<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Cztéry wesela
Podtytuł Szkic fantastyczny
Pochodzenie Szkice obyczajowe i historyczne
Wydawca Józef Zawadzki
Data wyd. 1841
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

XI.
Epilogos.

Taki był koniec czwartego i ostatniego wesela i całego naszego opowiadania — Pozostaje nam tylko uwiadomić czytelników, o losie bohaterów, którzy ich interesować mogą. Jakkolwiek bądź, przeżywszy z tymi ludźmi dwa tomy, nie wątpię iż ciekawi jesteście wiedzieć — Co było daléj — ? Jest to w naturze ludzkiéj szukać we wszystkiém końca, zamknięcia — Wolę więc dać wam kochani i niekochani czytelnicy koniec gotowy, niż dozwolić go się domyślać. Moglibyście suszyć głowę nad tém, co prawdziwie nie warte tego —
A naprzód: W pożyciu Julij nic się więcéj nadzwyczajnego nie trafiło, płynęły im dni bardzo swobodne, szczęśliwe, wesołe; sam pan codzień prawie był pijany, sama pani robiła co chciała. Miéwali wiele gości u siebie; mnóstwo przyjaciół. Mąż przez całe życie, nie zdecydował się żonie słowa powiedzieć, choćby dom do góry nogami wywracała; a tym sposobem okupował sobie swobodę i spokojność. Szczęśliwe to małżeństwo nie uwieczniło swéj pamiątki w dzieciach — nie doczekał się ich Pan Alexy, mimo najszczérszych chęci i najgorętszych życzeń przyjacioł domu. Po długiém dość i najszczęśliwszém pożyciu, umarł mąż, Julja nim jeszcze rok żałoby upłynął, czwarty raz zawarła śluby z młodym człowiekiem, bez wychowania, bez majątku, bez imienia, ale silnéj budowy, barczystym i hożym. I tego przeżyła podobno — przynajmniéj tak słyszałem. Mówiono mi nawet iż po raz piąty chciała sprobować jeszcze, tak lekkich dla siebie więzów; ale śmierć sprzeciwiła się temu. Umarła Julja w dwudziestą rocznicę śmierci Henryki.
Adolf wkrótce po weselu Alexego, został wdowcem, a nie bardzo długo płacząc zgonu anielskiéj Matyldy, pojął za żonę Rózię, siostrę Julij, z któréj zostawił sześciu synów i dwie córki. Był z nią niezmiernie szczęśliwy, tak szczęśliwy iż swemu szczęściu, nie wierzył! Poumiérali jak gołębie się kochając!
Sędzia zgasł w podeszłym wieku — zapaliła się w nim wódka. Półkownik skończył dni swoje na skórzanéj poduszce, z fajką w ustach; mówią iż jego przyjaciółka fajka, przyśpieszyła mu śmierć gardłowemi suchotami. Pana Djonizego kawalerem poncz wpędził do grobu, umarł tknięty po pijanu apoplexją, z żalem przyjaciół i krewnych. Reszta osób poumiérała z różnych przyczyn, w różnym czasie, a ci którzy jeszcze żyją, pójdą za tamtymi, jak ja czytelniku i ty.
Śmierć kończy wszystko.

KONIEC.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.