<<< Dane tekstu >>>
Autor Wolter
Tytuł Biały byk
Pochodzenie Powiastki filozoficzne /
Tom drugi
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia »Czasu« w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
III. W jaki sposób piękna Amazyda miała tajemną rozmowę z pięknym wężem.

Piękna księżniczka zaleciła swoim damom sekret co do tego co widziały. Przyrzekły wszystkie, i, w istocie, dotrzymały przez jeden dzień. Można się domyślać, że Amazyda niewiele spała tej nocy. Niewytłómaczony czar przywodził jej wciąż myśl o pięknym byku. Z chwilą gdy mogła swobodnie mówić z uczonym Mambresem, rzekła: „Mistrzu! to bydlę zawróciło mi w głowie. — I moją głowę zaprząta ono silnie, odparł Mambres. Widzę jasno, że ten cherub jest o wiele ponad swój stan. Przeczuwam w tem wielką tajemnicę, ale lękam się jakiego nieszczęścia. Twój ojciec Amazys jest gwałtowny i podejrzliwy; cała ta sprawa wymaga aby ją prowadzić z największą ostrożnością.
— Ach, rzekła księżniczka, zbyt jestem ciekawa aby być ostrożna; to jedyna namiętność zdolna istnieć w mem sercu obok namiętności do straconego kochanka. Jakto! nie będę się mogła dowiedzieć, kto jest ów biały byk, przyprawiający mnie o tak dziwny zamęt?
— Pani, odparł Mambres, wyznałem ci już, że moja wiedza słabnie w miarę jak posuwam się w lata; ale, albo się bardzo mylę, albo też wąż musi wiedzieć to czego jesteś ciekawa. To inteligentny osobnik; wyraża się bardzo gładko; oddawna nawykł pośredniczyć w damskich sprawach. — Och, z pewnością, rzekła Amazyda; to piękny wąż egipski, który, wkładając ogon do ust, jest symbolem wieczności, który oświeca świat z chwilą gdy otwiera oczy, i pogrąża go w mroku gdy je zamknie. — Nie, pani. — Zatem wąż Eskulapa. — Tem mniej. — To może Jowisz pod postacią węża? — Zgoła nie. — Ach, już wiem, to twoja laseczka, którą zmieniałeś niegdyś w węża? — Nie, pani; nie; ale wszystkie te węże, to jedna rodzina. Ten cieszy się wielkiem uważaniem w swoim kraju; uchodzi tam za najsprytniejszego węża pod słońcem. Zwróć się do niego. Ostrzegam cię wszelako, że jest-to bardzo niebezpieczne przedsięwzięcie. Gdybym był na twojem miejscu, poniechałbym byka, oślicy, węża, ryby, psa, kozła, kruka i gołębia; ale namiętność cię unosi; mogę jedynie litować się nad tobą i drżeć.
Księżniczka zaklęła go aby jej uzyskał sam na sam z wężem. Mambres, który miał dobre serce, przystał, i, wciąż głęboko zadumany, udał się do Pytonissy. Przedstawiwszy jej zachcenia księżniczki, póty nalegał, aż ją przekonał.
Stary mag wrócił do księżniczki z tą dobrą nowiną, ale wciąż jeszcze lękał się nieszczęścia i wciąż dumał. „Chcesz mówić z wężem, księżniczko; jest na twoje usługi. Pamiętaj że trzeba mu schlebiać, wszelkie bydle bowiem pełne jest miłości własnej, a zwłaszcza on. Powiadają nawet, że niegdyś wygnano go z bardzo pięknej miejscowości za ten nadmiar pychy. — Nigdym o tem nie słyszała, odparła księżniczka. — Rozumie się“, rzekł starzec. Zaczem, opowiedział jej wszystkie pogłoski które obiegały o tym tak sławnym wężu. „Ale, mimo tak osobliwej przygody która mu się zdarzyła, nie zdołasz wydrzeć zeń tajemnicy inaczej niż pochlebstwem. Powiadają o nim u sąsiadów że wypłatał niegdyś haniebną sztuczkę kobietom; słusznem jest aby z kolei kobieta go wzięła na bas. — Zrobię co będzie w mojej mocy“, rzekła księżniczka.
Wybrała się tedy z domu z damami pałacowemi i dobrym magiem eunuchem. Stara pasła białego byka dość daleko. Mambres zostawił Amazydzie swobodę i poszedł gawędzić z Pytonissą. Dama dworu rozmawiała z oślicą, dworki zabawiały się z kozłem, psem, krukiem i gołębiem. Wielka ryba, której wszyscy bali się potrosze, zanurzyła się na rozkaz starej do Nilu.
Wąż udał się natychmiast naprzeciw pięknej Amazydy do gaju i oto jaką mieli z sobą rozmowę:
Wąż. Nie uwierzy pani, jak bardzo mi pochlebia zaszczyt jaki wyświadcza mi Wasza Dostojność.
Księżniczka. Panie, pańska znakomita reputacya, bystrość pańskiej fizyognomii i żywość oczu skłoniły mnie do ubiegania się o to sam na sam. Wiem, z krążących pogłosek (o ile nie są mylne) że byłeś niegdyś wielkim panem w europejskiem niebie.
Wąż. To prawda, pani; zajmowałem tam miejsce wcale przyzwoite. Utrzymują, że jestem faworytem w niełasce: pogłoska ta zrodziła się najpierw w Indyach[1]. Bramani pierwsi ułożyli długą historyę o moich przygodach. Nie wątpię, że jakiś północny poeta spisze o tem kiedyś bardzo dziwaczny poemat epiczny[2]; jest-to bowiem, doprawdy, wszystko co z tego można wycisnąć; ale nie podupadłem jeszcze do tego stopnia, abym nie miał jeszcze na tym globie bardzo znacznych posiadłości. Śmiałbym niemal powiedzieć, że cała ziemia należy do mnie.
Księżniczka. Chętnie temu wierzę; powiadają bowiem że pan masz dar przekonywania o czem zechcesz; a urok, to władza.
Wąż. Widząc panią i słuchając pani, czuję, że pani masz nademną tę władzę, którą świat mnie przypisuje nad innemi duszami.
Księżniczka. Jest pan, jak wnoszę, zwierzęciem nawykłem zwyciężać. Twierdzą, że pan zniewolił wiele dam, zaczynając od naszej wspólnej matki, której imienia zapomniałam.
Wąż. Krzywdę mi czynią: udzieliłem jej rady najlepszej pod słońcem. Zaszczycała mnie swojem zaufaniem. Byłem zdania, aby ona i jej mąż najedli się do syta owoców z drzewa wiadomości. Sądziłem, że wchodzę w myśl Pana wszechrzeczy. Czyż drzewo tak potrzebne rodzajowi ludzkiemu mogło być zasadzone napróżno? Czyżby Pan chciał być wielbionym przez nieuków i idyotów? Czy duch nie jest stworzony na to aby się oświecał, aby się doskonalił? Czy nie trzeba znać dobrego i złego, aby pełnić jedno a drugiego unikać? To pewna, że należała mi się podzięka.
Księżniczka. Jednakże powiadają, że ci to na złe wyszło. Od tego to czasu zapewne karze się tylu ministrów za to że dawali dobre rady, i prześladuje tylu prawdziwych uczonych i tylu wielkich geniuszów za to że pisali rzeczy użyteczne dla rodzaju ludzkiego.
Wąż. To prawdopodobnie moi wrogowie, pani, opowiedzieli ci te baśnie. Wszędzie się z tem obnoszą, że ja jestem w niełasce u dworu. Dowód, że zażywam tam wielkiego poważania, to iż oni sami przyznają, że brałem udział w Radzie kiedy chodziło o doświadczenie nieboraka Hioba, i że mnie znowu tam wezwano, kiedy postanowiono oszukać pewnego królika imieniem Achab[3]: mnie jednego obarczono tem zleceniem.
Księżniczka. Ach, panie, nie wierzę aby pan był zdolny oszukiwać. Ale, skoro pan zawsze jest w ministeryum, czy mogę pana prosić o jedną łaskę? mam nadzieję że tak uprzejmy pan mi nie odmówi.
Wąż. Pani, życzenie pani jest dla mnie prawem. Co pani rozkaże?
Księżniczka. Niech mi pan powie, zaklinam, kim jest ten piękny biały byk, który budzi we mnie niepojęte uczucia; uczucia przejmujące mnie tkliwością i zgrozą. Powiedziano mi, że pan raczy mi to odsłonić.
Wąż. Pani, ciekawość potrzebna jest naturze ludzkiej a zwłaszcza twojej miłej płci; bez niej świat pleśniałby w najsromotniejszej ciemnocie. Czyniłem zawsze zadość, o ile tylko mogłem, damskiej ciekawości. Zarzucają mi, iż byłem tak uprzejmy jedynie dlatego, aby zrobić na złość Panu wszechrzeczy. Przysięgam, że mą najgorętszą chęcią byłoby uczynić pani przyjemność; ale staruszka musiała panią uprzedzić, że wyjawienie tego sekretu połączone jest dla pani z pewnem niebezpieczeństwem.
Księżniczka. Ach, to jeszcze zdwaja mą ciekawość.
Wąż. Poznaję w tem wszystkie moje piękne klientki.
Księżniczka. Jeżeli pan masz serce, jeżeli wszystkie istoty winne są sobie wzajemną pomoc, jeśli litujesz się nieszczęśliwej, nie odmawiaj mi pan.
Wąż. Rozczula mnie pani; muszę ci uczynić zadość, ale nie przerywaj mi.
Księżniczka. Przyrzekam.
Wąż. Był raz młody król, piękny jak malowanie, zakochany, kochany...
Księżniczka. Młody król! piękny jak malowanie, zakochany, kochany! w kim, przez kogo? co to za król? ile miał lat? co się z nim stało? gdzie jest? gdzie jego królestwo? jak się nazywa?
Wąż. I ot, przerywa mi pani, ledwie zdążyłem zacząć! Uważaj, księżniczko, jeżeli nie umiesz lepiej panować nad sobą, możesz to odpokutować.
Księżniczka. Och przepraszam: ta niewłaściwość już się nie powtórzy; mów dalej, proszę.
Wąż. Ten wielki król, najmilszy, najdzielniejszy z ludzi, zwycięski wszędzie gdzie błysła jego broń, miewał często sny; kiedy zaś zapomniał co mu się śniło, żądał aby nadworni magowie pamiętali o tem i aby mu powtarzali jego sny; inaczej kazał ich wszystkich wieszać, jak słusznie się należało. Otóż, mija siedm lat, jak miał bardzo piękny sen, którego zapomniał po przebudzeniu; młody Żyd, pełen doświadczenia, wyłożył mu ów sen, poczem uroczy ten monarcha zmienił się natychmiast w wołu[4]; jako że...
Księżniczka. Ach, to mój drogi Nabu...“ Nie dokończyła; padła zemdlona. Mambres, który słuchał z daleka, ujrzał jak pada i myślał że nie żyje.





  1. W istocie bramanowie pierwsi wyroili bunt w niebie, i ta bajka posłużyła w długi czas potem za kanwę do historyi wojny olbrzymów przeciw bogom i niektórych innych historyj. (Przyp. Woltera.)
  2. Raj utracony Miltona.
  3. Trzecia księga Królów, rozdz. XXII, w. 21 i 22. „Pan rzekł, iż oszuka Achaba, króla Izraela, iżby szedł do Ramoth w Galaadzie i aby tam runął. Na to wystąpił duch i stanął przed Panem i rzekł: „Ja go oszukam“. A Pan rzekł: „Co? tak, ty go oszukasz i zmamisz. Idź i tak uczyń“. (Przyp. Woltera).
  4. Wszyscy starożytni używali bez różnicy miana wół i byk. (Przyp. Woltera).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Franciszek Maria Arouet i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.