[228]
Czterym lata wiernie służył gospodarzowi:
Ranom wstawał, sieczkem krajał inwentarzowi.
A to wszystko dla dziewczęcia miło mi było,
Bo mi serce, jak żywica, do niej przylgnęło.
Nie śmiałem się jej zapytać, czyby mnie chciała:
Bo dwa wółki i dwie krówki w posagu miała.
Kubek srebrny wyzłacany i pierścień złoty;
I fartuszek srebrem tkany, cudnej roboty.
Ale mi się nadarzyła dziewczęcia zguba:
Kiedym sobie wółki pasał, a ze mną Kuba.
Przyleciała zadyszona: ach ratuj Stachu!
Wilk mi owce porozganiał, umrę ze strachu.
[229]
Ale ja się zapytuję: co znaleźnego?
„Dam ci ja też sama siebie, jeśli chcesz tego.
I wianeczek z rozmarynu piękny, świeżuchny,
Czegoż więcej żądać będziesz od twej dziewuchny.“