkie dziewczynki były już w wodzie.
— Tu jest deska, — wołała Weronka, — chodźcie i usiądźcie na niej! Maniusiu, musisz zdobyć jeszcze jakieś wiosło! Weź tę gałąź! Teraz odbijaj. O, jak ślicznie płynie!
— Odbij raz jeszcze.
— Cudownie!
— Tylko nie zadaleko!
— Nie, nie!
— Okręcik płynie, okręcik płynie, hurra!
Na pobliskich łąkach i polach słychać było okrzyki i śmiechy kąpiących się dziewczynek.
— Teraz położę się na brzegu na słońcu, — zawołała Anielka, wyskakując z wody. — Ach, jak tu ciepło! Chodźcie do mnie!
— Tak, tak!
— Już trochę obeschłam!
— Ja także!
— I ja!
— Chodźmy z powrotem do wody! Raz, dwa, trzy, chlup!
— Na deskę!
— Okręcik płynie!
— Żegnaj wiosko rodzinna, płyniemy daleko, daleko.
Tak zabawiały się dzieci aż do wieczora.
— Muszę już wracać do domu, — przyszło na myśl Cesi i pośpiesznie poczęła zaplatać warkoczyki.
— My także idziemy, — zawołały dziewczynki, zręcznie się ubierając. Anielka pierwsza była gotowa.
— Nic dziwnego, — śmiała się Cesia, — jak się ma spodnie, to można się prędko ubrać!
— Ale w spodniach o wiele wygodniej, — orzekła po namyśle Anielka, wsuwając rączki do wielkich kieszeni. — Chciałabym być chłopcem!
I w wesołych podskokach dziewczynki jedna za drugą poczęły biec do domu.