<<< Dane tekstu >>>
Autor Anonimowy
Tytuł Czaszka Wielkiego Narbony
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 30.3.1939
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Niebezpieczne przedsięwzięcie

— Przyłóż temu łajdakowi rewolwer do skroni, — zakomenderował Buffalo Bill — Jeżeli ośmieli się krzyknąć, strzelaj.
Baron wypełnił polecenie Buffalo Billa.
— Co zamierzałeś uczynić w tym przebraniu? — zapytał Cody Sangamona Charlie. — Odpowiadaj przyciszonym głosem.
— A coś ty za jeden? — zapytał przekornie bandyta.
— Jestem tym samym człowiekiem, z którym rozmawiałeś rano w hotelu w Solomonsville.
— A to dopiero... Buffalo Bill. Hm!.. Musiałeś być zaskoczony, gdy uciekłem z hotelu wraz z talizmanem.
— Tak, ale teraz ty jesteś zaskoczony, — rzekł spokojnie wywiadowca.
— Nie boję się, — rzekł bandyta. — Cały kaniom otoczony jest ze wszystkich stron moimi sprzymierzeńcami Apaczami.
— Odpowiadaj na pytanie! — rzekł groźnie Buffalo Bill.
— Miałem zamiar pokazać się im w tym stroju, gdy będą wykańczali tę przeklęty dziewczynę...
— Jakto?
— Przecież to zupełnie proste. Lasca zawadza mi i staje na przeszkodzie moim planom. Postanowiłem ja usunąć z drogi, a Apacze mieli wykonać mój wyrok.
— A więc Apacze schwytali Lascę? — zapytał Cody.
— Powinieneś o tym siedzieć, Buffalo... — zadrwił bandyta.
— Gdzie znajduje się obecnie ta dziewczyna? — zapytał Cody.
— Lasca znajduje się w bezpiecznym miejscu, — rzekł bandyta. — Strzeże jej trzydziestu Apaczów.
— Czy w pobliżu jaskini znajdują się Indianie?
— Tak blisko, że nie ujdziesz stąd żywcem, Buffalo!...
— Gdyby któremuś z nas stało się coś złego, Charlie, — rzekł spokojnie Buffalo Bill — człowiekiem, który najgorzej na tym wyjdzie będziesz ty.
— Mogę zaryzykować.
Buffalo Bill zamyślił się.
— Gdzie znajduje się czaszka Narbony? — zapytał po chwili.
— Tego ci nie powiem, Buffalo, — zaśmiał się bandyta. — Nie mogę pozwolić, abyś opuścił żywy to miejsce i to przy mojej pomocy.
— Gdzie jest „totem“? — zapytał groźnie Cody.
— Jest w bezpiecznym miejscu pod dobrą strażą, — rzekł bandyta. — Strzeże go pięciu uzbrojonych wojowników.
Zapadło milczenie. Cody myślał intensywnie nad sytuacją, a baron okazywał zniecierpliwienie. Sangamon Charlie patrzył drwiąco na Buffalo Billa i myślał o zemście.
— Sangamon Charlie, — rzekł po chwili wywiadowca. — Jesteśmy prawie tego samego wzrostu i jestem pewny, że w tym przebraniu Indianie nie odróżnią mnie od ciebie.
W jaskini było zbyt ciemno, aby można było zauważyć, jakie wrażenie wywarły te słowa na bandycie.
— Czy odważysz się na to?... — mruknął wreszcie zduszonym głosem Sangamon Charlie.
— Jestem na to zdecydowany, — rzekł spokojnie Buffalo Bill.
— Bez „totemu“..?
— Tak, bez „totemu’“.
— A więc, pożegna] się z twoim przyjacielem i... ze mną, — rzekł drwiąco bandyta.
— To nie ma znaczenia, — rzekł spokojnie Buffalo Bill. — A teraz, pytam po raz ostatni: co uczyniłeś z Lascą?
— Muszę ja usunąć, — rzekł bandyta. — Przed kilku dniami odbyłem z nią dłuższą rozmowę, podczas której ona groziła mi rewolwerem, a ja jej nożem. Okazało się, że i ja i ona pretendujemy do władzy po Boston Jacku. Ja nie mam zamiaru ustąpić tej dziewczynie.
— W jakim celu Lasca pragnie objąć władzę nad Apaczami? — zapytał Buffalo Bill.
— Nie wiem, — odparł Charlie. — Mnie opowiedziała na ten temat mnóstwo kłamstw. Powiedziała mi, że chce poprowadzić Indian do ich rezerwatu, aby uniknąć rozlewu krwi...
Te słowa Sangamona Charlie przekonały Buffalo Billa, że Lasca, mimo pozorów, była nawskroś uczciwą dziewczyną.
— Nie rozumiem, dlaczego uciekła... — mruknął baron.
— Ta diabelska dziewczyna powiedziała, że raczej umrze, niż pozwoli mi na to, abym stanął na czele bandy, — rzekł znów Sangamon Charlie. Umrze więc...
— Pójdę, — oświadczył nagle Buffalo Bill, zrywając się na równe nogi. — Pamiętaj, Wilhelmie, że nie wolno ci spuszczać oczu z jeńca. Gdyby usiłował krzyknąć, lub uciec, zastrzel go jak wściekłego psa.
Baron bez słowa zakneblował bandycie usta chusteczką i stanął nad nim z rewolwerem w dłoni. Buffalo Bill i baron wzięli jeńca za ręce i nogi, wynieśli go z jaskini i ułożyli pod skałą w odległości kilkunastu metrów.

Przyjaciele uścisnęli solne serdecznie ręce, a potem Buffalo Bill dosiadł konia Sangamona Charlie i oddalił się zwolna.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: anonimowy.