<<< Dane tekstu >>>
Autor Zofia Daszyńska-Golińska
Tytuł Co lepiej?
Pochodzenie Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891)
Wydawca G. Gebethner i Spółka, Br. Rymowicz
Data wyd. 1893
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków – Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
CO LEPIEJ?


W społeczeństwie takiem jak nasze, gdzie lud jest głodnym, obdartym, ciemnym, a inteligencja często bezradną wobec ucisku i przemocy, praca na niwie społecznej jest obowiązkiem każdego.
Ale w spełnianiu tego obowiązku zasada „osiągania największych rezultatów przy najmniejszym wydatku sił“, przewodniczyć musi właśnie dlatego, że pole tak rozległe, tak mało uprawne, że od pracy u podstaw zaczynamy.
Czy da się przeto wynaleźć zasada ogólna, która pracownikowi na niwie społecznej przyświecać powinna, czy jest punkt wyjścia dla usiłowań jego, a raczej, gdzie go szukać? W sobie czy w społeczeństwie?
Czy tak jak każe chrześcijańska etyka, etyka słabych, spójnie działających, mieć wzrok nieustannie zwrócony na potrzeby i dążenia bliźnich, siebie dla nich poświęcić, o sobie zapomnieć, sobą nieraz pogardzić, gdy indywidualność zbyt silnie wystąpi i z praw swoich zażąda rachunku?
Gdyby można było nieomylnie odgadnąć wszystkie potrzeby społeczeństwa, ocenić, które z nich są najważniejsze i wytknąć drogę postępowania dla całych stuleci, zatrata swojego ja, oddanie i poświęcenie sił swych i środków byłoby użytecznem, owocnem, celowem. Ułatwićby mogło pochód naprzód, ukoić ból, wzmódz sumę szczęścia ogółu. Jednostka, zginęłaby może, ale nie napróżno. Któż jednak zaręczy, że ocena jednostkowa, a nawet zbiorowa nieomylną tu będzie, że z pośród tysiąca nędz zapobiegamy najbardziej dotkliwej i powszechnej, że z dróg różnych wybieramy właściwą? Sądzę, że wątpliwość ta nie jest obcą żadnemu umysłowi krytycznemu.
Spróbujmy jednak spojrzeć w siebie, ocenić swe siły, chęci, dążności instynktowe, zbadać najlepszą, a często nieświadomie choć potężnie narzucającą nam się cząstkę naszego ja. Nie brońmy się temu najgłębszemu popędowi naszej istoty, nie brońmy go i nie zamykajmy nań uszu i oczu, a odpowiedź wyczytamy niechybnie. Nie będzie to może wskazanie najważniejszej potrzeby społecznej, ale oświeci nas, co my ludziom dać możemy. Jaką stronę naszego ja rozwiniętą, wszechstronnie wydoskonaloną złożyć nam przyjdzie na ołtarzu publicznego dobra, piękna, użyteczności... Dając ją, ofiarowaliśmy niewątpliwie najwięcej, bo i możność nasza się zwiększy, siły wzmogą, skrzydła nam urosną, gdy zamiast kształtować się według modły ustanowionej, podejmować pracę wytkniętą przez ogół, iść w kierunku przezeń wskazanym, posłuchamy naszych indywidualnych natchnień.
Kto ich nie ma, komu wszystko jedno, w którą zwrócić się stronę, ten niech wlewa swe życie według formy stawianej mu za ideał. Ale dla osobników silnych, które zarówno budować jak i niweczyć mogą z większą od innych potęgą, czyż nie byłoby samobójstwem naginać się w kierunku dla zdolności ich i usposobienia nieodpowiednim? W interesie ludzkości i własnego społeczeństwa samobójstwa takiego popełniać im nie wolno. Rozwój indywidualności najszerzej i najswobodniej pojęty: oto hasło ich życia, a nie przystosowanie się do ogólnego typu, przycinanie skrzydeł, aby uderzały w takt za innemi. Wśród silnych tych indywidualności jedni pociągną za sobą masy, stworzą szkołę lub partję polityczną, inni pozostaną samotni, niedostępni, niezrozumiani, ale tak jedni jak drudzy nie przestaną być sobą, snuć będą myśli, tworzyć czyny, które nowe drogi społeczeństwu wskazać mogą.
Wszak nie do nas należy sąd ostateczny, czy postąpili oni słusznie? Czy w naszych warunkach wolno im było iść drogą powolniejszą lecz pewną, przyszłość rozstrzygnie. Ja stawiam tylko pytanie: co lepiej?

Warszawa.Dr. Zofja Daszyńska.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Zofia Emilia Daszyńska-Golińska.