<<< Dane tekstu >>>
Autor Teofil Szumski
Tytuł Bytu tajemnica
Pochodzenie Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891)
Wydawca G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz
Data wyd. 1893
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków – Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


BYTU TAJEMNICA.

Jest piękna wielkość w bożem dziele świata:
W porannych świtach i zmierzchach wieczoru
Jest w duszy, która widząc bezmiar, wzlata
W nieskończoności, pragnąc tego wzoru,
Co nie objawił się cały nikomu,
Lecz pięknem jutrzni lub gwieździstej nocy,
Albo potęgą huczącego gromu
Mówi: Jam wielkość! a świat w mojej mocy,
W mocy, co kruszy i w mocy, co nęci,
Co myśl porywa i zmysły upaja;
O! jest w tem piękno! I jest wielkość w chęci,
Co się w zwątpienie po wierze uzbraja,
Ażeby zgłębić tworzenia tajniki:
Poczęcia Alfę i końca wyniki.

W tem wszystkiem piękno! Tak, lecz dusza długo
Nie wytrwa w zimnej dociekań rachubie,
Nie zechce wiecznie być formułek sługą,
Nie poprzestanie na tak nędznej chlubie,
Że, co odkryła, jest odkryciem kształtu,
Lecz nie przyczyny i siły i ruchu...
I w cieśni przez się stworzonego gwałtu
Targa myśl własną, wspomina o duchu,
O tym, co niańki bajały tak miło,
O tym, co skrzydła miał jakieś tęczowe,
Co był bezsiłą, a był jednak siłą,
Co sny urocze wiał na dziecka głowę!
Skoro to wspomni, odpycha zwątpienie,
A starej wierze śle ciche westchnienie.


O, jakże wówczas to piękno człowieka
Wielkie, gdy zdołał dziką skruszyć dumę,
Gdy dziś, jak dawniej, na nowo docieka,
Lecz wyniosłości zdeptał w sobie dżumę,
Głoszącą: Nie znam, a więc niema ducha!
I zaczął wierzyć, że ten, co, jak dziecię,
W nieznane niebo ogniem wiary bucha,
To równą gromom świat ten mocą gniecie.
O! jakże piękny, kto się rozmiłował
W bliźnim, aż zdołał, wbrew próbom bez końca,
Tem czemś nieznanem, co w piersi przechował,
Zdziwić świat, porwać, odkryć nowe słońca,
Wypromienione z spółwiedzy, z spółwiary,
Wżdy nieuchwytne, dobre jednak — dary.

Tu rzekną jedni: Duch twój nie ma bytu,
To tylko mrzonki rozkiełzanej postać;
I rzekną inni: Duch prawdy z błękitu
I z nim my chcemy aż do śmierci zostać.
A więc ci pierwsi, co tak nieomylni,
Czemuż nie mówią, skąd ten ruch w ich głowie,
Którym tak wielcy, a tacy bezsilni?
Bo, że jest, wiemy, lecz czem jest, któż powie?
Czemuż ci drudzy, co pełni są wiary,
Przecząc przeczeniu, połamali skrzydła,
I nie są więksi, niż dawne Ikary,
I na duch badań włożyć chcą wędzidła;
I w rozdwojeniu trwa tajemnie życie:
Więc gdzie rdzeń prawdy, tu? czy tam w błękicie?

A wszakże bez nas prawdy-by nie trzeba,
A wszakże bez nas nie wstałyby waśnie,
Aniby chciał ten: atomów — ten: nieba,
Aniby żyły nauki lub baśnie;
Ani ruch wieczny nie wiedziałby o tem,
Że tych drgań jego jest jakaś przyczyna,
A jeśli tak jest, to pozwólcie lotem,
Co z wiary w bóstwo ku niebu się wspina
Lecieć bez końca i wierzyć bez końca!
A tym, co w ziemię zapatrzeni — dążą,
Pozwólcie badać, stwarzać nowe słońca;
Prawdy ich nowe ich samych powiążą,
Aż je pozrywa wieków nawałnica,
I bodźcem znowu będzie — tajemnica!?


Lwów.Teofil Szumski.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Teofil Szumski.