Jowisz, w trosce o przyszłość najmilszego syna,
Rzekł do Bogów: «Niebawem, ten mały chłopczyna, Tak jak wy, Bogiem zostanie; Chcę więc staranne dać mu wychowanie, Aby był godnym przyszłego urzędu; I z tego względu W waszą opiekę oddaję me dziecię.
Wy, co tak wiele umiecie, Miejcie staranie o jego rozumie: Niech wszystko pozna, niechaj wszystko umie.
— Ja, rzekł Mars, twego syna wojownikiem zrobię;
Godność Bóstwa orężem niech wywalczy sobie. — Dzisiaj muzyka popłaca jedynie, Rzecze Apollo, niech będzie artystą: Lira mu zjedna sławę wiekuistą. — Bredzisz, mości Apollinie, Przerwie Herkules; tylko wielkie czyny Godne są wielkiego męża: Po Olimpijskie kto sięga wawrzyny,
Niech Centaury pokona, lwy niechaj zwycięża.
— I ja, rzekł Amor, stanę w kandydatów rzędzie:
Mnie daj syna, a ujrzysz, wszystko umieć będzie.»
Miał słuszność; bo choć niby my rządzimy światem,
Lecz nami włada miłość: Amor zna się na tem.