[538]ZE ZBIORU: »HASŁA«.
CIENIE.
We śnie widziałem je: z twarzą wybladłą,
Strawione głodu palącą pożogą,
Szły tłumy cieniów w dal bieżącą drogą —
Ponure sennej myśli mej widziadło.
Po zgiętych z pracy barkach, dłoni czarnej,
Poznałem je: to smutne cienie ludzi,
Których do trudu świt półmroczny budzi,
A trudu kres dzwon wieści im cmentarny.
To cienie ludzi, którzy patrząc w słońce.
Modlą się, aby zagasło coprędzej,
Bo tylko senni nie czują kłów nędzy —
I słońcu klną, gdy wita ich wschodzące.
Spytałem cieniów tych: »Dokąd wam droga,
Losów przemocy nieszczęsne ofiary
[539]
I bezpraw ludzkich?...« Odrzekły mi mary:
»Sprawiedliwości idziem szukać Boga,
Idziem go szukać w sercu pokolenia,
Co dzisiaj szyszak na skroń młodą wkłada...«
I przewinęła się cieniów gromada,
Jako kłąb dymu, co sferę zacienia...
Młodzi! wszak prawda, te nie nadaremno
Do waszych uszu jęk słabszych dolata?
Ten, kro rannego nie zasłoni brata
Swą piersią własną — ma duszę nikczemną!
Los, przeciwnicy mogą zmóc was tłumni,
Ale wiekowi niechaj wiek powtarza,
Żeście bronili idei ołtarza
Sił wszystkich dla niej poświęceniem dumni!.dumni!