Cierpliwość (Krasicki, Uwagi)

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Cierpliwość
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


CIERPLIWOŚĆ.

Cierpliwość jest rzecz, w którejby się najbardziej ćwiczyć należało; jednakże rzadki przygotowaniem uprzedza to, co znosić rad nierad musi.
Życie nasze zbiorem jest rozmaitych zdarzeń; te jeźli szczęśliwe, nie długo cieszą; przyzwyczaja się albowiem umysł do słodkiego użycia, które wdzięk swój i słodycz nakoniec traci. Zdarzenia obojętne nudność przynoszą powtórzeniem swojem; złe, im dłużej trwają, tym srożej ciężą, i rzadki przykład, iżby się kto do nieszczęścia przyzwyczaił, a choćby to kto i twierdził, tym mniej wiary godzien, że siebie łudząc, wmawia w drugich czego sam nie czuje.
Na nudności, lub cierpieniu kończą się pospolicie działania nasze; zawsze więc cierpliwość nie tylko potrzebna, ale konieczna.
Dumna sekta Stoików, która chlubiła się tem, iż człeka nad czułość, a zatem nad właściwe jego przyrodzenie wznosi, szczerem była bałamuctwem : i ów Possydoniusz, który jęcząc na ból pedogry, wołał, iż go do uznania, że jest złem, nie przymusi; chcąc sławę zyskać, na politowanie i wzgardę zarobił. Gdyby był od niego Pompejusz odszedł, pewnieby był jęczał, jak i drugi.
Jeźli więc nie w naszej mocy ustrzedz się cierpienia, to co uczynić możem, uczynić należy, iżby się złego chronić, gdy nadejdzie zmniejszać, gdy zaś i zmniejszyć nie można, tak cierpieć, jak prawemu człowiekowi cierpieć przystoi.
Iżby się złego chronić, poczęści jest w naszej mocy; nad tem się więc zastanowić przystoi, i sposobów szukać, aby się złego ustrzedz; a poznawszy jakie są te sposoby, imać się ich jak najusilniej.
Z niedogodzenia potrzebom, dolegliwości pochodzą : trzeba się więc nad tem zastanowić, jakie są te, bez których się obejść można. To co do utrzymania życia i zdrowia należy, pierwsze miejsce trzyma, i takie potrzeby wszystkim są równie powszechne. Ale czynimy sami drugie dumą i niewstrzymałością naszą, i tym niedogodzenie wprawia nas w potrzebę niedostatku, a zatem cierpienia.
Pospolicie siedliskiem chorób są miasta, nie dla inszej zaś przyczyny to się dzieje, jak dla tej, iż są siedliskiem zbytków. Pochlebia smakowi wybór potraw, ale dla tego samego, iż są wytworne, zdrowiu szkodzą, siły słabią, a krótkie użycie, przewlekłe, a czasem i nieustanne cierpienie za sobą prowadzi. Przymusza wtenczas potrzeba do skromności, a ta staje się tylko jedynie dla tego przykrą, że się do niej cierpiący nie przyzwyczaił; sama albowiem przez się nie tylko jest dogodną, ale i miłą. Smaczniejszy spracowanemu chleb prosty, bo zaprawiony głodem, niż zmierzionemu sytością przysmaki; mierność ku dalszemu używaniu sposobi, zbytek teraźniejsze psuje, przyszłemu przeszkadza.
Oszczędza więc sobie chorób, kto im niewstrzemięzliwością przyczyny nie daje : ten zaś który je dobrowolnie sam sobie zrządził, nie ma przyczyny na boleść narzekać, której sam sprawcą. Cierpliwie więc znosić należy, na co się zarobiło, a brać miarę ze skutków, jak nierównie przykrzejsze, bo ciągle, niż użycie miłe, a krótkie, które je poprzedza.
Ubóztwo rzadko jest bez naszej winy : praca i pilność zachowują od niedostatku. Choćby się kto i w najniższym stanie urodził, byleby szczerze imał się starania i pracy, nie będzie mu zbywało na tem, co do uczciwego życia należy. Ale skrzętnego starania na to trzeba, iżby się, jeżeli nie w dogodnym, tedy w znośnym przynajmniej stanie widział. W tym zaś będąc nie trzeba się dać zaciekać coraz wzmagającemu się pragnieniu lepszego bycia : przyrównywając bowiem czem być możem, z tem, czem jesteśmy, wiele, co chcemy nie przyjdzie; a mało, co mamy, w oczach naszych uszczupli się i zmniejszy.
Nieprzewidziane przypadki gwałtownością swoją najcięższe zadają ciosy. Ale ta gwałtowność po większej części z winy naszej także pochodzi. Człowiek dobrze myślący, takowych przypadków nie zna, bo lubo rzeczy, która nań przypadła, przewidzieć nie mógł; w umyśle jednak na zniesienie, gdyby przypaść mogła, przygotowanym był. Gdy używasz naczynia glinianego (mówił Epiktet), myśl za każdem ujęciem, iż stłuc się może, a gdy się stłucze, zadziwionym nie będziesz. Toż samo przy rozpoczęciu działań naszych, przy mnożeniu rodu, nabyciu dostatków, łask pańskich osobliwie, myślmy; a ulżymy wiele z tego ciężaru, który wielekrotnie cierpliwość nasza znosić musi.
Najboleśniejsza strata powinowatych, lub przyjaciela. Nieczule serca dziwić się temu mogą, iż w równej kładę szali, krew ze związkiem przyjaźni : ale kto przyjaźń prawdziwie zna, ten mój sposób myślenia usprawiedliwi, a może i doda, iż czulsza niekiedy strata takowa bywa nad wszystkie inne.
Przyczyny boleści, które ze skażonych źródeł dumy, łakomstwa, zemsty, zazdrości pochodzą, nie godne są zastanowienia. Przymnażać je, nie ulżywać i słodzić należy : na tem albowiem prawdziwa obyczajności nauka zawisła. iżby jak do cnoty objawieniem jej pożytków wieść i zbliżać; od zbrodni przełożeniem nieuchronnych, które za sobą wiedzie, szkód i nieszczęść, odstręczać.
Jakie więc w nieszczęściu być może wsparcie? jakie wzmożenie? jaka pociecha? nad tą najistotniejszą życia naszego sprawą, zastanowić się każdemu należy. Już się rzekło, iż duma Filozofji na oko tylko wzmaga i cieszy, ale umysł prawy na powszechnem rzeczy oznaczeniu zastanowić się nie powinien. Nie Filozofia, tojest nauka mądrości, ale złe mądrości szukanie zawodzi. Umysł nieuprzedzony bierze rzeczy w istocie, i żeby ich dociekł wszystkie siły na to natęża. Poznaje w pilnej uwadze, czy zasłużył na to, co cierpi, czyli nie; jeżeli z jego winy złe pochodzi, ukarany polepsza się; jeżeli nie winien, uśmierza wiodącą ku rozpaczy porywczość, szuka sposobów ulżenia dolegliwości swojej, a na więcej cierpiących rzuca okiem. Nie żeby się cudzem nieszczęściem zasilał, ale iżby z ich sposobu cierpienia brał naukę jak nie ma upadać pod mniejszym ciężarem, gdy inni większe znoszą.
Nie są częstokroć nieszczęścia tem, czem je nasza dotkliwość czyni. Myśl zbyt natężona zacieka się w przyszłość, i dziwaczne potwory, ku tym większemu zastraszeniu stwarza. Doznają nieszczęśliwi naówczas tego, co się pospolicie w ciemności zostającym zdarzać zwykło. Za każdem stąpieniem wystawują sobie przepaść z własnem zastraszeniem; zamiast wyjścia z cienia, zatrzymują się w nim, i coraz bardziej mroczą. Hamować więc zbyt żywe uczucia, zbyt bystre przewidzenia, ile możności należy, i taką trzymać miarę, jakową nie popędliwość, lecz prawe rzeczy uznanie, za powodem roztropnej uwagi, nastręcza i radzi.
Wszystkie jednak z nas pochodzące, ku znoszeniu nieszczęścia sposoby, mniej są skuteczne, jeźli ich religia nie nadaje. Ta wzbijając nad rzeczy przemijające umysł, rozpędza ciemność, która nas ślepi, a ukazując w doczesności znikomość, im dotkliwsze nakazuje cierpienie, tym większą obiecuje nagrodę.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.