Członki, gardząc przyrody prawem i porządkiem, Powaśniły się z żołądkiem. «Próżniaku! rzekły; żarłoku, ladaco! Żyjesz i tyjesz naszą ciężką pracą: Dla twojej tylko wygody Znosimy skwary i chłody, I omdlewamy od znoju Goniąc sił naszych ostatkiem,
Aby jadła lub napoju Tobie nie zbrakło przypadkiem.
Dość tego! chcemy spocząć; niech się waszeć dowie,
Że tylko z naszej łaski byłeś darmozjadem: Odtąd, za twoim przykładem,
Będziem żyć i próżnować, jak wielcy panowie.»
Jak rzekły, tak zrobiły. «Jeść!» Żołądek woła;
Lecz nogi nie chcą chodzić, nic brać nie chcą ręce:
«Idź i weź sam! — krzyknęły — leniuchu bez czoła!» Jakiż był koniec? Po głodowej męce Żołądek osłabł i członki niebawem Zwisły bezsilne. Wtedy w płacz i w żale:
Poznały, że niewolno pomiatać zuchwale Odwiecznem natury prawem,
I że ów, co go zwały mianem darmozjada,
Najwięcej do wspólnego dobra się przykłada.
Tak niegdyś w Rzymie, lud roznamiętniony Szemrał na Senat; i w niebacznym gniewie, Grożąc, że w obce przesiedli się strony, Opuścił miasto. Rokoszu zarzewie Już miało w płomień wybuchnąć straszliwy, Alić Menenius stanął wpośród ludu I skarg wysłuchał. «Sędzio sprawiedliwy! (Rzekli przywódcy) my płacim daniny, My znosim ciężar wojennego trudu, A naszą pracą Senat się panoszy, Ma skarb, ma władzę i wszystkie godziny
Spędza w próżniactwie, zbytkach i rozkoszy.»
Wtedy mądry Menenius przedstawił ludowi,
Że jest podobny członkom, Senat żołądkowi;
I przez tę, w przypowieści zawartą przestrogę,
Obłąkanym ukazał obowiązku drogę.