Chłopiec amerykański
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Chłopiec amerykański |
Pochodzenie | Życie wytężone |
Wydawca | Biblioteka Dzieł Wyborowych |
Data wyd. | 1904 |
Druk | A. T. Jezierski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Ludwik Włodek |
Tytuł orygin. | The American Boy |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Oczywiście, to, czego możemy oczekiwać od chłopca amerykańskiego, polega na tem, aby stał się prawdziwym człowiekiem amerykańskim. Prócz tego istnieją poważne szanse, że nie stanie się dobrym kawałem człowieka, jeżeli nie będzie dobrym kawałkiem chłopca. Nie trzeba, aby był tchórzem lub słabym, ani fanfaronem lub brutalem; nie trzeba, aby był próżnym. Trzeba, aby umiał mocno pracować i dobrze się bawić. Trzeba, żeby umysł miał jasny a życie czyste, trzeba, aby był zdolny zająć swoje miejsce we wszelkich okolicznościach i przeciwko wszystkim przychodniom. Tylko w takich warunkach zmieni się na ten rodzaj człowieka amerykańskiego, z którego Ameryka może być istotnie dumna.
Istnieją zawsze w życiu niezliczone tendencye dobre i złe, i każde pokolenie widzi kolejno, jak pewne z tych tendencyi wzmacniają się, a inne słabną, i nie zawsze niestety zdarza się, że tendencye złe są osłabiane, a dobre wzmacniane. Ale podczas ostatnich kilku dziesięcioleci w życiu chłopców nastąpiły niewątpliwie znaczne zmiany. Wielkie zwiększenie zamiłowania do sportów atletycznych np., pełne niebezpieczeństwa, jeżeli stanie się przesadnem i niezdrowem, miało jako bezwarunkowe a doskonałe następstwo wzmocnienie męzkości.
Czterdzieści, czy pięćdziesiąt lat temu ktokolwiek pisał o moralności amerykańskiej nie mógł nie ubolewać nad zniewieściałemi i rozpustnemi obyczajami młodych Amerykanów, urodzonych z bogatych rodziców. W owych czasach chłopiec zamożny, szczególnie w wielkich miastach wschodu, żył zbyt rozpustnie, oddawał się bilardowi, jako głównej ze swych niewinnych rozrywek, i uczuwał tylko słaby wstyd z powodu swej niezdolności do surowych zabaw i sportów na świeżem powietrzu. Za dni naszych, jakiekolwiek inne wady może rozwijać w sobie syn rodziców bogatych, przecież jest zmuszony przez opinię wszystkich kolegów swoich w równym wieku do dobrego zachowania się w ćwiczeniach męzkich i do rozwijania swego ciała (a zatem do pewnego stopnia i charakteru) w surowych sportach, wymagających odwagi, wytrzymałości i zręczności fizycznej.
Oczywiście chłopcy, którzy są postawieni w tak szczęśliwych warunkach, że mogą zrobić kawał pracy na dworze, lub bawić się w tak zwane gry naturalne na świeżem powietrzu, nie potrzebują tego rozwoju atletycznego.
W wojnie domowej, żołnierze, którzy przybywali z prerji, z gruntów karczowanych, z tych ciężkich gospodarstw, gdzie tu i owdzie stare pnie pozostały na łanach, którzy od dziecka jeździli konno, strzelali od chwili, kiedy zdołali utrzymać karabin, którzy byli przyzwyczajeni do obozowania na dworze przy każdej sposobności, byli lepiej przygotowani do zajęć żołnierskich, niż jakakolwiek grupa czystych atletów szkolnych lub amerykańskich. Po za tem nie powinno się ani przeceniać, ani niedoceniać znaczenia sportów atletycznych. Grecy byli niepospolitymi atletami i póki ich zaprawa atletyczna zachowywała w ich życiu miejsce należyte, było bardzo dobrze. Ale zmieniło się to na złe, kiedy zachowali swoje gry atletyczne, pozbywając się równocześnie surowych zalet mężów wojennych i mężów stanu.
Niektórzy z młodszych czytelników tej książki przeczytają zapewne kiedyś słynne listy Pliniusza Młodszego, Rzymianina, który pisywał w pierwszym wieku naszej ery z cechami, powiedziałbym, dziwnie współczesnemi. Jego korespondencya z cesarzem Trajanem jest szczególnie interesująca, a szczegółem nie najmniej ważnym do zanotowania jest pogarda, z jaką mówi o sportach atletycznych greckich, nazywając je rozrywkami ludu niewojowniczego, które warto popierać, ażeby przeszkodzić Grekom w zostaniu strasznymi. Była także epoka, w której królowie perscy musieli zakazać gry w polo, ponieważ żołnierze zaniedbywali swoje właściwe obowiązki pod urokiem gry. Nie możemy spodziewać się najlepszych czynów od żołnierzy, którzy podnieśli do niezdrowej przesady znaczenie sportów i zabaw, które byłyby zdrowe, gdyby praktykowano je z umiarkowaniem, a którzy nie nauczyli się ćwiczeń zawodowych, jak byli powinni.
Żołnierz powinien umieć strzelać, bronić się i dawać sobie radę, a nie boksować i grać w football. Isnieje, naturalnie, zawsze niebezpieczeństwo nieporozumienia, jeżeli bierze się środki za cele.
Polowanie na lisy jest sportem pierwszej klasy, ale jedną z najgłupszych rzeczy w życiu realnem jest sposób w jaki niektórzy doskonali myśliwi na lisy, poza tem zupełnie zdrowi na umyśle, mówią o tej zabawie, doskonałej, ale nie nadzwyczaj ważnej. Usiłują oni prawie zrobić z tego sportu fetysza, jak w 18-tem stuleciu szlachta niemiecka i francuska robiła fetysza z polowania na jelenie, kiedy doprowadzano polowanie i ochronę zwierzyny do takiego stopnia, że były rujnujące dla życia narodowego. Polowanie na lisy jest rzeczą doskonałą, jako zabawa, ale jest to pewnie najostatniejsze zajęcie, które mogłoby pociągać człowieka inteligentnego. Pewni autorowie, piszący o tym przedmiocie, pasyami lubią cytować anegdotę o myśliwym na lisy, którego w czasie wojny domowej angielskiej znaleziono oddającego się swemu ulubionemu sportowi właśnie przed wielką bitwą kawalerów z purytanami i właśnie między ich szeregami, które zbliżały się naprzeciw siebie. Pisarze ci uważają widocznie temu człowiekowi za zasługę, że w chwili, kiedy ojczyzna jego była zajęta walką na śmierć i życie, zamiast chwycić za broń i rzucić się do obrony sprawy, którą uważał za słuszną, oddawał się dobrodusznie swemu zwykłemu polowaniu.
Wistocie, główna poważna użyteczność polowania na lisy polega na rozwijaniu męzkości, siły, śmiałości i odwagi, aby myśliwi w potrzebie okazali się zdolni do pracy, albo do walki o ziemię ojczystą. Kiedy człowiek do tego stopnia miesza cele i środki, że myśli, iż polowanie na lisy, albo polo, albo foot-ball, albo jakikolwiek inny sport może być uważany sam w sobie za cel, zamiast aby był brany jako prosty środek przygotowania do spełnienia dzieła, które jest coś warte, kiedy przyjdzie czas, lub trafi się sposobność — no, to człowiek ten zrobiłby lepiej, gdyby porzucił sport zupełnie.
Żaden chłopiec nie może sobie pozwolić na zaniedbywanie swojej pracy, a dla chłopca praca oznacza najczęściej naukę. Oczywiście zdarzają się wypadki nadzwyczajne, kiedy otwiera się okres świetnego powodzenia w życiu ludzi, którzy nie mieli żadnej wartości jako chłopcy, uczniowie, czy studenci. Ale branie za przykład tego rodzaju wyjątków byłoby równie niepewnem, jak obrona ślepoty, dlatego, że kilku niewidomych zyskało sobie nieśmiertelną sławę, przezwyciężając swoje kalectwo fizyczne i osiągając wielkie rezultaty w history i świata.
Nie jestem zupełnie obrońcą przesadnego i bezsensownego przeciążania naukami, ale chłopiec pracować musi, pracować musi mocno nad swojemi lekcyami po pierwsze przez miłość tego, czego się uczy, a po drugie przez zamiłowanie następstw, które wywołuje w jego charakterze sam akt woli zabrania się stanowczo do nauki. Miękkość, nieumiejętność dawania sobie rady, obojętność w naukach oznaczają prawie napewno nieumiejętność wytknięcia sobie drogi w innych dziedzinach życia. Naturalnie, w miarę tego, jak chłopiec posuwa się w latach, dobrze jest, jeżeli może zorganizować naukę w tym kierunku, w jakim idą jego upodobania naturalne, ale czy może to zrobić, czy nie, uczyć się powinien z całego serca. Nie wierzę w figle w czasie nauki, ani w ten rodzaj usposobień zwierzęcych, które zwykle dają uczniów lichych, i sądzę, że ci chłopcy, którzy uczestniczą w ciężkich męczących grach po za godzinami nauki, nie będą uczuwali potrzeby brutalnych zabaw w szkole. Kiedy uczą się, powinni się uczyć z tym samym zapałem, z jakim grają na konkursie w piłkę nożną. Dobrze jest być posłusznym staremu i znanemu poleceniu: „Kiedy pracujesz — pracuj; kiedy się bawisz, baw się!”
Każdy chłopiec potrzebuje zarówno odwagi fizycznej, jak i moralnej. Jedna nie może zastąpić drugiej. Kiedy chłopcy staną się ludźmi, odkryją, że bywają ludzie bardzo mężni na polach bitew, którzy okazali się nieśmiałymi i bez wartości jako politycy; bywają również politycy, gotowi w każdej chwili do narażania się i brania na siebie odpowiedzialności w życiu społecznem, którym jednak brak było cech waleczności, kiedy byli wystawieni na niebezpieczeństwo fizyczne. W każdym takim wypadku u żołnierzy i u polityków mamy tylko połowę zalet. Odwaga u żołnierza nie usprawiedliwia braku odwagi u męża stanu, a tem mniej odwaga męża stanu uniewinnia cofanie się na polu bitwy. Wszystko to w zupełności da się zastosować i do chłopców. Tchórz, który dostaje uderzenie i nie oddaje go, jest stworzeniem, godnem pogardy; ale ostatecznie jest zaledwie równie nikczemny, jak chłopiec, który nie śmie bronić tego, co uważa za sprawiedliwe, przed szyderstwami kolegów, o których wie, że są w błędzie. Ośmieszanie jest jedną z najulubieńszych broni złego; i czasami niepodobna zupełnie zrozumieć, jakim sposobem dobrzy i mężni chłopcy pozwalają wywierać na siebie wpływ kolegom, którzy wyśmiewają ich, a sami nie mają ani jednej zalety, nakazującej szacunek, usiłują tylko zawsze wydrwiwać nawet te cechy, które powinnyby być przedmiotami słusznej dumy.
Nie trzeba być próżnym i zarozumiałym. Niema potrzeby, żeby chłopiec sam głosił o swojem dobrem sprawowaniu i o swoich cnotach. Jeżeli to robi, to sam się ośmieszy i stanie się później obraźliwym. Ale koniecznie potrzeba, aby był przyzwoity, aby był czysty i prawy, uczciwy i prawdomówny, łagodny i czuły, równie dobrze jak mężny. Jeżeli dojdzie kiedykolwiek do istotnego zrozumienia rzeczy, będzie miał daleko większą, pogardę dla chłopca, który rozpoczął życie płoche i rozrzutne; albo dla kłamcy, nikczemnika, nieuczciwego i okrutnego, niż chłopiec ten i jego koledzy będą uczuwali dla niego. Sam fakt, że chłopiec powinien być męzki i umieć utrzymać swoje stanowisko, że powinien wstydzić się brawowania, za które nie czeka go natychmiastowa kara, winien odwrotnie wpłynąć na to, ażeby sam znienawidził wszelkie rodzaje brawowania, brutalności, czy okrucieństwa.
Ciekawy kontrast zachodzi między dwoma powieściami Kiplinga. Jedna p. t. „Odważni kapitanowie” opisuje w najżywszy sposób właśnie to, czem chłopiec być i co robić powinien. Bohater jest opisany na wstępie jako pieszczoch rodziców bogatych i zbyt wyrozumiałych, typ, który, niestety, spotykamy niekiedy i który jest jedną z najobrzydliwszych rzeczy, jakie wogóle istnieją na kuli ziemskiej. Chłopiec ten jest później pozostawiony samemu sobie i znajduje się w otoczeniu zdrowem, zmuszony jest pracować ciężko wśród chłopców i mężów, którzy są prawdziwymi chłopcami i mężami, którzy robią prawdziwą robotę. Efekt jest niezwykły. Z drugiej strony, jeżeli kto chce znaleźć typy chłopców, których należy unikać z niesłychanym wstrętem, niech weźmie inną powieść Kiplinga p. t. „Stalky & Cie”, historya, która nie powinna była nigdy być napisana, bo niema zapewne żadnej formy poziomości, którejby nie podnosiła, ani też złej administracyi szkolnej — którejby nie oklaskiwała. Z fanfaronów nigdy nie wyrastają ludzie mężni, a chłopcy czy ludzie złego życia nie mogą się stać dobrymi obywatelami, dobrymi Amerykanami, chyba, że się zmienią, a i wtedy nawet, po zmianie, na duszach ich pozostaną blizny.
Najlepszym środkiem dla chłopca aby się stał dobrym człowiekiem jest ten, żeby był dobrym chłopcem — nie rozlazłym, ale właśnie ściśle dobrym chłopcem. Nie rozumiem przez to, aby miał ukochać tylko cnoty negatywne, rozumiem, że powinien kochać także cnoty czynu. Wyrażenie „dobry” w najszerszem znaczeniu powinno obejmować wszystko, co jest pięknem, czystem, prostem, odważnem i męzkiem. Najlepsi chłopcy, których znam — najlepsi ludzie, których znam, są zdolni w swoich naukach i w swoich interesach, nieustraszeni i mocni, nienawidzeni i będący postrachem wszystkiego tego, co jest złem i znieprawionem, niezdolni do poddania się złym czynom i równie niezdolni być innymi niż czułymi, dla słabych i bezbronnych. Chłopiec duchowo zdrowy winien odczuwać serdeczną pogardę dla tchórza, ale jeszcze większe, głębokie oburzenie dla chłopca, który zaczepia dziewczynki i małych chłopców i torturuje zwierzęta. Jednym z głównych dowodów gardzenia tchórzami powinien być w każdym dobrym chłopcu popęd do bicia takiego okrutnika, jeżeli zajdzie potrzeba.
Oczywiście wpływ, który chłopiec zupełnie męzki, absolutnie prawy i uczciwy może mieć na kolegów w równym wieku i na młodszych, jest nieobliczalny. Jeżeli nie jest zupełnie mężny, wtedy nie będą go szanowali, a naturalnie o ile jest nikczemny, okrutny, czy zły, o tyle jego siły fizyczne i umysłowe zrobią z niego tem szkodliwszego członka społeczeństwa. Nie będzie mógł dobrze pracować. jeżeli nie jest mocny i jeżeli nie stara się z całego serca i z całej duszy, aby się z nim rachowano w każdym zatargu, a jego siła będzie przekleństwem dla niego samego i dla każdego innego, jeżeli nie będzie zupełnie panował nad sobą i nad swemi złemi namiętnościami i jeżeli siły swojej nie będzie używał po stronie przyzwoitości, sprawiedliwości i uczciwości.
Krótko mówiąc, w życiu jak i w grze w football obowiązuje zasada następująca:
„Hit the line hard; don’t foul, don’t shirk but hit the line hard!”[1]
- ↑ Trzymaj się ostro wytkniętej drogi; nie zbaczaj, nie wahaj się, tylko trzymaj się ostro wytkniętej drogi.