Dobry tutaj mieszka lud,
Kołodzieja Piasta ród;
Zbratan z Bogiem i z aniołem,
Nim zasiądzie sam za stołem,
To nakarmi głodnych wprzód...
CHÓR.
Dobry lud... dobry lud...
ANIOŁ.
Tu się dziś narodzi Bóg...
Stąpa śniegiem pustych dróg,
By się u nich w żłób położyć,
By w ich sercach szczęściem ożyć,
Do swych wiernych idzie sług...
CHÓR.
Tu się dziś narodzi Bóg...
ANIOŁ.
Cały kraj ten czeka Go,
Bierzmowany łzą i krwią.
Jak za dziadów, w Boże święto,
Stoły sianem potrząśnięto,
Oczy dzieci w niebo mkną...
Na pierwszym planie stary śpichrz polski z 16-go wieku, ganek pod dachem na wysokości piętra, dach podwójny z okapem, wrota na ścieżaj rozwarte, nad wrotami gwiazda z opłatków kolorowych, oświetlona wewnątrz. W śpichrzu Matka Boska, święty Józef, Pan Jezus w żłobie, osieł, wół. W głębi wieś polska, cała w śniegu; okna chat oświeconych goreją światłem jaskrawem; środkiem droga wiejska, na jej końcu kościołek starodawny i dzwonniczka, na której bije dzwon. Na scenę wbiegają dzieci wiejskie, chłopcy i dziewczęta.
CHÓR.
(muzyka; nie śpiew, lecz melodeklamacja, żeby się nie zatraciły słowa tekstu).
Przyśliśmy Ci się pokłonić,
Dzwoneczkami pieśń zadzwonić, Din, don, din (dzwonki i śpiew).
Jak w kościołku dzwony grały,
Że się rodzisz, Jezu mały, Din, don, din.
Kto w cierpieniu, kto w udręce,
Tego, Jezu, bierzesz w ręce, Din, don, din.
Uspokajasz ludzkie bóle,
Boś mocniejszy ponad króle, Din, don, din.
Długo, długo na tej ziemi
Płakał lud twój łzy krwawemi, Din, don, din.
Ale teraz inne dzieje:
Bóg się rodzi, zło truchleje. Din, don, din.
Iżeś u nas się narodził,
Iż po Polsce będziesz chodził, Din, don, din.
Od Bałtyku do Karpatów
Chwała Tobie, Panie światów! Din, don, din.
PIERWSZY CHŁOPIEC.
Każdyby chciał Ci coś dać,
Szmat tęczy, gwiazdeczkę z nieba...
DRUGI CHŁOPIEC.
Weź, Jezusiku, kęs chleba...
DZIEWCZYNKA.
Tak zimno, chusty Ci trzeba...
(zdejmuje chustkę i daje Panu Jezusowi)
TRZECI CHŁOPIEC.
(ze skrzypką)
Ja będę do snu Ci grać.
CZWARTY CHŁOPIEC.
Goreją w chatach okienka
Na świętej Wigilii cześć...
(szary płaszcz z futrem, na głowie wielka futrzana czapa, długa siwa broda, na ubraniu gęste płaty śniegu, w ręku choinka ze świeczkami płonącemi, na plecach dwa wyładowane wory z zabawkami).
Cicho, cichutko wędruję światem,
Gdy ziemia białym srebrzy się kwiatem;
Do zamarzniętych okienek pukam,
Dobrych serduszek po chatach szukam.
Dobrych serduszek nie brak wśród ludzi,
Li trzeba słowa, co je obudzi,
A ja znam czary słowa takiego:
Miłość Ojczyzny, miłość bliźniego.
Chodzę w pogodę i w niepogodę,
Wiatr mi rozwiewa srebrzystą brodę,
A nim kolendę komu daruję,
To naprzód dzieci egzaminuję:
Bóg, Ojczyzna, honor trzeci,
To potrójne polskie godło.
Stary święty Mikołajek
Ma zabawek pełne miechy:
Ot, figurki z polskich bajek
Przyprowadzam dla uciechy.
Ja chamów się nie imam,
Karmazyn, z szlachtą trzymam
I doję z nimi wbród
Węgrzyna, stary miód!
Co mi tam ważne sprawy!
Od tego sejm z Warszawy!
Wiwat szlachecka buta!
Cha, cha, cha! Zuch Boruta!
(oberek)
ROKITA.
Ty szlachtę rozswawolisz!
BORUTA.
Ty chłopom grosze zgolisz!
RAZEM.
Hoc! hoc! hoc! Obertasa!
Tak, jak za króla Sasa!
KOPCIUSZEK.
(muzyka)
W kuchni mnie trzyma macocha,
Krzyczy, żem próżniak, leniuszek,
Nikt mnie nie pieści, nie kocha...
Żelazny wilk się zowię!
Mam cztery ślepia w głowie,
Gęba ogniem parska,
A gadam z tatarska,
Hu! Hu! Hu!
(wyje)
Ja jestem Wilk Żelazny,
Strogij i bezobraznyj!
Ptak tak prędko nie leci,
Jak ja do psotnych dzieci.
Zaraz je capię,
Przyduszam w łapie,
Połykam! Uciékam!
Hu! Hu! Hu!
(wyje)
BIEDOKLEP.
Oj, chłopek ja chudzina,
Bieda mnie już dorzyna,
Wszystkim los się dziś sroży,
Ale kmiotkom najgorzej.
Już tak jest! Biedoklepie,
Zawsze waść biedę klepie,
Ciężkie życie, klasztorne...
Z krypt Wawelu nocną dobą
Niosę Ci modlitwy,
Skroń w koronie gnę przed Tobą,
Król Polski, kniaź Litwy!
Weźmij wiarę nieugiętą
W dolę i niedolę,
Na Jadwigi pamięć świętą
I Grunwaldzkie pole!
CHÓR.
Na Jadwigi pamięć świętą
I Grunwaldzkie pole!
ZYGMUNT AUGUST.
Dwa narody, Boże miły,
Ślub w Twe imię wzięły,
Jednem czuciem serca biły,
Jedną krwią spłynęły!
Myśmy nieśli Twoje godło,
Nie trujące zielsko,
Pobłogosław znów Horodło
I Unję Lubelską!
Twardom ujął berło w dłonie,
Nie wiem, co to klęski!
Znają Orła i Pogonię
Witebski, Smoleński!
Twej to sprawy kraj mój broni
Przed najazdem dziczy...
Krew, co żołnierz w polu roni,
Bóg dla Polski liczy!...
CHÓR.
Krew, co żołnierz w polu roni,
Bóg dla Polski liczy!...
ŚWIĘTY MIKOŁAJ.
Bóg zapłać wam, paniska,
Aż mnie coś w gardle ściska,
Chyba, że płakać będę;
Jasne króle i chłopki
Chodźmy bliżej do szopki,
Zaśpiewamy kolendę!
CHÓR.
Dzieciąteczko w żłobie leży,
Nasza pociecha,
Do dziecisków, do żołnierzy
Tak się uśmiecha, Hej, kolenda! kolenda!
Śliczne kwiatki wyrosną,
Słonko patrzy w okienko...
Chodź, Najświętsza Panienko!
WILK ŻELAZNY.
Aż mi wstyd, żem wilk srogi.
Kłaniam się Wam pod nogi:
Chodźcie, w bór was zawiodę,
Mam w jaskini wygodę,
Ciemno, zimno, wilgotnie...
Chodźcie, proszę stokrotnie,
Dam wam czegoś smacznego!
ŚWIĘTY MIKOŁAJ.
Nie bójcie się! Nic z tego!
Nikt Jezusa nie zgładzi
Pośród ludzkiej czeladzi.
Herodowe parobki
Zaglądają do szopki,
Głupie to-to, jak w bajdzie,
Szuka, ale nie znajdzie.
Wiem kto Boga obroni
W jego świętej Osobie:
Tak, jak na wszystkich frontach,
Niezwalczone, zwycięskie,
Stanie przy armat lontach,
Waleczne, wierne, męskie,
Dzwoniąc w stalne pałasze...
WSZYSCY.
Ach! wojsko! wojsko nasze!
Nasze wojsko kochane!
ŚWIĘTY MIKOŁAJ.
Tak! tu polscy żołnierze
Z piersi uczynią ścianę,
Z serc swych zrobią pancerze...
(do kaprala)
Mości panie kapralu,
Proszę pięknie waszeci...
KAPRAL.
My w bitwie, jak na balu,
Wraz kompanja przyleci
Na pomoc Jezusowi!
Gdy przy świętej Postaci
Macie wigilję waszą,
Zanućcie Mu, kamraci,
Żołnierską piosnkę naszą,
Śpiewaną wśród pochodów
W Wielkiej Wojnie Narodów
Z kulami ponad głową:
Piosenkę legjonową!...
Warszawa od strony Pragi. Noc Bożego Narodzenia. Nad miastem pełnia księżycowa osrebrzą Wisłę, ośnieżony zamek i amfiteatralnie piętrzące się Stare Miasto. W okienkach staromiejskich liczne światełka. Cisza. Z oddali przybiegają uroczyste dźwięki dzwonów, bijących na Pasterkę w prastarej dzielnicy.
PROLOG.
POETA z roku 1830-go w ubraniu Mickiewicza „na Judahu skale“.
Nad Warszawą pełnia blada
Płynie w blasku srebrnych szat;
Z starych murów, z grobu dziada,
Cichym szeptem przeszłość gada.
Niepowrotny, dawny świat...
Na dach stary, na podsienie
W srebrnych gwiazdach upadł szron.
Błądzą mary, krążą cienie,
Pieśń wionęła, jak westchnienie,
Na Pasterkę zagrał dzwon...
Staromiejskie lśnią okienka,
Stare Miasto sen swój śni;
Młody chłopiec i panienka...
Miłowanie i wojenka...
I skrzypnęły cicho drzwi...
Wpuśćcie gościa... Wicher miecie
Zwiędłym wiankiem uschłych róż,
Dzwonią echa, pachnie kwiecie,
Ach! toś ty jest, dawny świecie,
Co nie wrócisz nigdy już...
Już nie wróci! Już w swej łodzi
Poza światy spłynął, hen!
Ale w słońcu, co dziś wschodzi,
Ty przypomnij, mężna młodzi,
Że był niegdyś taki sen...
I nie żałuj jednej chwili
Tym, co przeszli męki chrzest,
Co czekaniem żyli, śnili,
Co kochali i walczyli
Za tę Polskę, co dziś jest!
Szyje szewczyk, śpiąc potrochu, Glansowany bucik,
A rozmyśla o tym Mochu, Co z Warszawy uciék.
W nim się gnieździ dawna cnota Staromiejskiej dziatwy:
Od kopyta patryjota I polak od dratwy!
Szewc Kiliński — to był majster! W robocie nie chybił,
Igelstroma wziął na klajster, Gwoździkami przybił!
Gdy się Polska w bój porwała, Wraz konceptem ruszył:
Nie brał miary z jenerała, A buty mu uszył.
Los się świata toczy kręglem, Wróg się spląta sidłem,
Nuż go w tedy w kark pocięglem, A w słabiznę szydłem.
Strącą szewcy kamień młyński, Na wiwat wypiją:
Niechaj żyje szewc Kiliński Z szewcką kompaniją!
EMERYT.
Sprawunki robię sam,
Gdy jeno z łóżka wstanę.
Hm, cóż dziś ptaszkom dam?
Kanar i siemię lniane!
Toż w klatkach będzie ruch,
Jak w targ na Pociejowie!
Może tabaczki niuch?
A psik. A psik! Na zdrowie!
Drze się to wszystko w głos,
Aż dzwoni mi poddasze.
A najmądrzejszy kos:
(poufnie)
Umie pobudki nasze!
Był ze mnie niegdyś zuch...
Dziś tego nikt nie powie!
Może tabaczki niuch?
A psik! A psik! Na zdrowie!
Z facjatki widok mam
Po Grochów aż otwarty.
Grochów!... Ja byłem tam!
Jak wicher szedł pułk czwarty!
Dziś nas zostało dwóch,
Ja — i ten krzyż!... Dziadowie!..
Może tabaczki niuch?
A psik! A psik! Na zdrowie!
ICEK ZAPIECZĘTOWANY.
Ja jestem Icek Zapieczętowany,
Ja jestem Zidek wiedukowany,
Jak tsieba zagrać, z cymbałkiem usiędę,
Jak tsieba tańcić, to ja tańcić będę! Jak mi waspan kazie grać, Siabasówki musi dać, Zidowskiego marsiu gram, Ajda, dajda, bim, bum, bam!
(tańczy)
Mówią, co gdzieś się Mesyjasz urodzi.
Niech się urodzi, co mi to zaszkodzi?!
Ja mu winsiuję wsistkiemu dobremu,
Taniej ni drożej nie będzie psiez temu. Krakowiaciek waspan chce? Ja zatańcię, za co nie! Psiez panienki skakam sam, Ajda, dajda, bim, bum, bam!
(tańczy)
Jaśnie pan hrabia ma żemię i zborże,
Bartek i Wojtek także coś wiorże,
Każdy na światu zysku ma kawałek,
Ja umiem tylko zagrać na cymbałek.
Siajn morajne, zidek chwat Obsługuje cały szwiat, Un tak skika, jak ja gram, Ajda, dajda, bim, bum, bam.
(tańczy)
SYBIRAK.
(za sceną melodja: „Wionął wiatr bujny...“)
Dziad pochylony z srebrną siwizną
Wracam z Sybiru po latach mąk;
Bądź pozdrowiona, święta Ojczyzno,
W szumie twych lasów, w kwiatach twych łąk!
Spędziłem życie, śniegiem owiany,
Ale mi serca nie zmroził lód:
Wierzę, o Polsko! stargasz kajdany
I zmartwychwstania spełni się cud!...
Idę z katorgi, starzec bez siły,
Zgiął mnie do ziemi niewoli znój,
Po moich bliskich — tylko mogiły...
Nie! moi bliscy — to naród mój!
Po tamtych młodych są inni młodzi,
Dzwon wolnych duchów wciąż będzie bił!
Jak cień, jak mgnienie, człowiek przechodzi,
A naród żyje i będzie żył!...
Szymon Konarski... Emisarjusze...
A potem krwawe sybirskie dnie...
Kto oddał Polsce ciało i duszę,
Ten niech na mękę nie skarży się!
Co roku trawka odżywa polna —
I my tak wskrześniem w szczęśliwy czas.
O, Polsko moja! gdy będziesz wolna,
To dzieciom swoim przypomnij nas!...
PRZEKUPKA STAROMIEJSKA.
Jeden mówi: pyskata!
A drugi: wygadana!
No, to co? Cóż do kata!
Czym ja żona waćpana?
Nie klekcę ci od rana,
Twój dom — nie moja chata!
Pyskata! wygadana!
Wygadana! pyskata!
U warszawskich kramików
Wieku nie przesiedziałam!
Mam się bać złych języków,
Kiedy się kul nie bałam?
Nie dla psa tłusta szperka!
A co mi tam żandarmi!
Ja jestem wiwandjerka
— Zdejm czapkę! — Wielkiej Armji!
A przedtem, Chryste Panie!
Różne zdeptałam dróżki:
Gdy zejdę z tego świata,
Z niem chcę być pochowana..
Wygadana! pyskata!
Pyskata! wygadana!
PIASKARZ.
Piasku białego! Piasku białego!
Pot mi już spływa z lic,
Słońce dopieka, godziny biegą,
A nie sprzedałem nic.
Białego piasku! Białego piasku!...
Od wczoraj jam nie jadł!...
A w izbie pełno dzieciaków wrzasku
I stary, chory dziad...
Kupcie, panicze, piasku białego,
Toć macie srebra w bród.
Łzy mi się kręcą, nie wiem dlaczego?
Ich nie wycisnął głód!
Gdy nad wiślanem błądzę wybrzeżem,
Dusza mi leci w świat,
Chcę być żołnierzem, polskim żołnierzem,
Tak, jak mój stary dziad!
Białego piasku! białego piasku!
Włóczęga, żal i znój...
Ach jak to pięknie w błyszczącym kasku
Na siwku pędzić w bój!
Kominiarz to nie fryc,
Gdy każą: w ogień hyc!
On nie wie, co to strach:
Wio w komin, smyrg na dach!
Choć czarny, gdyby czart,
Od białych więcej wart!
Drwi z śmierci, z guzów, z ran —
Prawdziwy jaśnie pan!
A gdy — co, Boże, daj!
Wezwie mnie kiedyś kraj,
Gdy zagrzmi ludu dzwon,
By wroga wygnać won!
W te wielkie, święte dnie
Ujrzycie wtedy mnie,
Gdy będę chłop na schwał,
W szeregu pierwszym stał!
Tymczasem służę wam,
Grosz za to na chleb mam.
Skroś płomień mknąc, jak wąż,
Narażam życie wciąż;
A jeśli złamię gnat,
Nie dużo straci świat,
Łza mu nie spłynie z lic:
Kominiarz — toż to nic!
STARA BABUNIA.
Srebrzystych włosów srebrna korona
I łez ostatnich w źrenicach ślad.
Stara babunia patrzy zdziwiona
Na innych ludzi i inny świat;
Jeszcze gra echem daleka nuta,
Co uleciała z młodością hen...
I znowu oczko spadło mi z druta...
Coś mi się marzy, jak sen... jak sen...
Widzę wspomnieniem mego chłopczyka,
I moje szczęście i jego sny:
Syn nieodrodny Napoljończyka
Kochał Ojczyznę... i w grobie śpi...
Noc Belwederu... Polska rozkuta...
Pamiętam — włoski, jak — złoty len..len...
I znowu oczko spadło mi z druta...
Coś mi się marzy, jak sen... jak sen...
Tak źle babuni wśród nowych ludzi,
Po tych kochanych tęskno mi tak...
Może się jeszcze Polska obudzi
I zerwie pęta nasz biały ptak!...
Krótki dzień słońca, długa pokuta,
Krzyżyk z Olszynki został mi ten...
I znowu oczko spadło mi z druta... ............
Coś mi się marzy, jak sen... jak sen...
KIEŁBASKARZ.
Kiełbaski parowe!
Za psi grosz, a zdrowe!
Najprawdziwiej wieprzne,
Gorące i pieprzne!
Do trzech, łyk po łyku,
Gul, gul! alembiku!
Z dwóch parek kolacja, —
Zła aprowizacja?
Z traktyjerni modnej,
Wyjdziesz, człeku, głodny:
Za główkę cebuli
Zedrą do koszuli!
Już ci śmierć zagraża:
Buch! na kiełbaskarza,
Co raźno wykrzyka
Wpodle Kopernika!
Parowe kiełbaski!
Specyjał warszawski!
Czasu wojennego
Wszystko jedno z czego!
W tych szopek kolei
Czego to się nie jé!?
Bo, jak pójść do łóżka
Bez pełnego brzuszka?!
LATARNIK.
Hej, paniczu! hej, panienko!
Północ! (nasłuchuje bicia zegara) Puk! Puk! Puku!
Ja poświecę latarenką Na warszawskim bruku!
Choć nów płonie bladolicy, Choć niby-to ludno,
Wierz staremu: wśród stolicy Potknąć się nietrudno.
Karnawałem grzmi Warszawa, A bal to na stypie!
Na mogiłach dawna sława Krzyże legji sypie.
Akademik, podchorąży Od redut się boczy:
Moskal w kraju!... Czas nadąży: Zaświecim im w oczy!
Więzy pękły, łzy się starły, Większy dziś listopad.
Świat niewoli, świat umarły, Jak liść z drzewa opadł!
(Podwórzec zamku Heroda. Wprost sceny schody zamkowe. Po bokach bramy, przez które wdziera się lud wzburzony. U bram drabanci z halabardami).
GŁOSY.
Królu! królu! Herodzie!
DRABANT.
Nie ciśnij się narodzie!
Toć to zamek królewski,
Nie karczma, ni kiermasze!
GŁOSY.
1 — Niech go za krzywdy nasze Spali ogień niebieski!
2 — Precz służalce, drabanty!
3 — Psy — za kawałek chleba.
4 — Ma szkarłaty, brylanty, Jeszcze mu krwi potrzeba!
5 — Małe dziecko — to jagnię...
6 — Biała lilijka cicha!
7 — A on ich życia pragnie!
8 — Z nożem, jak zbójca czyha!
Mościa pani królowo,
Masz ministrów ladaco,
A ja nałożę głową,
Dalibóg! nie wiem za co!
KRÓLOWA.
Buntują się poddani,
To strzelać do psubratów!
HEROD.
(do ludu)
Moi ludzie kochani!
Prawda! Wysłałem katów,
Bo mnie w błąd wprowadzono!
(do żony)
Przyświadcz, królowo żono,
I wy moi doradcy,
Posłowie, miejscy radcy,
Królestwa patrycjusze!
(do ludu)
Co każą, robić muszę!
Marna jest moja władza:
Na konstytucji ściśle
Od wieków się zasadza,
A co tam ja sam myślę,
To, mój miły narodzie,
Zawsze jest z tobą w zgodzie!
Widzisz! Twe rządy babskie
Czego mi narobiły!
Całkiem opadłem z siły,
Jestem zdenerwowany!
(do dworzan)
Rozejdźcie się, dworzany!
HERODOWA.
A coś ty za król taki?!
Dajcie mi tu drapaki
Na tego niedołęgę!
Siedzi, nos wsunie w księgę,
Czyta sobie romanse,
Jakieś bajdy odwieczne,
Albo kładzie pasjanse!...
HEROD.
Moje dziecko, bądź grzeczne!...
Robię, duszko, co mogę!
Wszystkim wiekom wejść w drogę —
To nie hetki pętelki!
W pakują mnie do szopki,
Okropnego Heroda!
Pierwsze lepsze parobki
Będą sobie kpić ze mnie,
Bo taka w szopce moda!
„Herod łajdak, zbój wielki“ —
I czart porwie Heroda!
Niechaj pazie pobiegą
Na zamkowe pokoje!
Zbada się tajemnica!
Zawołać astrologi,
Wezwać mądrych doktorów!
Z niebieskich gwiazdozbiorów
Postawią horoskopy
I będziemy wiedzieli:
Czy pomordować chłopy,
Wyciąć wszystko do nogi,
Czy też na oba uszy
Możemy spać spokojnie?
Niechże się jejmość ruszy!
(królowa odchodzi)
Wiecznie mój zamek w wojnie,
Ni święta, ni niedzieli!
Oj, zły jestem co nieco!
Cały kawał z tą hecą
Nie wart zdartej opończy!
Djabeł mi łeb ukręci,
Zbędę dobrej pamięci
I tak się szopka skończy.
(daleka kolenda)
CHÓR.
Na wysokim zamku, możny królu ty,
Przesłonią Ci żłobek twego ludu łzy,
Do prostaczków znijść nie raczysz,
To i Boga nie zobaczysz, Pana naszego!
Hej, astrologi! Hej, doktory!
Śmierć z djabłem czynią na mnie łów!
ASTROLOGOWIE.
O, najjaśniejszy! Jesteś chory!
Potańcuj z nami! Będziesz zdrów!
(daleka kolenda)
CHÓR.
Dojrzysz każdą gwiazdkę, zbadasz każdy liść,
Nie dostrzeżesz drogi, którą Bóg ma iść! Choć na ziemi ciemność głucha, Oku serca, oku ducha Zbawca widomy!
Wątła jest, człowieku, twej mądrości łódź,
Boga w samym sobie trzeba mieć i czuć. Kto w swą duszę w niknąć umie, Ten ogarnie i zrozumie Światów ogromy!
Pięknie, grzecznie,
Z honorami,
Zrobim koniec
Z Herodami!
(znikają w tańcu)
HEROD.
(sam)
Ani doktory, ani astrologi
Nie poradzili mojej trwodze srogiéj;
Dalekie pieśni uszy moje słyszą:
Szumią w powietrzu, nad basztami wiszą
I przenikają do krwi i do kości!
Kto wie? A może owi ludzie prości,
Co żyją w chatach, na poddaszach miejskich,
Może ci ludzie z dźwięków czarodziejskich
Biorą otuchę, pociechę, nadzieję...
Ja od tych głosów stygnę i truchleję!
Herod! król wielki! a tak dzisiaj lichy,
Jak ziarnko piasku, jak robaczek cichy,
Co się zaplątał w straszną sieć pająka!
Poczciwy, dobroduszny,
Narodowi posłuszny,
I patrzcie — koniec jaki!
Dałaż mi się we znaki
Moja żoneczka luba!
Przez nią ta cała zguba!
Przez nią zapłacę głową,
Przez panią Herodową!
WYSŁANIEC PIERWSZY.
Królu! my wchodzim pierwsi,
By ci prawdę powiedzieć!
WYSŁANIEC DRUGI.
Na nic są szable nasze,
Na nic noże, pałasze,
Trza było cicho siedzieć!
WYSŁANIEC TRZECI.
Jezusa z jasną skronią
Polscy żołnierze bronią,
Nadstawiają swe piersi;
A ty wiesz, co to znaczy
Polski naród wojaczy!
Któż się im oprzeć zdoła?
(Na scenę wchodzi tłum chłopców, dziewcząt, figurek z bajek, na przedzie organista z kolendową gwiazdką).
A wy tu czego chcecie?
ORGANISTA.
(nieco podpity)
Dzisiaj radość na świecie!
Pan Bóg się nam narodził,
Po Polsce będzie chodził!
Złego ducha wziął w kleszcze.
Muzyka, śpiewy wszędzie...
Przyszliśmy po kolendzie!
HEROD.
A to sobie śpiewajcie.
ORGANISTA.
Hej, grajkowie! zagrajcie!
(Kolenda)
Uczcijmy Jezusa, moi dobrzy ludzie,
Ty zamrucz na basie, ty zabecz na dudzie,
Ty na skrzypkach śpiewaj cienko,
Jakbyś z dwora był panienką,
Ty piśnij na flecie:
Pan Jezus na świecie!
Śpiewajmy noc całą przy winie i miodzie,
W gębie nie postało, kapało po brodzie. Łup, cup, cup! hej, nowina! Szczęśliwa to godzina:
Czarcia moc skruszała, Cnota zmartwychwstała!
Musisz ty się, królu, pogodzić z tą sprawą:
Bóg tu będzie rządził, bo to Jego prawo! Na bory i na lasy Zmykają kiepskie czasy! Wspólna ludu zgoda Krzepsza od Heroda!
(Królowa z dworem)
KRÓLOWA.
A to prześliczna kompanija!
Taki król dla nich to w sam raz!
HEROD.
(do żony)
Wiesz, że niepewna moja szyja...
(do tłumu)
Bardzo przepraszam za nią was!
HERODOWA.
Kopciuszek, Śnieżka, Żyd w chałacie
I organista, prosty cham!
HEROD.
Wy przecież za złe mi nie macie,
Że gburowatą żonę mam!
HERODOWA.
Nie, ja nie jestem byle chłopka,
Nie chcę na zamku przyjąć was!
Już się niedługo skończy szopka!...
Jabym zatańczył jeszcze raz!
Po nadwornego muzykanta,
Mój organisto, idź no waść!
Pójdę w kadryla, lub w drabanta,
Bo chcę, gdy paść mam, w tańcu paść!
(Taniec. W końca tańca piskliwa nuta na jednej strunie skrzypiec).
Wyśniłaś, Francjo, cudny sen, Ojczyzno mężnych droga!
Twa Marsyljanka grzmi za Ren W struchlałe grody wroga!
Znów ją uświęcił morzem krwi Francuski Poilu!
Gdziebądź od wieków kipi bój Za świętą wolność świata,
Tam, Francjo moja, sztandar twój Nad bohatery wzlata,
I płaci życiem nowe dni Ginący Poilu!
Ale, o Francjo! groby twe Bogatsze w serc miljony!
Legł za ojczyznę... dumnie śpi Twój młody Poilu!
A ty, Polaku, tyś mój brat, My dwa płomienie bliźnie, Strażnice jutra ma w nas świat,
W twojej i w mej ojczyźnie!
Razem, jak zawsze, będziem szli Polak i Poilu!
MAZUR I WARMJAK.
MAZUR.
Mazurskiemi jeziorami Cichy wiatr porusza,
Odwiecznemi piosenkami Gra mazurska dusza.
Dałże nam się wróg we znaki Wiek niewoli długi,
My Mazury — toć Polaki, Nie prusackie sługi!
WARMJAK.
Na warmińskiem niebie sinem Jasne słońce płynie,
Dzwonią serca pod Olsztynem I w samym Olsztynie!
Hej, czekamy dobrej chwili I końca złej zimy,
Myśmy z Warmji polscy byli, Do Polski wrócimy!
MAZUR.
Już nam w gardle kością stawa Pruskich panów karmia!
RAZEM.
Wiwat Kraków i Warszawa, Mazury i Warmja!
WARMJAK.
Już nas Niemiec nie okroi, Do dziesiątej skóry.
RAZEM.
Ziemio polska! Myśmy twoi! Warmja i Mazury!
MURMAŃCZYK.
Murmański żołnierz jestem,
Znaczony krwawym chrzestem
W dwudziestu polach bitwy!
W polarnej zorzy blaskach
Marzę o żółtych piaskach
Naszej Polski i Litwy!...
Z mroźnego Archangiela,
Gdzie pustkę śnieg wybiela
Zastygłym śmierci kwiatem,
Mknie do was myśl skrzydlata
Z szumnym wichrem, co wzlata
Nad morzem lodowatem!...
W mrokach nocy zimowej
Śni mi się próg ojcowy
I Ojczyzna daleka...
Polsko! żołnierz murmański,
Bezdomny i bezpański,
Rozkazu twego czeka!...
Tu polski grób przy grobie!...
Skiń! a będziem przy tobie! —
A kiedy wracać mamy:
Garść ziemi z mogił weźmy...
Pamiętaj, że jesteśmy! Pamiętaj, że czekamy!
DZIECKO LWOWSKIE.
O, mamo! Otrzyj oczy,
Z uśmiechem do mnie mów...
Ta krew, co z piersi broczy,
Ta krew, to za nasz Lwów!...
Ja biłem się tak samo
Jak starsi... mamo... chwal!...
Z prawdziwym karabinem
U pierwszych stałem czat...
O, nie płacz nad swym synem,
Że za Ojczyznę padł...
Z krwawą na kurtce plamą
Odchodzę dumny w dal...
Tylko mi ciebie, mamo...
Tylko mi Polski żal...
Mamo... Czy jesteś ze mną?
Nie słyszę twoich słów...
W oczach mi trochę ciemno...
...Obroniliśmy Lwów!...
Zostaniesz, biedna, samą...
...Baczność! Za Lwów! Cel! Pal!...
...Tylko mi ciebie, mamo...
Tylko mi Polski żal...
POLAK AMERYKAŃSKI.
Chociaż Atlantyk rozdzielił nas, To serca w Polsce zostały;
Tyś w nie uderzył, gdy przyszedł czas, Piastowy orle nasz biały!
Każdy głos z kraju dzwonił nam w słuch, My z wami czuciem jednacy, —
Na polskiej straży stoją — czuj duch! — Amerykańscy polacy!
Twarde tu życie wali, jak młot,
Hartuje ducha i ciało!
Toż, gdy w Ojczyźnie zahuczał grzmot,
Za morzem echo odgrzmiało!
I wionął w górę ojczysty śpiew,
Żadne nie zdzierżą go tamy!
Twoja, o Polsko, kipi w nas krew,
Tobie ją z życiem oddamy!
Na polach Francji za przyszłe dni,
Za polskie łany i chaty,
Amerykańscy polacy szli
Na pruskich zbirów armaty!
A Ta, co z Jasnej Góry blask śle
I w Ostrej Bramie co świeci,
Powróci znowu na łono twe
Amerykańskie twe dzieci!...
MARYNARZ POLSKI.
Pod wolnych nieb przestworzem U kresów dzierżąc straż,
Powieje znów nad morzem Prastary sztandar nasz!
Bałtyku szumne fale O gdański biją brzeg,
A okręt mknie wspaniale, Jak w Jagielloński wiek!
O, morze! wielkie morze! Daleką przeszłość wskrześ!
Pod najcudniejszą zorzę Okręty polskie nieś!
A kędy żagle zwiną U obcych światów dróg,
Niech ludzkie nędze zginą, Niech zapanuje Bóg!
Ucicha jęk twej ziemi, Ostatnie gasną łzy,
Znów jesteś swój ze swemi, Kaszubski ludu ty!
Tyranom i mocarzom Żelazna zwisła pięść!...
Szczęść, Boże, marynarzom, Polskiemu morzu szczęść!
ROBOTNIK ŚLĄSKI.
Na ziemi od krwi grząskiéj,
Na wysunięty szaniec
Wszedł bronić kresów śląski
Robotnik i powstaniec!
Świszcze grad kul u skroni,
On trwa ostatnim tchem,
Starego Śląska broni,
Piastowych polskich ziem!
Twarz w czarnej węgla sadzy
Krwią zlana robotniczą!
Trupy jak łan się kładą,
Na Śląsku krew i kir...
Przekupstwem, nożem, zdradą
Krzyżacki walczy zbir!
Patrz, Polsko! Jak samotnik,
Czekając dnia wielkiego,
Umiera twój robotnik,
Robotnik jutra twego!
I podłe rwąc okowy,
Woła pod zorzy wschód:
Niech żyje Śląsk Piastowy!
Niech żyje śląski lud!
PIOSNKA O KOMENDANCIE.
ŻOŁNIERZ PIECHOTY.
Jak my, w szarym mundurzyku, A nie w amarancie,
W bój nas wiedziesz na koniku, Panie komendancie!
Gęsto kule w skroń całują, Krwawe pole dymi,
Idą chłopcy, pośpiewują, Bo komendant z nimi!