<<< Dane tekstu >>>
Autor Bronisław Teodor Grabowski
Tytuł Bezdzietni
Pochodzenie Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891)
Wydawca G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz
Data wyd. 1893
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków – Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


BEZDZIETNI.
(BALLADA Z KOŃCA WIEKU).

Panowie, proszę... już gotów stół!
Siadajcie... no, mówcie sami,
Czyż warto, aby się człowiek truł
Darmo smutnemi myślami.
Gdy kielich pełen, z wszech ludzi szydź
Człek każdy nicość wśród świata;
Ja jeden mógłbym czemś jeszcze być,
Lecz mi się nie chce, u kata!
Kielichy w górę! Bierz smutki czart!
Na hazard rzućmy garść złota!
Żywot tak smutny, więc z wina, z kart
Niech tryśnie lepsza ochota.
Prawdziwa mądrość wyczerpać dział...
Rozkoszy, danej przez losy;
Komu źle w życiu, sam tego chciał,
Że mu tkwią w głowie... niebiosy.
Przesąd ten mącił wesołość w przód;
Nas niech te głupstwa odbiegą,
Niechaj się trzyma go tępy lud,
Nam jest tak dobrze bez niego.
Może nie całkiem? Ha, kto to wie?
Niejeden twarzą wybladłą
Świadczy, że mu dziś bez wiary źle,
Lecz, co stracone, przepadło!
Przepada wszystko! Szatanie, bierz
Czarowne ułudzeń kwiaty,
Wiem, że sądzonem i mnie jest też
Dożyć... majątku utraty.
Gdy stracę wszystko, w odwodzie mam
Ratunek... u stóp ołtarza;

Poślubię którą z pieniężnych dam,
Choćby córeczkę lichwiarza.
Nazwisko zyska i świetny herb,
W zamian za krocie tysięcy,
A że w tradycji narobię szczerb,
To głupstwo... przesąd... nic więcej!
Tradycja! Która? Bo nie wiem już
Czy ta, co wierzy na słowo,
Czy ta, co wyszła z wiekowych burz
Nam na ozdobę rodową.
Jedna wraz z drugą... ach, bierz je czart!...
Niech nam wesela nie płoszy.
Ten żywot ziemski tyle jest wart,
Ile użyjesz rozkoszy.
Co potem? Mówią, że sądzić Bóg
Ma nas srogiemi sądami.
Nas już nie straszy szatański róg,
Ni jakieś niebo nie mami.
Wszystko się skończy, gdy przyjdzie skon,
Z człowieka będzie garść błota.
Więc dziś użyjmy! Żywota plon
Śmiech, rozkosz,... reszta marnota!
Ten portret stary... kto na nim tam,
Pytacie... niech on powiada,
Żem nie z pod strzechy słomianej cham,
Ale pan z dziada, pradziada.
Ten wąsacz stary... to dziada dziad,
Bigot, jak niesie podanie,
Co noc do trumny na sen się kładł,
A rąbał uszy, mospanie!
Co to u licha? Nachmurzył twarz?
Z oczu tryskają mu błyski?
Jakby chciał mówić: Boże, was skarz!
Rzuć na nich straszne pociski!
Coś puka... Jeszcze tych żartów brak!
Czy tylko mówicie szczerze,
Iż duchy dają żyjącym znak?
Ja w czwarty wymiar nie wierzę.
I gdyby nawet po śmierci żył
Duch gdzieś w przestworzu nieznanem,
Mnie nie przeszkodzi, bym jadł i pił
I tu na ziemi był panem.
Wciąż puka... djabli nadali tam
Nadprzyrodzone te mary!
Widocznie chce coś oznajmić nam;
Czego on żąda ten stary?
Więc, czego pragniesz, wyraźnie głoś
Wiem... o tem zbyt powtarzano...
Wiem... żądasz, byśmy spełnili coś,
Czego wam spełnić nie dano.

Czy chcecie, byśmy snuli tę nić,
Co nieustannie się rwała?
By dla mar próżnych umrzeć i żyć,
Żadna przyjemność, choć chwała.
Może na szumnych tych haseł lep
Łapać się będą z kolei
Wszczepieni w rodów nieznanych szczep
Ludzie dalekich idei.
Lecz na nas próżno woła wasz głos,
Daremnie do nas kołata,
Bo my, jak pusty na polu kłos,
Bezdzietni schodzim ze świata.


Częstochowa.Bronisław Grabowski.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bronisław Teodor Grabowski.