Anielka w szkole/Coś wesołego

<<< Dane tekstu >>>
Autor Janina Zawisza-Krasucka (opr.)
Tytuł Anielka w szkole
Podtytuł Powieść dla panienek
Data wyd. 1934
Druk Drukarnia „Rekord”
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Coś wesołego.

W niedzielny ranek siedziała Anielka nad brzegiem rzeki, czekając na matkę. Matka poszła do kościoła, a Anielka czuła się cudownie, wygrzewając się w cieple promieni słonecznych.
Bim, bim, zaczęły wreszcie dzwonić dzwony.
— Nabożeństwo skończone, — pomyślała Anielka, podniosła się i poczęła iść w stronę szerokiej drogi.
Z kościoła ludzie już wychodzili. Większość kobiet miała szerokie wzorzyste spódnice, które przy każdym ruchu powiewały.
— Ach, jak wspaniale wygląda żona oberżysty Brzózki, — pomyślała Anielka ze zdziwieniem, — jaką ma piękną suknię w kwiaty i jaki śliczny czepek.
Dwie aksamitne wstążki zawisły ztyłu czepca, a drugie dwie związane były pod szyją w wielką kokardę.
Aneczka Stykówna też miała śliczny kapturek, przybrany różyczkami, zupełnie takiemi samemi, jakie miała na kapturku Zuzia powroźnika Hieronima. Za gromadką wracających ludzi pojawił się Wojtek. Anielka nie mogła go poznać w czystem świątecznem ubraniu i w haftowanej kolorowej kamizelce.
— Wojteczku! — zawołała ze śmiechem.
Wojtek skinął jej głową.
Żona Jana Kucharczyka przeszła tuż obok Anielki. Niosła w ręku dużą książkę do nabożeństwa, w drugiej zaś ręce czystą nakrochmalona chustkę i gałązkę rozmarynu.
— Jak się macie, — powitała kiwnięciem głowy żonę Kacpra Gałązki, która przechodziła przez ulicę, kierując się w stronę rzeki.
Zagroda Kucharczyków znajdowała się tuż za strumieniem i trzeba było przejść przez wąską kładkę. Anielka dostrzegła, że Kucharczykowa też miała kwiecistą suknię i długie złote kolczyki w uszach. Weszła teraz na kładkę i poczęła ostrożnie po niej stąpać.
— Ach! — dobyło się z piersi Anielki, bo oto kładka złamała się i Janowa Kucharczykowa wpadła do strumyka.
Nie zniknęła jednak pod wodą, bo jej szeroka kwiecista suknia, niby balon wydęła się na powierzchni wody, pęczniejąc z każdą chwilą. Anielkę rozweseliło to do tego stopnia, że wybuchnęła głośnym śmiechem. Mężczyźni wyciągnęli wrzeszczącą Kucharczykową ze strumienia, a Anielka poszła z matką do domu. Najgorsze to, że samego końca tej przygody nie mogła zobaczyć.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Janina Zawisza-Krasucka.