Bellonia
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Pierwszego choru panieńskiego |
Podtytuł | 15. Bellonia |
Pochodzenie | cykl Roksolanki ze zbioru Sielanki Józefa Bartłomieja i Szymona Zimorowiczów |
Wydawca | Nakładem Michała Dzikowskiego |
Data wyd. | 1857 |
Miejsce wyd. | Przemyśl |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Już siódme lato koralowe wargi
Różom rozwija, już siódmy raz skargi
Słowik powtarza, siedząc na leszczynie,
Jako o srogim śpiewam Kupidynie,
Który nie włocznią, ani ogniem małym
Serce mi zranił, lecz piorunem całym
Ono przeraził, kędy się otoczył
Płomieniem i sam w pośród niego skoczył;
Zaczem mu i łuk i zalotne strzały
I żagle w chybkich barkach ugorzały,
Że choć czasem chce wylecieć do góry,
Nie może wzbić się spalonymi pióry —
Owszem iż skrzydła niespokojnie trzyma,
Coraz tym większe zapały rozdyma.
Cieszże się teraz z tak znacznego czynu,
Okrutnej matki okrutniejszy synu!
Ja pałam, we mnie pożary się niecą
Wielkie, a choćże iskry spore miecą
W serce miłego przez oczy pieszczone,
Jednak nie mogą palić rozdwojone.
Niechże ja będę miłości kościołem
Ognistym; tylko niżeli popiołem
Zostanę, niechaj najmilszy przybędzie,
Że ja podpałem, on ofiarą będzie.