Autobiografia Salomona Majmona/Część druga/Wstęp

<<< Dane tekstu >>>
Autor Salomon Majmon
Tytuł Autobiografia Salomona Majmona
Wydawca Józef Gutgeld
Data wyd. 1913
Druk Roman Kaniewski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Leo Belmont
Źródło skany na Commons
Inne Cała część druga
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
WSTĘP.


Rozszerzenie horyzontu mego poznania i rozwój mego charakteru. Rozstrzygający wpływ na mnie miały pisma słynnego Rabbi Mojżesza ben Majmona. Dokładne przedstawienie ducha tych pism.

Z pierwszej części mojej biografii okazuje się, że nie bacząc na wszelkie przeszkody, które los położył na drodze ukształcenia moich skromnych zdolności i rozwoju mego charakteru, te przez to w prawdzie powstrzymane zostały, ale nie dały się całkiem przytłoczyć. A jako istnieje prawo ogólne natury, iż zawsze działanie musi być równe przeciwdziałaniu, tak, zdaje się, ze względu na mnie było celowem zarządzeniem mądrej Opatrzności, iż same owe przeszkody stać się musiały niejako środkami pobudzającemi do osiągnięcia owego celu. Albowiem brak rozumnych nauczycieli i celowej lektury musi być zastąpiony przez własne myślenie. Rzadkość przydatnych do tego celu pism czyniła z konieczności tem cenniejszemi dla mnie te, które wypadkiem znalazły się w mojem posiadaniu. Musiałem zwrócić na nie całkowitą uwagę, poprawiać ich wady, wypełniać ich luki, i w ciemny a rozbity chaos wedle sił moich wnosić światło i porządek. Stopniowo rozumieć poczynałem, że wszystkie niedole, które opisałem w pierwszej części, moje i rodziny mojej, nie były wcale skutkami fatalnej konieczności, lub karą za wymarzone grzechy, jak sądzi naogół ciemnota i próżniactwo — ale po większej części były to skutki własnej ciemnoty i owego próżniactwa. Wyobrażenie przyczyn pośrednich powoli wyparło przekraczające właściwe granice wyobrażenie pierwszej przyczyny i postawiło to ostatnie na właściwe miejsce, jako ideę poszukiwania tych przyczyn pośrednich aż do nieskończoności.
Melancholijna i marzycielska religia przeobraziła się stopniowo w religię rozumową; miejsce niewolniczej służby Bożej zajęło wolne kształtowanie władz poznania i zmysłu moralnego; i doskonałość pojąłem wreszcie, jako nieodzowny warunek szczęśliwości.

Najbardziej stanowczy wpływ na tę pomyślną przemianę mojej istoty miały przedewszystkiem pisma znakomitego Majmonidesa (Rabbi Mozesa Ben Majmona). Moja cześć dla tego wielkiego nauczyciela zachodziła tak daleko, że uznałem go za ideał doskonałości ludzkiej, a na pisma jego patrzyłem tak, jakgdyby je dyktowała sama mądrość Boża. Wzrosła cześć owa do tego stopnia, iż w czasie, gdy żądze moje i namiętności poczęły się rozwijać, a chwilami lękałem się, aby nie zapanowały nademną i nie popchnęły mnie do czynu przeciwnego naukom mego mistrza — miałem zwyczaj posługiwać się, jako wypróbowanym środkiem, następującą przysięgą:
Przysięgam na cześć, którą winienem memu wielkiemu nauczycielowi Rabbi Mojżeszowi Ben Majmonowi nie popełnić tego lub owego czynu. A to zaklęcie zawsze, o ile sięgnąć mogę pamięcią, wystarczało, aby mnie powstrzymać.
Ażeby dać czytelnikowi możność osądzenia, w jakim rodzaju był i jakiego stopnia sięgał wpływ pism tego wielkiego człowieka na mnie — winienem zaznajomić go w pewnej mierze z duchem owych pism. Kto w książce niniejszej szuka tylko wydarzeń, albo chciałby ją czytać, jak się czyta romans, zechce uprzejmie opuścić kilka arkuszy, które wszelako nie wydadzą się pozbawionemi wagi w oczach myśliciela.

Rabbi Mojżesz Ben Majmon był z urodzenia Hiszpanem, pochodził z rodziny rabinów i żył w 12-em stuleciu, gdy Maurowie kwitnęli jeszcze w Hiszpanii. Hiszpania i Francja znajdowały się wówczas w odwrotnym wprost stosunku do siebie, niż obecnie. Tam kwitnęły sztuki i nauki. Dobrobyt polityczny i oświata sięgały bardzo wysokiego stopnia. Tu (jako i w innych krajach chrześciańskich) panowały największa polityczna dezorganizacja, ciemnota i dzikość obyczajów. W Hiszpanii były w owym czasie najsłynniejsze akademie i uniwersytety. Uczoność była na wszelkie możliwe sposoby popierana i krzewiona. Żydom nie tylko zapewniono z ramienia rządu wolności obywatelskie i obronę prawną, ale podnoszono ich do urzędów i dostojeństw, a naogół uczyniono ich uczestnikami powszechnego dobrobytu i oświaty. Zajmowali się oni wszelkiego rodzaju rzemiosłami i przemysłami i przykładali się do sztuk i nauk z powodzeniem. Natomiast we Francyi i innych krajach chrześcijańskich położenie żydów było bardzo nędzne. Ich ciemnota i przesądy religijne wzięły górę nad zdrowym rozumem ludzkim, a sztuki i nauki nie tylko znajdowały się u nich w pogardzie, ale nadomiar, jako wedle ich mniemania rzekomo przeciwne religii budziły poprostu wstręt w całem ich środowisku. Przeto uczeni żydowscy przykładali się głównie do studjów nad talmudem i na tem polu okazywali moc największą. Oczywista, pociągnęło to za sobą nieporozumienia i spory między francuzkimi i hiszpańskimi żydami. Ci ostatni patrzyli na pierwszych, jako na subtelnych cudaków, którzy bez gruntownej znajomości języka, bez rozumnej egzegetyki, bez prawidłowej metody w myśleniu, cały swój dowcip i przenikliwość trwonili w najbezużyteczniejszy na świecie sposób. Natomiast pierwsi wyrzucali ostatnim odstępstwo od religii ojczystej i wyklinali całą wiedzę i naukę świecką, jako kacerstwo, które musi być w skutkach swoich zgubne dla religii.
Rabbi Mojżesz Ben Majmon otrzymał dobre wychowanie i skierowany został nie tylko do studjów nad talmudem, ale i do nauki języków oraz innych gałęzi wiedzy, w tem wszystkiem osiągnął on wysoki stopień umiejętności. Ponieważ (zgodnie z poglądem talmudystów) uważał za niedozwolone posługiwać się wiedzą teologiczną, jako środkiem zarobkowania, w tym ostatnim tedy celu przykładał się do badań nad sztuką lekarską z wielkiem przytem powodzeniem . W 22-im roku życia napisał swój komentarz do Miszny, utwór niezwykle dowcipny, który wymagał nie tylko znajomości języka i głębokiego wniknięcia w ducha tego znacznego dzieła, ale zarazem ujawniał niezwykły dar autorski w usystematyzowaniu mnóstwa rozrzuconych wykładni talmudycznych i uwzględnieniu tez, wyciągniętych z Miszny wedle właściwej jej logiki, a to w tym celu, aby zgodziły się one tak między sobą, jako też z samą Miszną. Dzieło to, napisane po arabsku, było przez wielu tłomaczów i w różnych czasach przekładane na język hebrajski.
Drugiem głównem dziełem talmudycznem Majmonidesa była jego wielka księga praw rytuału „Jad Hachazaka“, napisana w języku hebrajskim. Zawiera ona wszystkie żydowskie prawa i zwyczaje, które bądź znajdują się wyraźnie w piśmie świętem, bądź przy pomocy właściwej talmudystom egzegezy i metody wysnute są z pisma świętego, bądź wreszcie przez talmudystów lub ich uczniów dodane zostały zgodnie z potrzebami czasu.
Autor jawi się tutaj, jako mąż niezmiernie uczony, ogromnie przenikliwy i obdarzony duchem systematyki. Osobliwie zasługuje on na podziw z tego względu, że tak w tem, jak i w poprzedniem dziele, zwraca uwagę na sprostowanie błędów poznania i naprawę obyczajów i nie pomija żadnej okoliczności, aby przywrócić zniesioną przez nieporozumienie harmonię między religią i rozumem, choćby to się działo za pomocą zboczeń od głównego tematu.
W pewnym ustępie komentarza do Miszny powiada sam, czyniąc tego rodzaju ekskursję: „Wprawdzie zboczyłem mocno od głównego przedmiotu, którym wypadło mi się zająć. Ale uczyniłem to umyślnie, gdyż poprawka pewnego artykułu wiary ważniejszą jest dla mnie, niż wszystko inne, co stanowi temat dzieła, które przedsięwziąłem“. To też zaraz na początku drugiego dzieła przytoczone są tego rodzaju prawa, których w żadnej księdze praw nie odszukamy, bowiem nie znalazłyby one dostępu do narodu same przez się, po za związkiem z tak zwanemi właściwie prawami i właściwą im metodą.
Część pierwsza: Hylchot Jessodoj Hathora (prawo rozumnej teologii) zawiera system teologii naturalnej, sprowadzonej do harmonii z objawioną. Część druga: Hylchot Deot (prawa obyczajowe) podobnież zawiera systemat rozumnej moralności, znajdującej się w zgodzie z moralnością, napotykaną w piśmie świętem i talmudzie. Tu natrafiamy także na odrębny rozdział o przepisach djetetyki traktowanej wedle podstawowych zasad medycyny.
W części: Hylchot Kidosz Hachodesz[1] (prawa o świętach nowiu miesiąca) korzysta autor ze sposobności wyłożenia całej astronomii. Dowodzi mianowicie niezbitemi argumentami, że w epoce drugiej świątyni Wysoka Rada (Synedrjon) w Jerozolimie przy określeniu święta nowiu miesięcznego i zawisłych odeń terminów wszystkich dni świątecznych kierowała się nie obliczeniami sporządzonego na ten cel kalendarza, (jak to dziś się dzieje), lecz poprostu widocznem na niebie pojawieniem się rąbka księżycowego. Wprawdzie wysyłano ze stolicy do wszystkich prowincyj posłów, którzy winni byli donosić o dojrzeniu przez Wysoką Radę nowego miesiąca. Wszelako to świadectwo dopiero wtedy nabierało wagi, gdy możliwość tej widoczności usprawiedliwiona została a priori na mocy danych astronomicznych. W tym celu musiało tedy owo światłe kollegium czynić ciężkie obliczenia astronomiczne, przy których brano pod uwagę geograficzną długość i szerokość miejsca, średnicę, oraz istotne położenie słońca i księżyca na ekliptyce, parallaksę, oddalenie księżyca od ziemi i t. p. Autor wskazuje przytem dokładność i dostateczność metody, którą prawdopodobnie posługiwano się, aby owe obliczenia uskutecznić; a widocznem jest, iż w danym wypadku nie chodzi mu tyle o wyjaśnienie kaprysów prawa, ile o rozszerzenie wiedzy o koniecznych prawach natury.
Dzieło to co do niektórych zwłaszcza ustępów spotkało się z mnóstwem protestów. Pewien rabin imieniem Abraham ben Dawid, który nie wiele ustępował Majmonidesowi pod względem przenikliwości i uczoności, jednakowoż, jako zażarty talmudysta, pozostał w tyle za nim co do innych umiejętności i nauk, napisał o tem dziele bardzo surową krytykę.
Aby czytelnik otrzymał pojęcie o charakterze tej krytyki, przytoczę tu pewne dziwaczne z niej ustępy, dzięki czemu stosunek ortodoksalnego teologa do heterodoksalnego wystąpi w pełnem świetle.
Majmonides usiłuje talmudyczną baśń o wielkiej uczcie, którą Bóg zgotuje w przyszłem życiu pobożnym z ryby Lewiatana, wyjaśnić w jakiś sposób rozumny. Powiada mianowicie, że pobożni w miarę osiągniętej w życiu doskonałości dostąpią widoku Bóstwa, jako Ideału najwyższej doskonałości. Bajka dodaje, że Pan Bóg poda wszystkim pobożnym z kolei kubek błogosławieństwa (kubek, nad którym, według obyczaju żydowskiego, w końcu uczty odmawia się błogosławieństwo), wszelako wszyscy biesiadnicy uchylą się od tego zaszczytu (postrzegając w sobie pewne braki doskonałości), aż w reszcie sam Dawid przyjmie kubek w swoje ręce; że jednak Majmonides nie mógł z tego dodatku wysnuć dość rozumnej myśli, obchodzi go przeto milczeniem. Rabbi Abraham chwyta się tego zaraz i w świętym żarze poczyna czynić uwagi: „A więc to ma być ta wielka uczta? A więc nie otrzyma tu Dawid hubka błogosławieństwa?! A toć że byłoby lepiej, aby autor całkiem o mej zamilczał.
W Hylhot Kidosz Hakodesz szuka Majmonides podstawy tego prawa talmudycznego, które orzeka, że kiedy rok nowy przypada na Niedzielę, Środę, lub Piątek, to należy go odłożyć na dzień następny; widzi ją w tem, że tym sposobem rachunek przeciętny, na mocy którego święto noworoczne przypadało na jeden z tych dni, przybliża się przez odłożenie do rachuby prawdziwej, która wskazuje, iż to święto przypada na później; a tym sposobem usuwa dziwną podstawę, którą podali sami talmudyści. Rabbi Abraham krytykuje go za to w następujący sposób: autor pyszni się bardzo ową wiedzą (astronomiczną) i mniema, że ja zgłębił do dna. Ja zaś nie należę wprawdzie do tego cechu (co się zajmuje naukami świeckiemi), a dlatego powstrzymałem się od wyrażenia swojej opinii o całym tym dziale. Lecz przy tym ustępie tracę cierpliwość. Czemu-ż to święto noworoczne, kiedy przypada w Poniedziałek, Wtorek, Czwartek i w Sobotę, nie bywa odkładane na dzień następny z tej samej zasady, którą przyjął autor? i dlaczego tylko tamte dni mają przywilej? Sądzę, że autor drwi sobie poprostu z czytelnika!
Każdy rozsądny czytelnik łatwo oceni, iż podobny zarzut jest poprostu szykaną. Majmonides stara się w swojem wyjaśnieniu podaną przezeń rozumną przyczyną pojednać z tą, którą podają talmudyści. Na skutek tego musi być kilka dni wogóle, które wymagają odłożenia przypadającego na nie święta noworocznego, a że obrano ku temu akurat Niedzielę, Środę i Piątek, to już wypadło z zasady, którą upodobali sobie sami talmudyści.
W innem miejscu posługuje się ów czcigodny rabin Abraham przeciw Majmonidesowi w najwyższym stopniu bezwartościowym i nieuprawnionym autorytetem: „ta kwestja — powiada on — w naszej akademii została już dawno rozstrzygnięta przez Ducha Świętego wbrew opinii Majmonidesa“ i t. p.
Wszelako nie bacząc na te spory, dzieło Majmonidesa cieszyło się wielką powagą zwłaszcza śród żydów, zamieszkujących kraje mahometańskie; i wielu żydów dotąd uważa je za podstawię całego żydowskiego prawodawstwa.






  1. Ważny przypisek. Zwracamy uwagę czytelnika, że w pierwszej części niniejszego przekładu szliśmy stale za transkrypcją oryginału w pisowni słów hebrajskich, chcąc być w zgodzie z autorem.
    Wszelako spostrzegłszy, iż może to wprowadzić w błąd czytelnika, nie znającego języka niemieckiego, w drugim tomie postanowiliśmy ze względów praktycznych trzymać się transkrypcyi, zgodnej z fonetyką polską: pisać tedy będziemy odtąd nie np. Kidosch, lecz Kidosz, co odpowiada bliżej dźwiękowi hebrajskiego wyrazu. (Przyp. tłomacza).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Salomon Majmon i tłumacza: Leopold Blumental.