Anielka w szkole/W strumyku
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Anielka w szkole |
Podtytuł | Powieść dla panienek |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Drukarnia „Rekord” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała powieść |
Indeks stron |
Lód pod naciskiem saneczek załamał się. Weronka i Anielka wciąż jeszcze na saneczkach, siedziały w wodzie, która sięgała im do szyi. Na brzegu stały roześmiane dzieciaki. Dorośli biegli na pomoc.
— Co się tu stało? — wołał siwy Bartłomiej.
Na szczęście był w wysokich butach, więc bez wahania wskoczył do strumyka.
— Przestańcie płakać, — mówił, — przecież nic się wam nie stało!
Najprzód wyciągnął Weronkę, potem Anielkę i obydwie usadowił na brzegu. Weronka szlochała:
— Nigdy już nie pojadę z Anielką, nigdy więcej się na to nie zgodzę!
W towarzystwie innych dzieci Weronka wolnym krokiem poszła do domu. Anielka płakała jeszcze głośniej, bo podczas wypadku uszkodziły się jej saneczki.
— Co ci się stało? — zapytała matka gdy Anielka z płaczem weszła do izby.
— Wpadłam do strumyka, uuuu, uuuu!
Matka pokiwała w zamyśleniu głową. Zdjęła z Anielki przemoczone ubranie, poczem owinąwszy dziewczynkę kocem, usadowiła na ławce pod piecem i dała jej kubek gorącej herbaty.
— Mamo, — jęknęła po chwili Anielka, — czy mogę jutro zanieść saneczki do Wojtka, żeby mi je naprawił?
Matka milczała.
— Powiedz, mamo!
— Dlaczego? czy chcesz jeszcze raz wpaść do strumyka?
— Nie, będę teraz zjeżdżała z innej góry. Powiedz „tak”, mamo.
Anielka prosiła tak długo, że matka nie mogła tej prośby nie wysłuchać. I rozpogodziła się twarz Anielki, bo znowu radowała się myślą o tem, że za kilka dni będzie mogła z innej góry zjeżdżać na swych saneczkach.