[253]CHUSTA ŚW. WERONIKI
(MALOWANKA NA SZKLE)
[255]
Dom mamy bogaty:
U jodłowej ściany
Obraz świętej Weroniki,
Na szkle malowany.
Podniesione oczy,
Wpółotwarte usta,
A zaś w rękach rozwinięta
Weroniki chusta.
Chusta, niby fartuch
W kwiatuszki i kropki,
Jakiem widział na odpuściech
U niejednej chłopki.
A na samym środku
Kwiecistej płachciny
Straszna głowa: Chrystus Pan nasz,
Przeokrutnie siny.
W cierniowej koronie
Okrwawione włosy,
Z oczu ciężkie łzy mu płyną,
Jak perliste rosy.
I pot zewsząd cieknie,
Z policzków i głowy:
Mówią, że to z trosk nad człekiem
Ten pot Chrystusowy.
[256]
Raz mi się zdarzyło —
Kto chce, niechaj wzdycha, —
Że mnie ogarnęła
Taka ludzka pycha:
Z rękami pod głową
Leżę wyciągnięty
I rozmyślam, w jakiej nędzy
Człowiek jest poczęty.
Jaka wszystkich trapi
Niedola i troska
I że na świat dziś nie zejdzie
Żadna litość Boska.
Pot i pot — to los jest
Wszelkiego człowieka:
Każdy gnie się pod swym krzyżem,
Golgota go czeka.
Jeno, że w tej drodze,
Co na śmierć go woła,
Niema chusty Weroniki
Dla otarcia czoła.
Ledwiem to pomyślał,
A z jodłowej ściany
Schodzi obraz Weroniki,
Na szkle malowany.
Zbliżyła się ku mnie
Litościwa pani
I swą chustą ściera troskę,
Która mnie tak rani.
[257]
Chłodzi mi policzki,
Pot zmywa ze skroni
I w tej drodze ku Golgocie
Od rozpaczy chroni.