[454]Bachus.
Onoż trudzielnik, co żyje niewczasem,
Bachus przyjechał do nas z tołumbasem,
Cera mu wieczną młodością zakwita,
Znać, że mu tylko mierzchnie, tylko świta,
Z bluszczu na głowie pleciona korona,
Nagi-ć, ale tam kryją winne grona,
Zkąd wziął Akteon widząc od Dyanny
Jelenie rogi. Śmiele patrzcie panny
I o wyniosłe nie bójcie się czoła,
Wie Kupido gdzie wasza-ć płeć gomoła.
Biały, rumiany, jako pampuch tłusty,
Łacno go poznać, bo pełen rozpusty.
Więc miasto konia, pipa między udy,
Z jednéj ma bęben, z drugiéj strony dudy,
Na szponcie siedzi a czop przed nim starczy.
Toczcie co żywo a on wam nastarczy,
Pięknyś jest, piękny, lecz i straszny razem,
Nigdyby więcéj Mars ostrem żelazem,
Jakoś ty winem przez spore kieliszki,
Ludzi powalił, nalawszy im w kiszki.
Leży a dusza po same kolana
Nie ma gdzie oschnąć w winie uszargana.
Niech Aleksander ufa w Bucefale,
To to bohater na pełnym antale,
Więc boi-li się kto nieprzyjaciela?
Przystąpisz tylko do jego achtela,
[455]
Będziesz miał serce, że gdyby nie dusza,
Poszedłbyś w piekło zaś po Tezeusza.
Jeśli kto głupi, dobry sposób na to,
I Dyogenes zgaśnie tu i Plato.
Rozumie pismo i obce języki,
Tłómaczy dawne Perypatetyki,
Jeśli niemowny zaraz będzie basem,
Jako Cycero niegdy z Cyneasem.
O czem się ani Merkuremu śniło,
Prawił, co widział, co było nie było,
Jeśli kogo żal i frasunek nudzi,
Tu wszytkie z głowy niesmaki wystudzi.
Gotowy w taniec śmierć wziąć z kosą ostrą,
Z fortuną siądzie, jak z rodzoną siostrą.
Krótko: kto nieuk, smutny, tchórz i niemy,
Ach czego trzeźwi do siebie nie wiemy,
Podpiwszy wszytko idzie nam smarowniéj
Wnet-eśmy mądrzy, grzeczni, śmieli, mowni,
I czego żadne nie dokażą czary,
To Bachus może przez swoje nektary,
Których nam hojnie użycza, lecz i te
Bez czar nie mogą od ludzi być pite,
Nawet tłómaczy człecze przyrodzenie:
Szlachcic w podurkę, chłopek do kieszenie,
Znać furyata do razu po zwadzie,
Rozdaje szczodry, jeśli ma co w składzie,
Serdeczny konia w kręte grzeje wiry,
Ofertów nie wie kiedy przestać szczery.
Leżą sekreta; by ich jutro jako
Cofnąć, zapłacisz i dziesięciorako.
Kto spać nie może opium to pewno,
Opić się słusznie, uśniesz jako drewno,
Nie trzeba maku, drugi się tak zdrzemie,
Że się na wieki spaniu nie odejmie.
Więc Bachusowi wszyscy czołem bijmy,
Pókiśmy trzeźwi, to sobie podpijmy,
Chwalmy go wszyscy i czyńmy mu dzięki,
Niech skrzypią gęśle i cymbalne dźwięki,
Niech się drą kozły, bo już więcéj łąki
Deptać nie będą, niechaj beczą bąki.
Tobie to, tobie, nasz cnotliwy Bachu;
Lecz patrz, żebyś nas nie nabawił strachu.
Smaczne twe dary i same się słodzą,
[456]
Ale po trzeźwu biesowi się godzą.
A póki wdzięczne grają nam multanki,
Za jeden wieczór damy dwa poranki.
|