Cywilizacja i przyszłość buraka

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Cywilizacja i przyszłość buraka
Pochodzenie Akta Babińskie
Wydawca Józef Ignacy Kraszewski
Data wyd. 1844
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


FILOZOFJA.





FILOZOFJA.
Cywilizacja i przyszłość Buraka[1]

— Na kolana! na kolana wszyscy! czapki z głowy! z drogi! — Pan B. zbliża się, idzie, przyszedł już z swoją pełną tajemnic i brzemienną, najsłodszą przyszłością xięgą, xięgą o cywilizacji buraków i wpływie cukru na losy ludzkości.
Słuchajcie! słuchajcie! Pan B., nowy Kopernik, odkrył to, czego nie widzi, przeciwne temu, co widzi; on powiada, że z buraka da wam dwa razy tyle cukru, ile burak waży; obiecuje, że cukrem będą wysypywać ścieżki angielskich ogrodów i zasładzać stawy i sadzawki! Słuchajcie i czołem bijcie P. B.
A! wielki — bo to wynalazca! Fraszka Napoleon, który przepowiadał uparcie, że z buraków będą robić cukier; fraszka Guttemberg, co wynalazł, jak wiécie, druk; fraszka Bartold Szwarc, co wymyślił proch. P. B. prochu nie wymyśli, ale wyinwentował cywilizacją buraka.
On powiada wam, widzicie burak! Prawda, mało daje cukru? prawda? Ciężko z niego wyprosić nawet melass —? prawda? A dla czego, ludzie bez głów? dla czego? Oto dla tego, że ten burak, ten mizerny burak wasz, to jest, burak w stanie piérworodnego grzechu, w stanie natury, chudy, mały i przez brak cywilizacji nie słodki. Cywilizujcie buraki, a zobaczycie dopiéro co z nich będzie — słodsze będą od cywilizowanych narodów.
A jak go cywilizować?
Jak? — mrozem, panie, mrozem. Nie chcą być słodkie, pakuj ich na całą zimę w grunt, wyjmij na wiosnę i sprobuj. Nie słodkie jeszcze? — znowu w ziemię. Niepodobna, aby się buraki nie skalkulowały, nie opamiętały i nie zdecydowały dawać więcéj daleko cukru, niż same ważą.
A do tego nie dawajcie im wędrować: bo nic gorszego nad wędrówki, w których i ludzie i buraki nabijają sobie głowę niewiedzieć czém; sadźcie zawsze na jedném miejscu — wycywilizują się buraki, a co więcéj? (o cudo!) sama ziemia poprawi się, nabierze słodyczy, tak, że gdybyście potém na niéj posadzili pieprz, to z pieprzu łatwiuteńko otrzymacie cukier. Albo nie pięknaż teorja?
Gdy się wycywilizują tym sposobem stare buraki, (rodzice i dziadowie młodego wielkich nadziei pokolenia), powstałe młode buraczątka oddać do szkół umyślnie na to założonych. Śmiejecie się? Nie śmiejcie się. P. B. tak wierzy w cywilizacją buraka, iż przekonany jest, że postępując wedle jego metody, otrzymamy buraki, które same nawet robić będą cukier. Czego nie może uprawa!
Myśl jednak P. B. nie nowa! Tak, nie nowa. Fourier wprzód daleko projektował cywilizować źwierzęta, i marzył, że lwy i hjeny zaprzęgać będą do pługów, a wilków używać do pilnowania i strzyżenia owiec. Ten sam Fourier zaręczał także, że gdyby mu tylko pozwolono pogospodarować, zapłaciłby jajkami z dwóch czy trzech Falansterów, w przeciągu roku, cały dług narodowy angielski. P. B. wedle swoich rachunków upewnić może, że cukrem jednéj prowincji opłaci dług całego świata. Gdyby to tak można zgrabnie się wziąść do tego, a dług naturze (ten wielki dług nasz rodowy) opłacić, otobyśmy dopiéro podziękowali P. Bar.......

Ale wróćmy do tych wielkiéj nadziei buraków. Myślicie że żartuję? Bynajmniej! Kupcie xiążkę P. B. niedawno wydrukowaną, a zobaczycie dopiéro, co za przyszłość buraków, i jaki one wpływ wywrą na cały Boży świat.
Wszyscy będą robili cukier, ty, ja, my, oni, wszyscy; chłopek nawet; soli zupełnie używać przestaną[2]; wszystko będzie z cukrem, albo z cukru, albo na cukrze, albo przez cukier, albo za cukier. Wszyscy będą robić i wszyscy będą kupować mnóstwo cukru, tak, że z tego powstanie niesłychane bogactwo. Z jednego morga cywilizowanych buraków będzie dochodu kilka miljonów. Naturalnie tedy wszyscy będą siać i sadzić same buraki. Cóż z tego? Oto: ziemia (ale cała ziemia) stanie się słodką niezmiernie; wszystko, co na niéj wzrasta, przejmie się cukrem; powietrze nabierze słodyczy; ludzie sami niechybnie staną się cukrowemi aniołkami. Wszystkie złe skłonności, podsycane pieprzem, cynamonem, wanilją, gałką muszkatołową, i tym podobnemi zbrodniczemi roślinami, znikną; człowiek, jedząc sam cukier, wyolbrzymieje, wydobrzeje; zrobi się miękki, smaczny, jak konfitura. Mógłby kto zarzucić, że nudno będzie na świecie. Co to nudno? ale jak słodko!!!
A za tyle dobrodziejstwa, które winniśmy wynalazkowi wielkiemu, niesłychanemu, jenjalnemu, cudownemu, wynalazkowi humanitarskiemu, socjalnemu, filantropicznemu i filobetnemu Pana B., słusznie należący mu wystawi potomność kolos. Kolos ten, oparty na podstawie burakowéj, ulany będzie z czystego cukru lodowatego, piedestał z kandyzbrotu, napisy z karmelków. Możnaby wprawdzie grobowiec tylko wśród pola uprawnego i zasianego burakami wystawić, z napisem:

Si quaeris monumentum, circumspice.

Ale toby już tchnęło naśladownictwem, tu zaś oryginalność pomysłu nagrodzić potrzeba oryginalnym pomnikiem.
Tymczasem nim co będzie, czytajcie dzieło P. B., sadźcież buraki i cywilizujcie je zapomocą mrozu; a nie zechcą być słodkie, niech marzną, opamiętają się przecie. Kto zaś otrzyma cukier z cywilizowanego nowego pokolenia, raczy mi przysłać jedną głowę (a bodajby i więcéj) dla rozesłania po kawałeczku drogą pism perjodycznych wszystkim prenumeratoróm.













  1. Dzieło, o którém tu mowa, wyszło przeszłego roku nakładem autora w Wilnie w drukarni Zawadzkiego. Rozbiór jego najpiérwejby powinien mieścić się w Aktach Babińskich; dla pośpiechu i braku miejsca, dajemy tylko ideę.
  2. Tak stoi w xiążce.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.