Arumugam książę indyjski/Nowa próba

<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Arumugam książę indyjski
Wydawca Biblioteka Ludowa Karola Miarki
Data wyd. 1898
Druk Karol Miarka
Miejsce wyd. Mikołów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
7. Nowa próba.

Zanim przyjaciele Arumngama, korzystając z gościnności O. Kolumbana, dowiedzieli się o powyżej wspomnianych wypadkach, zanim wpadli na ślad znikłego nagle młodzieńca, nadeszła z Trycznapalli listowna wiadomość, że książę wrócił do pałacu ojca. Suami zdecydował się odwieść ojcu syna, powątpiewając, czy spowoduje kiedykolwiek chłopca do wyrzeczenia się wiary w Chrystusa. Spotkanie radży ze synem nie było wesołem; ale Arumugam nie uląkł się gniewu ojca i silnie obstawał przy zamiarze przyjęcia Chrztu św. Oświadczenie swoje zakończył temi słowy:.
„Dotrzymałem słowa i obeznałem się z religią Bramy. Teraz dotrzymaj i ty słowa i pozwól mi posłuchać głosu serca i pójść za swem przekonaniem.“
To mówiąc wyszedł z komnaty, poszedł do swego pokoju i ukląkł, aby podziękować Bogu za to, że go natchnął łaską jawnego wyznawania swej wiary wobec ojca.
Skoro się tylko oddalił, przełożony Braminów w te słowa odezwał się do radży:
„Książę, widzisz, że jad cudzoziemskiej nauki zbyt głęboko wpoił się w serce twego syna. Sądzę, że ani prośby, ani groźby nie zdołają wyrwać tego chwastu z jego duszy. Jedna tylko na to jest rada: popróbuj chłopca zachęcić do światowych rozrywek i obudzić w nim zamiłowanie rozkoszy zmysłowych; niechaj zasmakuje w wirze zabaw. Jeżeli ci się to uda, to wkrótce przestanie myśleć o zmianie wiary. Gdyby i to nie pomogło, wtedy miej go za straconego!“ Radża uważnie go słuchał, a skoro Bramin mówić przestał, spojrzał na niego wzrokiem badawczym; zdawało mu się bowiem. jakoby Bramin mu radził chłopca do złego namawiać. Wzdrygnął się na to w głębi duszy i z obojętnością i chłodno Braminowi odparł:
„Potrzebuję czasu do namysłu. Nie trudź się przeto, Braminie, i przyjmij odemnie podzięki za troskliwość okazywaną dotychczas memu synowi.“ To rzekłszy, wręczył mu rulon złota na odnowienie strzaskanego bałwana i pożegnał go.
Rad, że się skończyła ta fatalna sprawa, wrócił Bramin do klasztoru. Radża zaś zadumał się, co ma z Arumugamem począć. Z początku myślał go wysłać do Anglii, aby go rozerwać i odłączyć od chrześcijańskich przyjaciół. Wkrótce atoli przypomniał sobie, iż nie byłoby to skutecznem lekarstwem, gdyż pobyt w kraju chrześcijańskim mógłby chłopca utwierdzić w powziętym zamiarze. W końcu zastanowił się nad ostatnią radą Bramina; ale oburzony rzekł do siebie:
„Nigdy nic będę namawiał dziecka do tego, co jest złem i niemoralnem; jest to rada szatańska. Niechaj raczej zostanie chrześcijaninem, lecz poczciwym i dobrym. Pozwolę mu się rozerwać, bo rozrywka mu będzie potrzebną po tych utrapieniach i mozołach. Pobudzę w nim dumę i będę go miał na oku, aby się nie zepsuł, a nade — wszystko pilnie uważać będę, aby nie przestawał z chrześcijaninami. “
Zadowolniony z siebie i planu swego, pobiegł radża do syna, uściskał go serdecznie, i rzekł:
„Kochany Arumugamie, wybij sobie z głowy tę głupią sprawę klasztorną. Gdybym był odgadł, jacy to obłudnicy ci popi Bramińscy, nigdybym cię do nich nie był posłał. Posłuchaj mnie teraz. Widzę, że masz charakter męski i niezachwiany, i mocno się z tego cieszę. Pozwalam ci też żyć w mym domu po chrześcijańsku i modlić się, jak ci się żywnie podoba. O jedno cię tylko proszę. Jeśli kochasz ojca, unikaj wszelkich szkandalów i plotek, zwlecz swe nawrócenie, dopóki nie załatwię sprawy z twymi podstępnymi kuzynami.“ Na te słowa zmieszał się Arumugam, nie wiedząc, co nato ma odpowiedzieć. Radża nieczekając odpowiedzi, rzekł:
„Pójdź teraz ze mną, i pozwól nam się ucieszyć z twego powrotu.“
Odtąd było jedynem staraniem radży, wyprawiać festyn po festynie, bal po balu, zabawę po zabawie. Niejednokrotnie chciał Arumugam odwiedzić O. Franciszka, ale za każdą razą umiał radża temu zapobiedz, tak że książę w wirze zabaw nie mógł przyjść do przytomności. Na jego cześć wyprawiano walki zwierząt, widowiska, polowania; a z nim samym obchodzono się niejak z młodzieńcem, lecz jak z dorosłym i samodzielnym mężczyzną. Arumugam nie wyrzekał się wiary i niepokalał czystości obyczajów, modlił się w swej komnacie rano i wieczorem, nie zapomniał nigdy o różańcu, czasem czuł się nawet w sercu smutnym i samotnym między poganami i przyznawał, że cały ten przepych i okazałość jest tylko ułudą i marnością; ale czując w sobie męską naturę, jeździł, polował i oddawał się ćwiczeniom ciała. Grzechów, nikczemności i podłości unikał, jak węŻów jadowitych; a gdzie u obcych książąt wykonywano tańce lub niemoralne widowiska, tam wstawał i pod lada pozorem wychodził ze sali, tak iż zepsuci i najlekkomyślniejsi panicze nie mogli mu odmówić swego szacunku.
To było tarczą jego niewinności. Natomiast inne mu groziło niebezpieczeństwo. Widząc bowiem, jaki wpływ wywiera na innych, i przychodząc do przekonania, o ile przewyższa rówienników wiadomościami, bystrością rozumu i siłą charakteru, wpadał czasem na myśl, czyby chrześcijanom i pogańskim uczestnikom zabaw nie był pożyteczniejszym, gdyby przyjęcie chrztu jeszcze na kilka lat odłożył, póki nie otrzyma wyższej posady w zarządzie kraju i nie pozyska większej wziętości u ziomków i namiestnika angielskiego. Mając to na myśli, pisał raz do O. Franciszka i przedłożył mu tę sprawę do rozstrzygnienia; ale ojciec Franciszek nie odpisywał, gdyż radża był zniszczył list syna. Tak więc wahał się młodzieniec, nie wiedząc co czynić. Codzień się wprawdzie jeszcze modlił, ale zarazem coraz większe znajdował upodobanie w zabawach i marzeniach, jakie mu nasuwała jego duma. O. Franciszek i inni jego przyjaciele mieli o niego coraz większą obawę, a gdy pewnego dnia na pięknym biegunie w orszaku myśliwych przejeżdżał koło kolegium, rzekł O. Franciszek do Winfrieda:

„Nasz przyjaciel przebywa teraz cięższą próbę, aniżeli pomiędzy Braminami na wyspie Ceylon.“





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: anonimowy.