Bajeczka (Krakowowa, 1890)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Bajeczka |
Pochodzenie | zbiór powiastek Niespodzianka |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1890 |
Druk | St. Niemiera |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
BAJECZKA.
Dzieci uczą się wierszyków i bajeczek, ale na co? czy na to, żeby je gościom gładko wypowiedzieć? — Oj! nie na to tylko: zobaczycie. Maleńka Zosia nauczyła się bajeczki o Tadeuszku, co to muszki do flaszki wsadzał. Znacie ją, dziateczki? Zosia powtarzała ją nieraz mamie, tatkowi, gościom, ale nikt nie wiedział, jak Zosia dobrze zrozumiała tę bajeczkę. Jednego dnia, ciocia skarżyła się na głowę, i położyła się na kanapie: dzieci bawiły się w tym samym pokoju, a malutki Kazio popychał krzesła przed sobą, i wołał «wio!» jak na koniki. Zosia mówiła wprawdzie kilka razy: «cicho, Kaziu!» ale swawolny chłopczyk nie zważał na tę przestrogę i hałasował coraz lepiej. Rozsądna siostrzyczka idzie więc do brata, bierze go za rączkę, i zmuszając tym sposobem chłopczyka do uwagi, pyta:
— Powiedz mi, Kaziu, czybyś ty lubił, gdyby ci kto spać nie dawał?
— Nie lubiłbym!
— A widzisz, to nie czyńże drugiemu co tobie nie miło: ciocię główka boli, ciocia chce spać, a ty jej nie dajesz!
Kazio zrozumiał, przestał suwać krzesłami, i odtąd ile razy chce się głośniej bawić przy starszych, pyta czy kogo głowa nie boli.
Widzicie więc dziateczki, na co się bajki przydadzą? — żeby pamiętać nauczkę, którą każda z nich zawiera i żeby ją w potrzebie zastosować.