Bezimienna/Tom II/LVI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Bezimienna |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1912 |
Druk | Drukiem Piotra Laskauera |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Można sobie wystawić, jakie wrażenie wywarło tych słów kilka na Kościuszkę... Jakkolwiek zamknięte są więzienia, jednakże i przez ich mury i kraty coś dochodzi.
Wiedział on, że Paweł lepiej od matki był usposobiony dla Polski. Serce uderzyło mu, złożył ręce i, nie mogąc się już niczem zająć, pozostał tak w gorączkowem jakiemś oczekiwaniu.
Przez cały ten dzień, ku wieczorowi coraz więcej ruchu panowało na ulicy i w więzieniu nawet; żołnierze dość żałowali zmarłej, oficerowie żywo zajmowali się mającymi nastąpić wypadkami. Wreszcie późno doszła już więźnia wiadomość pocieszająca, że Paweł, otoczony liczną świtą, przybył z dworem swym wojskowym do pałacu, że ogłoszony został cesarzem i że pierwszy zausznik Zubowa, niegodziwy Marków, otrzymał rozkaz natychmiastowego opuszczenia dworu i stolicy.
Kościuszko nie wiedział nic o losie mężnej kobiety, która dla przyniesienia mu słowa pociechy wystawiła się na niebezpieczeństwo; spodziewał się teraz ją zobaczyć.
Ale ani tego dnia, ani nazajutrz, chociaż widocznie straże o wiele zwolniały, nikt się do więzienia nie zgłosił. Żołnierz tylko, który przyniósł jedzenie, wskazał ruchem ręki na chleb i wysunął się. Więzień rozłamał bułkę na pozór całą i znalazł w niej kartkę nieznaną ręką pisaną:
„Cesarzowa umarła, Paweł na tronie, za kilka dni będziecie wszyscy wolni. Miejcie nadzieję dla ojczyzny... wasza swoboda niewątpliwa, jej losy mogą się poprawić“.
Kościuszko kartkę tę w myśli przypisywał Helenie, ale się mylił, pochodziła ona z innego źródła.
Nocy, poprzedzającej nagły zgon cesarzowej, wysłany z rozkazem ujęcia i osadzenia jenerałowej w więzieniu radca Fryderyk Wilhelmowicz nader szczęśliwie wywiązał się z polecenia. Wziął on z sobą kilku policyantów, kilkunastu żołnierzy i dwa powozy. Po cichu zajechał przed dom i naprzód otoczył go wojskiem dokoła. Sam, z dwoma tylko po cywilnemu ubranymi ludźmi zapukał na dół, kazał sobie otworzyć po cichu, oznajmiając, że przychodzi z interesem pilnym od Zubowa. Wpuszczony natychmiast, prosił jenerała, ażeby się ubrał i pośpieszył do Platona, który potrzebował się z nim rozmówić natychmiast. Tym podstępem potrafił go bez najmniejszego podejrzenia i oporu wyprawić do jednego powozu i z żołnierzami wysłał do więzienia. Dopiero spełniwszy tę część misyi swej, udał się na górę, nie bez przyczyny spodziewając się tu daleko większych trudności. W istocie nierychło potrafił dobić się do jenerałowej, ale, idąc na górę, wojsko rozstawił na schodach, drzwi poobwarowywał, ażeby mu się ofiara nie wymknęła...
Helena była już napół ubrana, gdy do jej pokoju wszedł radca, oznajmując, że ma polecenie cesarzowej aresztowania jej i odprowadzenia do więzienia. Lice kobiety pobladło, lecz nie straciła odwagi.
— A mój mąż? — zapytała.
— Jenerał już aresztowany — rzekł radca.
— Toście niesprawiedliwie postąpili — odpowiedziała mu — jeśli jest jaka wina, to na mnie samej, żadnej na nim, bo on o moich czynnościach wcale nie wiedział.
— Gdy się to wyjaśni — rzekł zwolna radca — wypuszczą go.
Helena miała chęć jakby zabrać coś z sobą, ale oczy szpiega najmniejszy ruch jej śledziły.
— Dajże mi się pan odziać — zawołała — bo tak pójść nie mogę.
— Narzuć pani co ciepłego na siebie... w więzieniu strój niepotrzebny — odparł szydersko — ja was odstąpić nie mogę...
Jenerałowa rzuciła nań wejrzenie straszne, nie rzekła nic, odwróciła się do sługi i rozkazała sobie podać chustkę i płaszcz. W chwili, gdy je kładła na się, radca nie dojrzał, jak ze stołu zsunęło się coś, co ona bardzo zręcznie za gors, poprawiając ubranie, rzuciła. Był to niewielki sztylet perski, który zabrała jako zabawkę z gabinetu męża, nie spodziewając się wcale, by kiedy mógł się przydać.
Spokojniejsza potem zarzuciła na głowę zasłonę i wyszła z Niemcem, którego posługacze szeregiem stali na schodach aż do powozu. Nie można było ani pomyśleć o ucieczce.
Kareta zamknięta z Fryderykiem Wilhelmowiczem i jenerałową popędziła do więzienia, które, stosując się do rozkazów Zubowa, radca obmyślił w samym pałacu, gdzie na różnych miejscowościach tego rodzaju nie zbywało.