Czerwonoskóra władczyni/9
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Czerwonoskóra władczyni |
Wydawca | Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o. |
Data wyd. | 3.8.1939 |
Druk | drukarnia własna, Łódź |
Miejsce wyd. | Łódź |
Tłumacz | Anonimowy |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
A więc Buffalo Bill żył jeszcze! Masampa domyślała się, że El Mogador przygotował dla swego wroga wymyślne tortury, gdyż Stalowe Oko widział w obozie jakieś niezwykłe przygotowania.
— Moja siostra nie może marzyć o oswobodzeniu wielkiego białego wodza siłą... — rzekł ze smutkiem młody wódz.
Dziewczyna milczała dłuższą chwilę, a potem spojrzała bratu w oczy.
— Czy mój dzielny brat zechce udać się jeszcze raz do obozu złych bladych twarzy? — zapytała.
— Stalowe Oko uczyni wszystko, czego Masampa od niego zażąda — brzmiała odpowiedź.
— Trzeba tam iść z podniesioną lancą i opuszczoną głową...
— A więc jako poseł?...
— Tak.
— Jakie polecenie chce Masampa przesłać temu psu El Mogadorowi?
Dziewczyna milczała przez chwilę, a potem rzekła zmienionym głosem:
— Stalowe Oko powie białemu psu, że Masampa chce przyjść do jego obozu i zostać jego squaw za cenę życia i wolności Buffalo Billa.
— Stalowe Oko nie pójdzie do obozu bandytów! — zawołał żywo młodzieniec. — Masampa nie może wejść do namiotu tego nędznego psa!
— A więc Masampa pójdzie sama — rzekła dziewczyna. — Masampa winna jest życie wielkiemu białemu wodzowi, którego jest czerwonoskórą siostrą.
Stalowe Oko zamyślił się. Na jego twarzy malował się wyraz niezwykłego napięcia.
— Pójdę! — rzekł wreszcie. — Ale Masampa nigdy nie zostanie squaw tego psa! Stalowe Oko ma dobry pomysł, który musi się udać... Oswobodzimy naszego białego brata i pozbędziemy się na zawsze złych psów, które myszkują po naszych górach i płoszą nam zwierzynę, a do tego przebierają się w stroje wojowników i hańbią nasze dobre imię...
Po krótkiej naradzie z bratem oblicze Masampy wypogodziło się. Pożegnała serdecznie Stalowe Oko, który udał się natychmiast do obozu bandytów. Tym razem nie krył się w krzewach i między skalami, lecz posuwał się naprzód śmiało z podniesioną do góry lancą, na której zatknięty był pęk białych piór. Oznaczało to, że młody wódz przybywa w charakterze posła.
Stalowe Oko nie mylił się. Buffalo Bill żył jeszcze i przebywał w namiocie, pilnie strzeżonym przez bandytów. Miał tam pozostać tak długo, dopóki El Mogador nie zdecyduje się na rozpoczęcie straszliwego widowiska. Bandyta miał zamiar poddać wywiadowcę wymyślnym torturom na wzór Indian.
Wywiadowca miał jeszcze cały dzień czasu, gdyż El Mogador przebrał się w strój Burke Trallera, poważanego obywatela Durango City i przywódcy Vigilantów. Udał się co koń wyskoczy do Durango City i naopowiadał niesamowitych historii o tym, że Buffalo Bill zaatakował Vigilantów, zmusił ich do ucieczki, poranił ciężko i uciekł w góry. Bandyci, którzy brali udział w napadzie na chatę Buffalo Billa, potwierdzili te opowiadania, dodając wiele szczegółów.
Zabezpieczywszy sobie w ten sposób „tyły“, bandyta wrócił szybko do swego obozu i tu przybrał postać El Mogadora, dowódcy bandytów. Zmęczony długą podróżą herszt bandy zasiadł przy stole, aby posilić się nieco, gdy oznajmiono mu, że do obozu przybył jakiś Indianin, który pragnie się z nim porozumieć.
— Czy to Czejenn? — zapytał Darrell.
— Nie, to Sjuks, z plemienia Czarnej Stopy.
— Przyprowadzić go tu!
Przed obliczem El Mogadora stanął Stalowe Oko, brat Masampy.
— Stalowe Oko! — zawołał bandyta, poznawszy młodzieńca.
— Wódz powiedział prawdę.
— Jesteś synem Czarnej Stopy!
— Tyś rzekł, wodzu.
— Po co przybyłeś? Czy nie wiesz, że między twoim plemieniem, a moją bandą wykopano topór wojenny? Barwy wojenne nie wyschły jeszcze na naszych twarzach!
— Na moim oszczepie powiewają białe pióra — rzekł spokojnie Indianin.
— Czego chce ode mnie Czarna Stopa?
— Czarna Stopa nie wie o niczym. To ja, Stalowe Oko, pragnę dowiedzieć się, czy biały wódz chce zobaczyć Masampę...
Oczy bandyty zabłysły. W swoim czasie porwał on już raz Masampę, aby ją poślubić, ale Buffalo Bill odebrał mu łup i pokrzyżował plany. Plany bandyty były zaś perfidne.
Wiedział on, że Masampa jest córką Czarnej Stopy i pewnej białej kobiety, która została małżonką wodza Sjuksów i dzieliła z nim trudy i niewygody życia obozowego. Była ona bardzo bogata i zapisała przed śmiercią Masampie znaczny majątek. Bandyta miał więc nadzieję, że małżeństwo z Masampą uczyni go człowiekiem bogatym.
Propozycja Stalowego Oka obudziła na nowo nadzieje El Mogadora.
— Czy syn wodza mówi poważnie? — zapytał bandyta.
— El Mogador będzie mógł poślubić Masampę — rzekł spokojnie Indianin.
— Czy to możliwe?
— Stalowe Oko mówi jednym językiem. El Mogador będzie mógł poślubić moją siostrę, ale nie wolno mu przybyć z pustymi rękoma!...
— A więc to tranzakcja?
— Tak!
— Czego żądasz wzamian za rękę twej siostry?
— El Mogador ma jeńca...
— Jest ich w obozie kilkunastu! — zaśmiał się bandyta.
— Ale jednym z nich jest Wielki Biały Wódz.
— Do pioruna! Skąd wiesz, że Buffalo Bill jest moim jeńcem?...
— Stalowe Oko widzi dobrze.
— A więc czego żądasz?
— Żądam wydania Buffalo Billa.