[12]
BAJECZKA CODZIENNA.
Był sobie pewien chłoptaś. Bardzo go lubiano.
Sława jego zdolności wszystkim była znaną.
I choć chłopak był mały, za ósmy cud świata
Okrzyczały go: ciocia, babcia, mama, tata.
Wprawdzie rzeczy niezwykłych dopatrzeć się zgoła
Obcy nie mógł, lecz obcy czyż zrozumieć zdoła?
Czyż może odkryć te zdolności tajne,
Co z chłopczyka robiły dziecię nadzwyczajne?
Obcy widział, że malec darł buty, majteczki,
Mamusię okłamywał, i śmiał się z cioteczki,
Uwielbiała go jednak powszechnie rodzinka
Po nad wszystkich stawiając wyżej Benjaminka.
Owszem: chłopak był miły, obrotny i żwawy,
Skłonny tak do swawoli, jak i do zabawy,
Nie unikał też książek i czytał dość wiele,
Nad Robinsonem całe spędzając niedziele.
[13]
— Co z niego będzie? Biskup, jenerał, uczony?
Zwykł był wieczorem mawiać ojczulek do żony.
— Nie wiadomo; to pewne, obiecuje dużo,
I jeśli naszych planów złe losy nie zburzą,
Jestem pewną, że Bogu wyrośnie na chwałę.
Posłano go do szkoły — porteczki już całe
Miewał; a choć się pracy imał niezbyt chętnie,
To, że przynajmniej słuchać umiał dość pojętnie
I opowiadał żywo, a sprytnie i śmiało,
Z najcięższych tarapatów wychodził z pochwałą.
Profesorowie wprawdzie trochę się nań chmurzą —
— Próżniak — mówią— lecz zdolny, obiecuje dużo!
I tak, szczęśliwie zdawszy liczne egzamina,
Chłoptaś prawnicze studja gorliwie zaczyna;
Czasu wiele nie było, bo wieczorki, bale
Zajmowały go nadto, tak, że prawie wcale
Książek nawet nie tykał; że jednak był znany,
W świecie bardzo obyty, nadto wygadany,
Przeto łatwo szedł naprzód; przyjaciele mili
Tu i owdzie się za nim wstawili, prosili;
(Wszak przyjaciele swoim też chętnie usłużą).
Młodzieniec był tak zdolny, obiecywał dużo —
Po ukończonych studjach, człowiek już skończony,
Zaczął szukać karjery, pieniędzy i żony.
Nic nie robił, zaś wszystko, zaczynał, więc z tego,
Każdy się dopatrywał w nim wprost niezwykłego
[14]
Człowieka, co góruje zdolnością nad tłumem,
Wyższy odeń i sercem, taktem i rozumem
Tak, że kto tylko nie był złą ślepotą kurzą
Dotknięty, twierdził o nim: — Obiecuje dużo,
I obiecywał dużo tak przez długie lata;
Wreszcie nadeszła chwila wzdarzenia bogata:
Oto obiecujący, świetny ludu Koryfeusz
Swych ogromnych obietnic sławił jubileusz.
Obietnic! Bo choć skronie zdobił mu wawrzynu
Wieniec — nie spełnił nigdy ni jednego czynu!
Cóż w tem nadwyczajnegonadzwyczajnego, mili przyjaciele?
U nas geniuszów takich jest aż nazbyt wiele.
|