[110]CO MÓWI TRUMNA?
Ach! wy myślicie, że gdy we mnie gości
Trup zabitego niewinnie człowieka,
Tom zaraz pełna urazy i złości?
Że w moich deskach zajadle coś szczeka
I wyje głosem zgłodniałych szakali,
Byście zabójców na żer mi oddali?
Ach, wy myślicie, że gdy bladą zgrają
Czarny mój ołtarz otoczą morderce,
To się na trupie rany otwierają
I krwi fontannę rzuca jego serce?
Że przez ran usta trup krzyczy zjadliwie:
»Nie spocznę póki zabójca mój żywie!«
Zbliżcie się — patrzcie, jakam nieruchoma!
Me ciało — drewno; mój gość — lód i kamień...
Ze złożonemi na piersiach rękoma
Leży trup próżny życiowych omamień,
I jest jak pusty dom, z kartą, co wieści:
»Gospodarz wyszedł i przepadł bez wieści...«
Nie przepadł — żyje! Lecz mieszka wysoko,
Skąd ziemski zamęt niewidny mu zgoła;
Na rzeczy wieczne zwrócone ma oko,
Swych krzywd pamiętać i mścić się nie zdoła.
W męczeńskiej glorji odziany promienie,
Błaga dla katów swych o przebaczenie.
[111]
Ani się zżyma, ani o co żali,
Ciche, bezpieczne znalazł we mnie łoże...
Lecz wy! będziecież tak spokojnie spali,
Gdy was dziś, jutro, na sen wieczny złożę,
I gdy on wówczas, w biel śmierci przybrany,
Przed wami stanie i — wskaże swe rany?...