[124]BUDZĄCA RÓŻDŻKA.
1.
A kiedy jeszcze świat był młody,
Żyły uroczym snem narody,
I nie pytano się za miedzą:
„A kto? a jacy to tam siedzą?“
I nie szukano krańców świata
I byłby lud tak prześnił lata.
2.
Bo byle z drzew owoców trochę,
Byle na zagon lekką sochę,
Byle łuczywa na ognisko,
A zdrój przejrzysty płynął blisko;
Już człowiek między swojem stadem
Żył i bez pieśni życiem radem.
3.
Ale rzekł Stwórca: „Niech się budzi!“ —
I miecz zabłysnął w rękach ludzi,
[125]
A kogo dotknął, z snu powstawał
Za chatę, lub za ziemi kawał...
I na głos wołał: „Ja tu stoję!
Wara od tego, hej! to moje“.
4.
I krew polała się obficie —
I obudzone ludów życie.
W lot naprężyli łuki strzelcy,
Bohaterowie wstali wielcy,
A świat się zatrząsł w onej dobie,
Gdy dowiedzieli się o sobie.
5.
I szła po ziemi dumna Sława,
I poszły zbrodnie, poszły prawa;
A pośród mieczów wstały berła,
Na dyademie błysła perła,
W oczach błyszczały tej dwie siostry —
A wszystko miecz obudził ostry.
6.
Już na narody szły narody;
Powstały z twardych ciosów grody.
Na gruzach grodów mędrcy stali
I krwawe czyny spisywali.
[126]
A zaś pieśniarze przy bardonie
Śpiewali pieśń o sławnym zgonie.
7.
I obudziła pieśń mścicieli —
I poszli z mieczem, — poszli — cięli —
A którym ciasno, tych przez morza
Wiodła po skarby nocna zorza.
I pośród krwi i brzęku złota
Stanęła w ciszy biała Cnota.
8.
A z niej duch wyszedł: Poświęcenie —
Blask słońca — w pieśni, w dzieje, w cienie!
I wstała Miłość — Pani wielka, —
Jasna narodów zbawicielka:
Ta powie ludom, kto im bratni,
I miecz podniesie raz ostatni.
1 listopada 1859.