[1]MIRIAM.
BALLADA O GWIAZDACH.
P. Anieli Hoene.
Czemu mię nęcisz, rzeszo gwiazd milcząca,
Czemu mię wołasz do siebie w przestrzenie?
Oto w toń mroków padła kula słońca,
Płaszcz tajemniczy rozpostarły cienie,
I ciszę tylko szmer potoku zmąca,
Lub gędźba świerszczy z traw nieustająca
Strugą drgań wpada w ocean — milczenie,
A w duszy, miasto snów cichych przeźroczy,
Prąd wrzących tęsknot wzbiera niezwalczenie....
O ciche oczy, gwiazd magiczne oczy!
Jak czarodziejki źrenica paląca,
A tak serdeczna, senna nieskończenie,
Milcząca światłość spojrzeń waszych trąca
Aż o najskrytsze na dnie duszy rdzenie,
Zwycięzka, mocna, nieprzebaczająca...
I nie masz odtąd wytchnienia, ni końca:
Duch tam iść musi, kędy go pożenie
Po nieskończonej niebieskiej roztoczy
Wasze tajemne, bezdenne jaśnienie,
O ciche oczy, gwiazd magiczne oczy!
Pójdź pod me stopy, o sierpie miesiąca!
Między dróg mlecznych perłowe strumienie,
Śladem Chimery, skrzydlatego gońca
Nieskończoności, wzbijem się szalenie
Aż tam, gdzie pierzcha tajemnica mrąca
I śród objawień i olśnień tysiąca
Prawiekuiste wybłyska istnienie!
Niech ciało potem trupem w dół się stoczy,
Byle w was jedno spojrzeć okamgnienie,
O ciche oczy, gwiazd magiczne oczy!
Niedościgniony, marzony Edenie!
O, w jakiejż dali sfer zamiera pienie!
Jakże krwią dusza przebudzona broczy!
Szał! Nieświadomość! Żądz marnych płomienie!...
O ciche oczy, gwiazd magiczne oczy!
Paryż.
Miriam.