Biesiada (Potocki)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Biesiada |
Pochodzenie | Ogród fraszek |
Redaktor | Aleksander Brückner |
Wydawca | Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej |
Data wyd. | 1907 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Po wczorajszym bankiecie wynidę z pokoju,
Aż w izbie pełno krwie, szkła, obu końcow gnoju;
Temu księdza, owemu balwierza prowadzą,
Ci jednają a drudzy dopiero się wadzą;
Ten okradziony biada, bez czapki, bez szable, 5
Ten się potłukł, ten bluje. Hala, hala, dyable!
Aż beczka stoi, z ktorej wczora pito wino;
Tyś to, rzekę, dzisiejszych hałasow przyczyno?
Nie ja, bo pokim pełna leżała napoju,
Nie było, odpowie mi, w domu niepokoju. 10
Wino w ludzi, wiatr w beczkę, nie mogłam się marniej
Obrocić, na pomyje szedszy do piekarni.
Tam nim zgniję, nim moj wiek naznaczony minie,
Od początku do szczątku piją ze mnie świnie.
Biedna beczka, pomyślę, miły panie, że tu; 15
Coż gospodarz? Coż ma być? Gość kontent z bankietu.