Co nam dają kasy fabryczne

<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward Abramowski
Tytuł Co nam dają kasy fabryczne
Pochodzenie Pisma. Pierwsze zbiorowe wydanie dzieł treści filozoficznej i społecznej. Tom IV
Wydawca Związek Spółdzielni Spożywców
Data wyd. 1928
Druk Drukarnia Zrzeszenia Samorządów Powiatowych
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom IV
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
CO NAM DAJĄ KASY FABRYCZNE[1].

W 1891 roku wprowadzone zostało w Królestwie Polskiem nowe prawo fabryczne. Znamy już to prawo, bo ono dało nam owe książeczki zarobkowe, z których zaprowadzeniem tyle było zachodu. Mocą tego prawa ustanowioną została w Warszawie komisja dla spraw fabrycznych, składająca się z wice-gubernatora, naczelnika żandarmskiego okręgu, prokuratora sądu okręgowego i dwóch właścicieli zakładów fabrycznych[2]. Otóż ta komisja, mająca czuwać nad położeniem robotników, w serdecznej troskliwości o niedolę naszą na wypadek choroby lub śmierci w rodzinie, wypracowała niedawno projekt ustawy kasy dla fabrycznych robotników“. W przypisku zawiadamia, że ten projekt rozesłany został do niektórych fabrykantów, aby ci swoje uwagi i poprawki zrobili. Następnie po rozpatrzeniu tych odezw fabrykantów i poprawieniu samego projektu (jeżeli komisja poprawienie uzna za potrzebne), ustawa odesłana będzie do zatwierdzenia wyższej władzy. Jeżeli wyższa władza zatwierdzi, to „wszyscy właściciele zakładów fabrycznych, w których pracuje co najmniej 30 robotników, obowiązani będą urządzić u siebie kasy tego rodzaju“.
Zanim więc to się stanie, musimy się zapoznać z tą nową ustawą, tym nowym dowodem troskliwości rządu i fabrykantów o naszą dolę. Kasa ta ma być naszą, ale nas o to — opiekunowie nasi samozwańczy — nie pytają. Postępują z nami tak, jak się postępuje z dziećmi lub obłąkanymi, — rozciągają opiekę nad naszym groszem. Do kasy tej my, ludzie dojrzali w męce i znoju, my karmiciele społeczeństwa, musimy należeć, bo nam każą ci, którzy z naszej żyją pracy. Że ułożyli ustawę — to jeszcze nic, to grzeczność. Należało ją rozesłać nam do uczynienia poprawek i uwag, boć przecie o nasz to grosz chodzi. Rozesłano ją fabrykantom. Nie chodzi więc im o to, czy dla nas taka kasa będzie korzystną, ale o to, żeby dla wszystkich fabrykantów była dogodną.
Gdyby rząd rzeczywiście dbał o dobro robotników, to powinien był nas zapytać, czy my mamy co do zarzucenia jego ustawie. Toć przecież oddawna już po fabrykach są kasy: jedne założone za wspólną zgodą robotników z fabrykantem, inne przez nas samych. My chyba najlepiej rozumiemy, co jest dla nas najpotrzebniejsze. Dla czego rząd naszych własnych kas wzajemnej pomocy za wzór sobie nie wziął? Zrozumiemy to, gdy poznamy się z tą nową ustawą.

II.

Mówi się o dwóch celach, na które iść będą nasze grosze:
Cel 1) na kasę bezzwrotnych zapomóg i 2) na oszczędności. Kantor fabryki przy każdej wypłacie będzie potrącał: 1% (1 kopiejkę od rubla) na fundusz zapomóg i 3% (3 kopiejki od rubla) na fundusz własnej naszej oszczędności.
Fundusz. Oszczędności swoje robotnik będzie mógł odebrać dopiero po zwolnieniu z fabryki. Przyczem, gdy go fabrykant uwalnia, to dostaje oszczędzone pieniądze natychmiast; gdy zaś sam się uwalnia, — to dopiero w 2 miesiące po zwolnieniu. Jednak w jakichś nadzwyczajnych wypadkach inspektor fabryczny może pozwolić na zwrot natychmiastowy w każdym czasie.
Wszystkie potrącenia zapisują się do książeczki zarobkowej. Raz na rok do osobnej książeczki wpisuje się cała suma oszczędzonych przez rok pieniędzy i książeczka ta wydaje się robotnikowi.
O stanie kasy zapomóg co pół roku będzie wywieszane ogłoszenie w fabryce.
Po zwolnieniu robotnika z fabryki, fabrykant ma prawo potrącić sobie z jego oszczędności co pożyczył lub dał jako zaliczkę robotnikowi.
Kontroluje kasę inspektor fabryczny.
Pieniądze potrącone robotnikom leżą w kantorze fabryki, dopóki się nie zbierze 100 rubli, albo 500, co zależy od liczby robotników. Resztę, co nad to — fabrykant oddawać będzie do kasy oszczędności rządowej.
Wydawanie zapomóg. Zapomogi wydawane będą:
1. na wypadek choroby: pół lonu, najdłużej przez 3 miesiące;
2. na wypadek nieszczęścia (pożaru, powodzi i t. d.), wysokość zapomogi oznacza inspektor fabryczny;
3. na wypadek śmierci uczestnika lub uczestniczki kasy wdowa lub wdowiec po nich dostaje 20 rubli, jeśli niema dzieci, 25 rubli jeśli są dzieci;
4. na wypadek, gdy uczestnikowi kasy umrze żona lub dziecko lub gdy uczestniczce umrze mąż lub dziecko, dostają: na pogrzeb męża lub żony 15 rubli, na pogrzeb dziecka 10 rubli.
Inspektor fabryczny może kazać dać mniej lub więcej, jak w jakim wypadku.
Gdy kto choruje tylko trzy dni — nie dostaje zapomóg.
Żeby dostać zapomogę, trzeba przedstawić świadectwo od lekarza fabrycznego lub policji.
Robotnik traci prawo do odbierania zapomóg z chwilą uwolnienia z fabryki z własnej czy nie z własnej woli. Ten jednak, który był uczestnikiem kasy przez 5 lat i dłużej, ma prawo dostawać zapomogi jeszcze w ciągu dwóch miesięcy po zwolnieniu.
Taki jest projekt nowej ustawy.

III.

Gdy kto chce robić oszczędności, aby uciułać trochę grosza na czarną godzinę, to składa ile może w kasie oszczędnościowej, bo naprzód tam pieniądze procentują, a powtóre, gdyby trzymał w domu, toby mu się te pieniądze prędzej rozeszły. Zresztą wie, że kiedy zechce, to może sobie swoje oszczędności z kasy odebrać. Gdy kto jest urzędnikiem, to mu przy wypłacaniu miesięcznej pensji potrącają jakąś drobną część na oszczędności. Bo i wiadomo, że sam człowiek nie wiele potrafi zebrać, zwłaszcza, gdy nie wiele wszystkiego ma na wydatki; nie gniewa się też wcale, gdy mu musowo potrącają. — Otóż chociaż mało który robotnik u nas może oszczędzić jakąś znaczniejszą sumkę, to jednak w tem potrącaniu 3 kopiejek od rubla na oszczędność nie byłoby jeszcze nic złego, gdyby to było za zgodą poprzednią robotników, gdyby nie znalazło się między nami wielu takich, co przeklną i tę kasę i jej założycieli. Ktoś, naprzykład, ma żonę i dzieci czy rodziców na swem utrzymaniu i zarabia miesięcznie 25 rubli; grosz do grosza się nie schodzi, ciągle człowiek siedzi w długach, nowa kasa pożyczek nie daje a rubla miesięcznie bierze, którego akurat zabrakło na węgiel albo buciny dla dzieciaka. Włazisz więc w większe jeszcze długi. O tem nie pamiętają panowie fabrykanci i wszyscy urzędnicy rządowi, bo oni 25 rubli w ciągu jednej nocy przegrywają w karty. Zedrą z robotnika zdrowie, siły, odbiorą mu spokój i szczęście rodzinne, rzucą w szpony lichwiarskie, a później wymyślą mu kasę oszczędności! a nam każą ręce całować za mądre ustawy. — A co będzie, gdy robotnika wyrzucą z fabryki? W ciągu miesiąca zje oszczędności robione przez dwa lata.
Takto! to co innym może przynieść ulgę, dla nas robotników albo nic nie znaczy, albo jeszcze na szkodę pójść może.
Rząd i fabrykanci są jednak tak podli i bezczelni, że ułożyli oto taki artykuł ustawy: gdy robotnik oddalony zostaje przez fabrykanta — obiera swoje oszczędności natychmiast; gdy się sam uwalnia, musi czekać na odebranie swoich pieniędzy dwa miesiące. Dlaczego taka różnica? Każdy zdrowo myślący człowiek oczy ze zdumienia otworzy, gdy to usłyszy. Więc ja do własnego grosza nie mam prawa. To wygląda na karę za to, że ja odchodzę od fabrykanta! Czy on mnie kupił? Takie artykuły ustawy — to hańba i wstyd, których publicznie napiętnować nie można tylko w samowładnem państwie rosyjskiem! Bylibyśmy wrogami naszej własnej sprawy, postąpilibyśmy jak niewolnicy, gdybyśmy taką kasę przyjęli. Chyba się komisja opamięta w czas, zrówna prawa fabrykanta i robotnika i nie zechce stać się pośmiewiskiem całego świata. Ja rzucam robotę, bo mam gdzieindziej lepszy zarobek, bo znieść nie mogę grubjańskiego obejścia mego wyzyskiwacza, bo głód mi grozi po obniżeniu płacy u niego, — on mnie zwalnia ale za karę zatrzymuje na dwa miesiące moje oszczędności, które ja muszę mieć nim znajdę robotę, a późnij muszę się wrócić do fabryki, pokłonić się panu fabrykantowi i prosić o zwrot moich pieniędzy. Tego za wiele! To nic więcej, jak przytwierdzenie do fabryki, jak kiedyś chłopa do roli.
Pod tym artykułem dodane jest: w okolicznościach nadzwyczajnych na natychmiastowy zwrot oszczędności może zezwolić inspektor fabryczny. Co to jest? Z jednej opieki w drugą? Znowuż krępowanie praw ludzkich. Mnie nikt nie może zabraniać ani pozwalać odbierać moją należność. Kto mi ją zatrzymuje, ten gwałci wszystkie prawa, nawet rosyjskie!
Ten oto artykuł wskazuje nam, że, przy zakładaniu takich kas, fabrykanci głównie swoją korzyść mieli na celu: po uwolnieniu robotnika z fabryki, fabrykant ma prawo z oszczędności robotniczych zatrzymać sobie to, co mu się należy od robotnika: dług lub zaliczkę. Artykuł ten daje prawo fabrykantowi bez sądu wytrącić należność z oszczędności robotniczych, chociaż na oszczędnościach takich prawo zabrania nakładania aresztu.
Gdy do tego wszystkiego dodamy, że pieniądze robotnicze do 100 i 500 rubli leżą u fabrykanta, którymi on może obracać, za co do oszczędności robotniczych płaci nie wielkie, bo 4%, to chyba każdy da tylko jedną odpowiedź na zapytanie: czy kasa oszczędności, jaką chce urządzić rząd dla fabrycznych robotników, więcej przyniesie korzyści klasie robotniczej, czy fabrykantom?

IV.

Fundusz kasy zapomóg składać się ma z 1% (1 kopiejki od rubla), wytrąconego z zarobku robotników. Prócz tego, jeżeli na jakiejś fabryce będą kary pieniężne, to i kary do kasy tej dołączane będą. Wreszcie fabrykant będzie łaskaw co dać, to dobrze; jeśli nie zechce, to i ustawa go do tego nie zmusza. Co nam da taka kasa? Chyba bardzo nie wiele. Żeby każdy mógł sobie z tego zdać sprawę, zróbmy na próbę mały obrachunek. W zakładzie, gdzie pracuje 30 robotników, a każdy średnio zarabia 20 rubli w ciągu miesiąca, do kasy zapomóg przez miesiąc wejdzie po 20 kop. od jednego, razem 6 rubli; w ciągu roku uczyni to 72 ruble. Otóż gdyby w ciągu całego roku chorowało tylko dwóch robotników i korzystali z zapomogi (pól lonu dziennie — 40 kop.), w ciągu trzech miesięcy, co jest dozwolone przez ustawę, to kasę zapomóg bezzwrotnych kosztowałoby to akurat 72 ruble. A gdzie wsparcia na pogrzeby, dla wdów, na wypadek nieszczęścia? Może z dobrowolnych wkładów fabrykantów? Rachujmy na przeszłoroczne ciepło!
Ale nie obawiajcie się robotnicy! Przecież żaden fabrykant nie będzie czekał trzy miesiące, aż wyzdrowieje robotnik. Po tygodniu grzecznie wymówi mu robotę i po dwu tygodniach następnych zwolni od obowiązków. Więc cóż, powiecie — to nie przeszkodzi, żeby brał zapomogę. Gdzie tam, rząd jest troskliwszy o dobro kasy. Ustawa powiada: z chwilą zwolnienia z fabryki z jakiekolwiek powodu, więc i choroby robotnik traci prawo do zapomóg. Aha! Myślicie, że naprawdę jak zachorujecie, to możecie rachować na zapomogę kasy? Przecież rządowi o nas nie chodzi, tyle razy już wam mówiłem. O tak, gdy będziecie w jednym zakładzie pracowali pięć lat i więcej — możecie i po uwolnieniu przez dwa miesiące dostawać zapomogę. Pracujcie więc, pomimo wyzysku, grubijaństwa i niesprawiedliwości, jakie się wam mogą zdarzyć. Rząd i fabrykanci z każdej sposobności chcieliby skorzystać, żeby nas zachęcić do spokojnego, uległego pracowania na jednego fabrykanta, żeby mu nie zakłócać spokoju i szczęścia ciągłemi żądaniami, zmianami, strejkami.
Wydawać zapomogi według swego uznania będzie fabrykant. Może więc być tak: w kasie jest kilkanaście rubli. Zgłasza się dwóch robotników po zapomogę: jeden, który z fabryką prowadzi wojnę, albo „buntuje“ drugich, — drugi, co się liże fabrykantowi i jest jego szpiegiem. Który z nich dostanie, jak wam się zdaje? Fabrykant, mając władzę wydawania zapomóg, będzie je wydawał swoim protegowanym, szpiegom, naszym wrogom, bracia robotnicy! My na to nigdy pozwolić nie możemy: nasze to pieniądze, i tylko my, lecz nie kto inny, lecz nie nasz wróg, możemy niemi rozporządzać!

V.

Kto zna istniejące po fabrykach kasy pożyczkowo-wkładowe, ten łatwo pojmie, że nowe kasy nic lepszego robotnikom nie dadzą i nawet położenie ich nieraz pogorszą. Trzeba więc szukać wyjścia. Potrzeba, abyśmy wszyscy wypowiedzieli rządowi, że takich kas nie chcemy. Teraz to jeszcze nie prawo, dopiero projekt do prawa. Rząd gdy zobaczy, jakie niezadowolenie myśl o takich kasach budzi w robotnikach, może się wstrzymać z zatwierdzeniem tej ustawy. Może kto pamięta, lat temu z osiem, oberpolicmajster miasta Warszawy wydał rozporządzenie dokonania rewizyj kobiet, pracujących w fabrykach. Gdy jednak wszyscy robotnicy tłumnie wypowiedzieli, że do takiego ohydnego gwałtu nie dopuszczą — władza cofnęła swoje niecne rozporządzenie.
Prócz tego możemy się jeszcze spodziewać i pewnej pomocy ze strony samych fabrykantów. Niech to nikogo nie dziwi. Chociaż nowa kasa więcej dogodną będzie dla fabrykantów niż dla nas, jednak i oni niechętnie się do niej wezmą. Dzisiaj, np., ci, u których są już kasy wzajemnej pomocy, cały kapitał mają u siebie, obracają nim, nie mają żadnej kontroli nad sobą. Nowa ustawa każe im pieniądze składać w kasach rządowych, pozwala inspektorowi fabrycznemu rozciągać kontrolę nad kasami i wtrącać się pomiędzy fabrykantów a robotników. Że takich nieporozumień i sprzeczek pomiędzy dwiema stronami będzie nie miało — to nie ulega żadnej wątpliwości.
Nie łudźmy się tylko tą opieką rządową. Nie zapominajmy, że rząd, zmuszając nas do płacenia składek do swoich kas, ubliża godności naszej klasy robotniczej, odbiera nam możność zakładania sobie swoich kas np. do walki z fabrykantami o krótszy dzień roboczy i lepszą płacę, nareszcie w nowych kasach prawo wydawania zapomóg oddaje fabrykantowi i sługom swoim — inspektorom fabrycznym.
Zadaniem naszem powinno być:
Jak wszyscy kupcy, przemysłowcy, urzędnicy mają swoje kasy, do których nikt się nie wtrąca, tak i my, robotnicy, chcemy mieć swoje kasy, których ustawy sami sobie ułożymy, i kasy prowadzić sami potrafimy.
Gdyby i tego rząd dla nas uczynić nie chciał, to żądajmy stanowczo, nieodwołalnie — udziału naszych przedstawicieli w zarządach kas.








  1. (Przyp. wyd.). Przedruk niezmiernie rzadkiej broszury podpisanej Warszawiak, wydanej w Berlinie czcionkami Janiszewskiego i Quitta, str. 12, w r. 1891.
  2. Obecnie:B. Handtke (który niedawno miał sprawę o pobicie robotnika i wyrokiem sądu skazany został na karę pieniężną i areszt) i Karol Szlenkier (w jego fabryce firanek w r. 1891 był strejk kobiet wywołany obniżeniem płacy od sztuki, niedozwalającem przy 12-godzinnej pracy zarobić więcej, jak 10 złotych tygodniowo).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edward Abramowski.