Boska Komedia (Stanisławski)/Raj - Pieśń IV


Pieśń III Boska Komedia • Raj • Dante Alighieri Pieśń V
Pieśń III Boska Komedia
Raj
Dante Alighieri
Pieśń V
Przekład: Antoni Robert Stanisławski.

PIEŚŃ CZWARTA.

Pomiędzy dwiema i oddalonemi,
I nęcącemi równie potrawami,
Pierwejby z głodu umarł człowiek wolny,
Nimby z nich jednę na zęby położył.
Tak między dwoma żarłocznemi wilki
Stałoby jagnię, równym drzące strachem;
Tak stałby ogar w obec dwóch danieli.
Jeślim więc milczał, w równej party mierze
Wątpliwościami, że tak być musiało —
Ani się za to ganię, ani chwalę.
Milczałem, lecz się malowało w twarzy
Pragnienie moje, a z niem i pytanie
Goręcej biło, niżby mogło w słowie.
Jak zrobił Daniel, Nebukadnezara
Hamując wściekłość, przez którą niesłusznie
Okrutnym stał się, tak i Beatricze
Zrobiła teraz, przemawiając do mnie:[1]
„Widzę ja dobrze, jak dwoista żądza
Szarpie cię, przeto, uwięziona w sobie,
Troska twa wyjrzeć na zewnątrz nie może

Tak rozumujesz: Jeśli nie ustaje
We mnie chęć dobra, za cóż przemoc obca
Zmniejszać by miała mej zasługi miarę?
I to ci jeszcze wątpienia przyczyną,
Że dusze, zgodnie ze zdaniem Platona,
Ku gwiazdom swoim powracać się zdają.
Owoż pytania, które w równej mierze
Gniotą chęć twoją; naprzód więc pomówię
O tem, co w sobie jad największy mieści.[2]
Seraf, najgłębiej zatopiony w Bogu,
Samuel, Mojżesz, ani z Janów który,
Ani też sama Marija — powiadam —
Nie w innem niebie siedzenia swe mają.
Jak duchy, coć się jawiły przed chwilą;
Ani w swym bycie różnią się lat liczbą.[3]
Wszystkie ozdobą są pierwszego koła,[4]
A rozmaicie słodkiem jest ich życie,
Bo mniej lub więcej, czują tchnienie wieczne.
Tu ci się one objawiły duchy,
Nie że ta sfera jest im wyznaczona,
Lecz by świadczyły o mniej wzniosłem niebie.[5]
Tak do waszego ducha mówić trzeba,
Bo on od zmysłów uczy się jedynie,
Co potem myśli swej uznaje godnem.
Dla tego Pismo, folgujące gwoli
Zdolnościom waszym, i ręce, i nogi
Przyznaje Bogu, a myśli inaczej.
Tak też i Kościół święty nam maluje,

W ludzkiej postaci Michała świętego
I Gabryela, równie jak i tego,
Który przywrócił zdrowie Tobjaszowi.[6]
To, co Tymeusz o duszach tam prawi,
Nie jest podobnem temu, co tu widzisz;
Bo co on mówi, to zda się i czuje.[7]
Mówi, że dusza do swej gwiazdy wraca,
Sądząc, że ona ztamtąd się wydziela,
Kiedy natura obdarza nią ciało.
Może też inna myśl w tem zdaniu świeci,
Niż jest słów brzmienie, i może nie trzeba
Wyśmiewać wcale doniosłości jego.
Jeśli rozumie, że ku onym sferom
Cześć i nagana wpływu wracać winny,
Może łuk jego w cząstkę prawdy godzi.[8]
Już źle pojęta ta zasada zwiodła
Świat cały prawie, że do ubóstwienia
Doszedł Jowisza, Marsa, Merkurego.[9]
Druga wątpliwość, która cię podnieca.
Mniejszy jad chowa, bo złość jej odemnie
Zwodzić gdzieś w stronę nie w stanie jest ciebie
Że sprawiedliwość nasza w oczach ludzi
Nie słuszną zda się, rzecz to jest do wiary,
Nie zaś kacerskiej zdrożności i złości.[10]
Przejrzeć tę prawdę, a więc, wedle tego
Jak sobie życzysz, uczynię ci zadość.
Jeśli jest gwałtem, gdy ten co go cierpi
Zmuszającemu niczem nie współdziała,

Toć nim wymawiać dusz tych nie podobna;
Bo wola, jeśli nie chce, nie zagasa,
Owszem tak czyni, jak natura ognia,
Choćby gwałt tysiąc wykręcał go razy.
Jeśli więc wola, mało albo wiele
Ustępstwa czyni, — hołduje przemocy.
Tak właśnie owe uczyniły dusze,
Mogąc do miejsca świętego powrócić.[11]
Gdyby ich wola tak niezłomną była,
Jak ta, co niegdyś Wawrzyńca na kracie
Utrzymywała, i co Muciusza
Srogim dla własnej uczyniła ręki;
Ona je nazad, gdy już były wolne,
Pchnęłaby w drogę, z której je porwano.
Lecz zbyt jest rzadką wola taka stała.[12]
Te słowa moje, jeżeliś je przyjął
Jakbyś powinien, niszczą twój argument,
Któryby ciebie dręczył nie raz jeszcze.
Lecz oto nowy poprzed oczy twoje
Wąwóz ci staje, z którego sam przez się
Nie wybrniesz, — pierwej doznałbyś znużenia.
Otom za pewnik myśli twej podała,
Że dusza święta kłamać nie jest w stanie,
Bo zawsze blizka jest najpierwszej prawdy.[13]
Potem zaś mogłeś słyszeć od Piccardy,
Że dla zasłony Konstancja stałą
Chowała miłość; więc zdawać się może,
Że ona niby w sprzeczności jest ze mną.[14]

Często się zdarza, bracie mój, że człowiek,
Mimo swej chęci, by umknąć od zguby,
Czyni to, czego czynić nie przystoi.
Tak, uproszony przez Ojca Alkmeon
Własną swą matkę zabił i uchybić
Nie chcąc miłości, bezbożnym się zrobił.[15]
Tu rozważ sobie, że wola z przemocą
Łączyć się mogą, a od nich idące
Wybaczonemi nie mogą być winy.[16]
Wola bezwzględna na zło nie przyzwala,
Ale przyzwala, o ile się lęka
Wpaść w udręczenie większe przez odmowę.
Tak więc Piccarda, głosząc to, rozumie
Wolę bezwzlędną, — ja rozumiem inną;
I obie prawdę mówimy zarówno.“
Tak strumień świętej przelewał się wody,
Ze źródła wszelkiej wypływając prawdy,
I tak niósł pokój wszystkim żądzom moim.
— Oblubienico przedwiecznego Pana,
Boska niewiasto — rzekłem — której słowo
Tak mnie zabawia i ogrzewa razem,
Że coraz więcej władze me ożywia,
Uczucie moje nie jest tak głębokie,
Abym za łaskę dziękował ci godnie;
Niech Ten, co widzi i może, zapłaci.
Widzę ja dobrze, ze nasz rozum nigdy
Nie będzie sytym, gdy go nie oświeci
Prawda, za którą innej być nie może.

W niej on spoczywa, jak zwierz w legowisku,
Skoro ją pojmał; a pojmać ją może;
Inaczej bowiem byłaby daremną
Wszelka chęć nasza. Jednak u stóp prawdy,
Z niej, jak latorośl, wątpienie się krzewi,
I jej naturą gnani wciąż musimy
Piąć się do szczytu, z wyżyn na wyżyny.
To mnie zachęca i to mnie ośmiela
Z uszanowaniem pytać ciebie, Pani,
O inną prawdę, dotąd dla mnie ciemną.
Chcę wiedzieć, można li złamanym ślubom
Uczynić zadość przez uczynki dobre,
Które na waszej ważyłyby szali?[17]
Tu Beatricze oczami pełnemi
Iskier miłości, oczami boskiemi,
Spojrzała na mnie tak, że zwyciężony,
Jam się odwrócił i jak obłąkany,
Ze spuszczonemi w dół oczyma stałem.







  1. W proroctwach Daniela (R. II.) czytamy, że kiedy wieszczkowie babylońscy nie mogli wytłomaczyć Nebukadnezarowi snu jego, o którym sam był zapomniał, rozjątrzony gniewem mocarz, skazał na śmierć wszystkich wieszczków; Daniel odgadł i wyłożył sen króla i tem złagodził gniew jego tak, że król odwołał wyrok niesłusznie okrutny. — Podobnie Beatricze odgadła i wytłumaczyła Dantemu wątpliwości, które go dręczyły, a których on wypowiedzieć nie był w stanie.
  2. Beatricze więcej uważa za niebezpieczną myśl Platona, ponieważ wbrew jest przeciwną nauce chrześciańskiej.
  3. To jest wszystkie dusze wybrane zamieszkują jedno i to samo niebo, a nie rozmaite gwiazdy, jak sądzi Plato, wszystkie też cieszą się równotrwałem szczęściem, wbrew zdaniu tegoż filozofa. — Ani z Janów który, znaczy: ani Jan Chrzciciel, ani Jan Ewangelista.
  4. Chociaż wszystkie dusze wybrane ozdobą są pierwszego nieba (empirejskiego?); jedne z nich większą drugie mniejszą słodyczą się poją, stosownie do tego, jak je zasługa osobista mniej lub więcej zbliża do tchnienia przedwiecznego Boga.
  5. To jest Piccarda i Konstancja, ukazały ci się w sferze księżyca, aby ci dały poznać dotykalnie, że używają mniejszego szczęścia, niż inni błogosławieni.
  6. Zgrzybiałemu wiekiem Tobjaszowi wzrok był przywrócony przez Archanioła Rafaela.
  7. To co Plato mówi w Tymeuszu o duszach, wracających do gwiazd i one zamieszkujących niejest symbolem tylko, czyli widomym znakiem, jak wspomniane zjawienie się Piccardy, Konstancji i innych dusz w sferze księżyca; owszem Plato zdaje się wierzyć temu, co mówi o pośmiertnym dusz stanie.
  8. Może jest cząstka prawdy w zdaniu Platona, jeżeli je rozumieć będziemy w tem znaczeniu, że do gwiazd odnoszone być powinny i cześć i nagana za wpływy dobre, lub złe, jakie wywierały na ludzi w ciągu ich życia.
  9. Uwiedzione źle zrozumianą myślą Platona, wszystkie prawie starożytnego świata ludy wierzyły, że planety (gwiazdy) siedliskiem są Jowisza, Marsa i innych ubóstwionych bohaterów.
  10. Nie pojmując dla czegoby mniejszą miała być zasługa dusz, które trwając w dobrej chęci, uległy przemocy i niespełniły ślubów swoich, Dante wątpi o sprawiedliwości sądu, który tym duszom mniej wzniosły byt wyznaczył w niebie. Powątpiewanie takie Beatricze uznaje mniej niebezpiecznem: nie jest ono skutkiem kacerskiej złości wątpiącego, a tylko dowodem mniejszej jego wiary.
  11. To jest: Piccarda i Konstancja, gdyby były koniecznie tego chciały, mogłyby wrócić do zakonnej celi i dokonać ślubów swoich.
  12. Mowa tu jest o ś. Wawrzyńcu umęczonym na rozpalonej kracie i o Mucjuszu Scewoli, który w obecności króla Porseny palił prawą rękę swoją, jakoby na ukaranie jej za to, że przez omyłkę, zamiast króla, zabił jednego ze sług jego.
  13. Obacz początek Pieśni III.
  14. Obacz koniec Pieśni III. i przyp. 8.
  15. W oryginale jest: „Per non perder pietà si fe spietato.“ O Alkmeonie czytaj w przyp. 12 do Pieśni XII.
  16. Rozumie się, że tu jest mowa o możności połączenia woli jednej osoby z przemocą drugiej; nie jest to wola bezwzględna, bezwarunkowa, ale wola warunkowa.
  17. Na to pytanie Beatricze odpowie Dantemu w Pieśni następującej.